„Przed budynkiem stanie pomnik poświęcony Polsce. Ponadto plac, na którym się to znajdzie ma nosić symboliczną nazwę „Plac 1 września 1939 roku”, w języku polskim (!!!), co jest ewenementem” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Andrzej Przyłębski, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Niemczech.
wPolityce.pl: Panie Ambasadorze, media donoszą, że z pomnika upamiętniającego zbrodnie III Rzeszy na Polakach, którego wzniesienie zostało zapowiedziane podczas ub. r. Wizyty pani marszałek Witek w Berlinie przysłowiowe „nici”. Czy zgadza się Pan z ta oceną?
Prof. Andrzej Przyłębski, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Niemczech: Niezupełnie. Prawdą jest, że jakiś czas temu powstała społeczna inicjatywa budowy takiego pomnika, i że po roku starań posłów takich jak Schaeuble, Sarazin, Nietan czy Ziemiak, Wadephul poprzeć ją było gotowych ok. 260 posłów, a więc stanowczo zbyt mało. Było to związane z intensywnymi staraniami Ukrainy, która błyskawicznie wystąpiła z postulatem pomnika ofiar ukraińskich, oraz z panującą w Niemczech koncepcją denacjonalizacji miejsc pamięci o ofiarach. W tej sytuacji zaczęto mówić o wspólnym pomniku dla wszystkich pomordowanych przez Niemców „na Wschodzie”, czemu się stanowczo przeciwstawiłem. I kiedy wydawało się, że jest całkowity pat, Niemiecki Instytut ds. Polski w Darmstadt (założony przez Dedeciusa) dogadał się z przeciwnikiem projektu polskiego pomnika, tzn. z Fundacją Pomnika Pomordowanych Żydów Europejskich. Wypracowano kompromis, który nie jest tym czego oczekiwaliśmy, ale myślę, że jest dla nas do zaakceptowania.
Na czym on polega?
Niemcy chcieliby zadowolić obie strony, tzn. z jednej strony Polaków, a z drugiej – Ukraińców, Białorusinów itd., a więc narody, które też ucierpiały, choć ich historia w czasie II wojny światowej była nieco ona od naszej. Zaproponowali zatem powołanie Centrum Dokumentacji Zbrodni Niemieckich podczas II Wojny Światowej, w postaci muzeum, w którym będzie stałą ekspozycją dotyczącą postępowania Niemców z podbitymi narodami. Siłą rzeczy najwięcej musi być tam o Polsce, bo nasze straty są nieporównywalne. A przed budynkiem stanie pomnik poświęcony Polsce. Ponadto plac, na którym się to znajdzie ma nosić symboliczną nazwę „Plac 1 września 1939 roku”, w języku polskim (!!!), co jest ewenementem. Zaś inskrypcja na pomniku ma informować o rozpoczęciu wojny atakiem Niemiec na Polskę. Zakwestionowana zostanie tym samym mocna tu narracja, że „właściwa” wojna zaczęła się od ataku na Francję czy Związek Sowiecki. Głoszę to tu co roku dwukrotnie, 8 maja i 1 września, więc jestem usatysfakcjonowany, że zostanie to wyryte w marmurze.
Czy nie widzi Pan pewnych zagrożeń dla wejścia w życie tego projektu?
Tak, jakąś niewiadomą stanowi czas realizacji tego projektu, bo on się rozrósł w porównaniu z pierwotnym pomysłem: pomnikiem na placu Askańskim. Do pomnika dochodzi muzeum, a więc budynek. Wiarygodnie informatorzy powiedzieli mi jednak, że pomnik będzie miał „budowlane pierwszeństwo”, tzn. może powstać przed ukończeniem budowy Centrum. Inne zagrożenie to idea, która się w tym kontekście pojawiła, by pomnik niejako „prowadził” do Centrum, tzn. stanowił jakby wrota, co uważam za niefortunne i będę tu zwalczał. Wedle zapewnień prof. Rity Suessmuth (ex-prezydent Bundestagu, osoba bardzo zasłużona dla relacji polsko-niemieckich), z którą o tym rozmawiałem, projekt ma on wejść pod obrady Bundestagu ostatnim posiedzeniu przed wakacjami. Zobaczymy jak zachowają się posłowie, ale jestem dobrej myśli.
Dziękuję za rozmowę.
Pur
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505285-amb-przylebski-popiera-idee-centrum-ii-wojny-swiatowej