Pamiętamy, jak kiedyś nad morzem pojawiło się wielu beneficjentów 500 plus i psuli tę elitarność grup, które było stać na pobyt. To jest wśród tych ludzi cały czas obecne. Oni nie chcą się z tym pogodzić. Niektórzy sędziowie określili to mianem „nadzwyczajnej kasty” i widać, że to zjawisko „nadzwyczajności kasty” jest szersze. Ono wychodzi w momencie, kiedy nagle wyborcy wybierają inaczej, niż warszawska elita, czy, jak mówią niektórzy, pseudoelita
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog prof. Mieczysław Ryba (KUL).
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Mamy kolejny etap kampanii wyborczej a zarazem agresję oraz język pogardy po stronie zwolenników Rafała Trzaskowskiego. Czy to są celebryci, czy politycy, generalnie stosują te same narzędzia w postaci języka hejtu, wzgardy. Zdarzają się też przypadki niszczenia plakatów wyborczych Andrzeja Dudy. O czym to świadczy?
Prof. Mieczysław Ryba: To świadczy o tym, że Rafał Trzaskowski, w ogóle ten obóz polityczny, oprócz tego, że odwołuje się do pewnych grup interesów, które korzystały na rządach PO-PSL, odwołuje się też do pewnej psychologii, pewnych resentymentów, które dla pewnej warstwy widzów TVN, czytelników „Gazety Wyborczej” niosły z sobą pewne poczucie wyższości, pewne poczucie elitarności. Ono się oczywiście wyrażało pewnym salonowym sposobem życia, a drugie – pewną elitarnością ekonomiczną. Kiedy się czyta te wpisy na portalach, kiedy się słucha wypowiedzi niektórych, to widać pewien rodzaj zachowania, które później nawet u takich przedstawicieli, jak Zbigniew Boniek, mający problemy z ortografią, kopiący w piłkę, mówi o tych niewykształconych wyborcach. Czyli o tych wyborcach, którzy w domyśle są z małych miast, są emerytami i to będzie niedobrze, jeżeli oni rozstrzygną o przyszłości wspaniałej Polski. Pamiętamy, jak kiedyś nad morzem pojawiło się wielu beneficjentów 500 plus i psuli tę elitarność grup, które było stać na pobyt. To jest wśród tych ludzi cały czas obecne. Oni nie chcą się z tym pogodzić. Niektórzy sędziowie określili to mianem „nadzwyczajnej kasty” i widać, że to zjawisko „nadzwyczajności kasty” jest szersze. Ono wychodzi w momencie, kiedy nagle wyborcy wybierają inaczej, niż warszawska elita, czy, jak mówią niektórzy, pseudoelita.
Ale paradoksalnie Rafał Trzaskowski deklaruje przełamywanie podziałów, a jednocześnie sam te podziały generuje. Mamy szufladkowanie tych wyborców przez jego zwolenników. Ich stosunek do nich jest taki, jak Pan wyżej powiedział. Pytanie, co w tym momencie kandydat KO chce osiągnąć?
Z jednej strony on chce wyjść z tego warszawskiego zaklętego kręgu, bo inaczej wyborów nie wygra, więc musi deklarować coś innego. Natomiast to jego najsilniejsze, najmocniejsze zaplecze, czyli pewne kręgi artystyczne, niektóre uniwersyteckie, ci celebryci medialni, oni o wiele bardziej szczerze pewne rzeczy deklarują, bo nie są graczami politycznymi, nie mają pijarowskich firm. Te ostatnie opakowują Trzaskowskiego w nowe opakowanie, czyli on już nie chce się odwoływać do swoich doświadczeń warszawskich, nie mówi, co osiągnął jako prezydent Warszawy, nie pamięta, co robił jako poseł – po prostu ma być takim czystym opakowaniem, pustym w sobie, które może przyjąć głosy wszystkich, którzy z jakichś powodów są zadowoleni z rządów PiS, a nawet wszystkich którzy nie głosowali na Andrzeja Dudę. Pijarowcy mu to opakowanie tworzą. Natomiast ci, co za nim stoją, oni nie umieją do końca nie mówić tak, jak mówią na co dzień do siebie o tej innej, gorszej, prowincjonalnej Polsce.
