Może ten, który chce zostać prezydentem po to, żeby niewygodnych pytań nie zadawano?
W czasie wyborczego wiecu w Płocku jeden z lokalnych dziennikarzy redakcji PetroNews zadał kandydatowi pytanie o ścieki płynące z Warszawy:
Mówiliśmy dużo o przyszłości, o rozwiązywaniu problemów. Dlatego chciałem się zapytać o teraźniejszość, o nieoczyszczone, płynące ścieki z Warszawy.
Wydawać by się mogło, że dla płockiej społeczności miasta nad Wisłą, od momentu awarii Czajki i spuszczenia w Warszawie do rzeki milionów litrów ścieków, jest to sprawa nader ważna, tym bardziej, iż na tym się nie skończyło. Dokonywano kolejnych zrzutów, w tym tuż przed wizytą kandydata Trzaskowskiego w tym mieście, z powodu niewydolności warszawskiej kanalizacji, która nie była w stanie przyjąć takiej ilości opadów, jakie odnotowano w stolicy.
Pytanie wywołało uśmiech na twarzy kandydata i następującą odpowiedź:
Kto jak kto, ale akurat ja i prezydent Płocka świetnie pamiętamy te wszystkie manipulacje sprzed ostatnich lat. I o tym właśnie są te wybory, o tym są te wybory, by nie były zadawane tego typu pytania(…)Pytania, które nie mają kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością.
Dzisiaj, spotykając się z mieszkańcami Skierniewic, Rafał Trzaskowski oświadczył, iż „Prezydent Andrzej Duda boi się debaty i odpowiedzi na trudne pytania”. Przekonywał, że należy zadawać pytania „o prawdziwe problemy”. Nie takie, jak płynące Wisłą z miasta zarządzanego przez kandydata ścieki, bo przecież to pytanie „kompletnie nie związane z rzeczywistością”.
Nawoływanie do debaty
Kandydat Trzaskowski nawołuje do debaty, która się nie odbyła, w przekonaniu, że gdyby się odbyła, byłby jej niekwestionowanym zwycięzcą. Bo przecież prezydent Duda unika z nim debaty, bojąc się erudycji, wiedzy, błyskotliwości, ciętej riposty i jeszcze stu innych zalet polityka, przy którym sława największych mówców w historii, czyli Sokratesa, Churchilla, J.F. Kennedy’ego, Lincolna, Martina Luthera Kinga jest nikłym światełkiem kaganka wobec wybuchu Supernowej.
I aspirujący do zajęcia Pałacu prezydenckiego kandydat nie boi się pytań, których nie zna, w przeciwieństwie do prezydenta Dudy, który akceptuje tylko te, które zna wcześniej, godzinami mozolnie przygotowując odpowiedzi.
Wprawdzie pytany o budżet służby zdrowia Trzaskowski odpowiedziałby, że zwiększy do 6%, choć wynosi on obecnie 6,3% PKB, indagowany o pomoc dla twórców obieca ulgi podatkowe, choć zrobiono to już trzy lata temu, w sprawie WOT-u zaproponuje oddanie Wojska Obrony Terytorialnej pod Dowództwo Wojsk Lądowych, pomimo iż owe dowództwo nie istnieje od 2013 roku, a w odpowiedzi za pytanie o dopłaty dla rolników zapewni, że będzie walczył o 32 miliardy euro z unijnego budżetu, chociaż już „na stole” jest 33.5 miliarda. No, ale przecież chodzi o to, by pytania nie były wcześniej przygotowane, a nie jak się na nie odpowiada.
Profesjonalne zaplecze polityka, który jest „narażony” na ciągłe pytania dziennikarzy stosuje swoisty trening swojemu pryncypałowi – przewiduje najtrudniejsze, najbardziej mogące zaskoczyć go pytania, nawet czasami wymyślając takie, które dziennikarzom nawet nie przyszłyby do głowy. „Gotowce” wtedy nie są potrzebne. Kiedy startuje się w kampanii wyborczej takie przewidywanie a także umiejętność zręcznego wybrnięcia z niewygodnych pytań są nieocenione. W Płocku Rafał Trzaskowski pokazał, że te umiejętności są mu obce.
Pusta mównica
Zapowiedział natomiast, że teraz na każdym jego spotkaniu będzie stała symboliczna, pusta mównica przygotowana dla Andrzeja Dudy, „gdyby chciał stanąć do debaty”.
Czy chcemy mieć prezydenta, który boi się stać na rynku w Skierniewicach i odpowiadać na wasze pytania?
– zapytał Trzaskowski zgromadzonych mieszkańców.
Czy jakieś pytania z ich strony pod adresem kandydata Trzaskowskiego padły? Chyba nie. Zapewne w Końskich, gdzie pytać mają mieszkańcy, a nie dziennikarze, więc trudno zakładać, że były wcześniej przygotowane, Rafał Trzaskowski się pojawi , bowiem będzie miał okazję odpowiedzieć na trudne pytania „także w takich okolicznościach, a nie tylko (…) w debacie TVP”, do czego zachęcał prezydenta Dudę.
W czasie poprzedniej kampanii Platforma Obywatelska woziła tekturową sylwetkę Bronisława Komorowskiego, zachęcając wyborców do wspólnych zdjęć z atrapą ówczesnego prezydenta. Teraz chce wozić pustą mównicę.
Eksperymenty z atrapami jednak nie wychodzą politykom Platformy Obywatelskiej na dobre…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507626-kto-naprawde-boi-sie-odpowiadac-na-pytania