Powiedział Pan, że Rafał Trzaskowski jest takim pustym opakowaniem, które chętnie przyjmie wszystkie głosy. Przecież wyborcy lewicowi oczekują bardzo konkretnego opowiedzenia się po konkretnej stronie, część wyborców liberalnych – również. Czy to nie spowoduje odpływu elektoratu od Rafała Trzaskowskiego?
Ja nie twierdzę, że to będzie skuteczne, bo to jest naprawdę tylko taka medialna zagrywka. Jest to medialnie chronione i tworzone przez koncern TVN-owski i media pokrewne. Natomiast chodzi o to, żeby grać na jednej emocji, nie na treści, bo pani redaktor pyta o treści, czy on jest w stanie zaproponować coś wyborcom lewicowym pod względem treściowym. Ja z kolei mówię nie o treści, ale o emocji, emocji antypisowskiej: jak zrobić, żeby emocja antypisowska „skleiła” wyborców Konfederacji, wyborców Biedronia, wyborców Hołowni i jeszcze innych, drobniejszych kandydatów. Po prostu to jest czysta gra emocjonalna – żadnej racjonalności (w sensie programowym), oprócz tego, że gramy na emocjach, tam nie widzę. On nawet nie miał programu prawie do samego końca kampanii. To dlatego nie miał programu, żeby być dla wszystkich ewentualnie akceptowalnym. Tych, którzy z jakichś powodów – racjonalnych, irracjonalnych, osobistych, dziwnych, estetycznych – nie lubią PiS-u.
Ale czy ukłon w stronę Konfederacji nie świadczy jednak o jego naiwności? Czy może raczej o desperacji?
Niektórzy, zwłaszcza ci od Korwina, z tego środowiska podają mu rękę – to trzeba widzieć – część Konfederacji. Myślę, że Krzysztof Bosak tego nie robi. Oczywiście, że to są rozpaczliwe ruchy i one są bardzo ryzykowne. On tańczy na linie, bo łączyć sprzeczności bardzo często się nie da. Proszę zwrócić uwagę, kiedyś Koalicja Europejska próbowała łączyć elektorat PSL i Zielonych, czyli tych, którzy są za rozwojem rolnictwa i tych, którzy są przeciwko rolnictwu, uważających, że to niszczy środowisko. To są karkołomne ruchy, ale jak inaczej Trzaskowski może wygrać nie próbując opakować się w nijakość i spróbować tę nijakość sprzedać, żeby dla każdego było coś miłego? Pusty produkt, ale ładnie opakowany.
Rafał Trzaskowski reklamuje się w swojej kampanii jako „silny prezydent”. Tymczasem sposób, w jaki reaguje na krytykę, czy chociażby traktuje swojego kontrkandydata świadczy raczej chyba o jego słabości?
Co to znaczy „silny prezydent”? Pewnie siłę by mógł demonstrować jako totalny antypis, czyli coś w rodzaju Grodzkiego na urzędzie prezydenta. W sferze realnej polityki, to proszę wskazać jedno ważne osiągnięcie w jego działalności politycznej. Ona już ma parę lat i jest już jakiś czas też prezydentem Warszawy i są same rzeczy, które absolutnie go obciążają: od Czajki poczynając, przez LGBT, a na uwłaszczeniu mieszkań kończąc. W jego karierze politycznej nie ma niczego silnego. Gdyby jakieś decyzje podejmował, coś przełomowego zrobił… To jest taka mowa. Wiadomo, że Polacy szukają silnego przywództwa, zwłaszcza na trudne czasy, w związku z czym on mówi: „jestem silny”, ale mówi, że jest silny. To tylko słowa.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507444-prof-ryba-zjawisko-nadzwyczajnosci-kasty-jest-szersze