Jeśli zawodzą ludzie kandydatce PO na prezydenta najbliżsi, trzeba zorganizować społeczny ruch obrony Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Czy czas pandemii wyzwala w ludziach okrucieństwo? Na pewno coś złego dzieje się z okrucieństwem w Platformie Obywatelskiej. Przede wszystkim od pewnego czasu partia Borysa Budki stosuje zasadę „zero litości” wobec swej kandydatki na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Można się poważnie zastanawiać, co złego wicemarszałek Sejmu (wcześniej marszałek) zrobiła działaczom swojej partii, że tak się na niej mszczą, tak się nad nią pastwią. Gdyby to nie było naprawdę straszne, można by pomyśleć o filmie braci Coen (z 2003 r.) „Okrucieństwo nie do przyjęcia”. Tyle że w wypadku Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie chodzi o komedię.
Czystym okrucieństwem było wyprodukowanie spotu wyborczego pod hasłem Kidawa.TV, gdzie posłanka PO Aleksandra Gajewska udaje Justynę Pochanke, a Małgorzata Kidawa-Błońska – siebie. Właśnie udaje, gdyż musi odgrywać jakiś głupkowaty scenariusz nie pozwalający jej być sobą. Z rzeczywistą Justyną Pochanke mogą jej się przytrafiać jakieś gafy, ale cała rozmowa nigdy nie jest planowana jako jedna wielka katastrofa. A w Kidawa.TV tak właśnie było. Ktoś okrutny koniecznie chciał kandydatkę PO na prezydenta skompromitować.
Pomysł z Kidawa.TV to jest czyste okrucieństwo, bo przecież sama Małgorzata Kidawa-Błońska, jako dawna producentka filmowa i żona reżysera oraz scenarzysty, musiała wiedzieć, w co ją pakują. A jeśli nie udało się jej odmówić, mamy do czynienia z przemocą symboliczną (lub bezprzymiotnikową) i okrucieństwem właśnie. Tym to okrutniejsze, że kandydatce na prezydenta należała się jakaś rekompensata za wmanewrowywanie jej w ostatnich kilkunastu dniach w różne niedane konferencje, listy, orędzia, przemowy i bon moty. Zakończenie tej sekwencji nieszczęść Kidawa.TV było rodzajem tortury, a wręcz masakrowaniem. Przecież chodzi o kobietę i damę, więc tak się absolutnie nie godzi.
W sztabie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej muszą być jacyś wyzuci z sumienia i nieznający litości dywersanci, bo przecież to nie mogą wynikać ze zbiegu okoliczności fakty wielokrotnego wpuszczania jej w maliny, a właściwie w pokrzywy. I o ile ci dywersanci są dla szerszej opinii anonimowi, o tyle anonimowy nie jest przewodniczący PO Borys Budka. Nie tylko trudno sobie wyobrazić, że nie zatwierdza on takich pomysłów jak Kidawa.TV, ale przecież każdy może podsłuchać, jak traktuje on wybrankę partii na różnych konferencjach. A traktuje ją jak dziecko, które nie wie, co jest grane, któremu trzeba podpowiadać każdy krok i każde zdanie. To poza wszystkim straszna impertynencja, ale przede wszystkim kompletny brak szacunku. Jeśli to nie jest okrucieństwo, to co nim jest?
Jeśli już w Platformie Obywatelskiej (i w Nowoczesnej, Inicjatywie Polska oraz wśród Zielonych) nie ma dżentelmenów, a wszystko wskazuje na to, że nie ma, bo tolerują damskich bokserów, to chociaż kobiety powinny się oburzyć i zaprotestować. Ewo Kopacz, Kamilo Gasiuk-Pihowicz, Barbaro Nowacka, Joanno Mucho, Małgorzato Tracz, Barbaro Dolniak, Kingo Gajewska, Joanno Kluzik-Rostkowska, Klaudio Jachiro, Henryko Krzywonos, Izabelo Leszczyno, Katarzyno Lubnauer, Agnieszko Pamaska, Urszulo Zielińska – dlaczego pozwalacie masakrować waszą koleżankę Małgorzatę Kidawę-Błońską, pozwalacie znęcać się nad nią i wpuszczać ją w pokrzywy? No, chyba że kobiety też w tym okrucieństwie uczestniczą.
Gdzie jest były przewodniczący PO Grzegorz Schetyna, który Małgorzatę Kidawę-Błońską wymyślił i na tę straszną ścieżkę skierował? Dlaczego nie broni jej honoru, nie przywołuje do porządku Borysa Budki i nie domaga się rozliczenia dywersantów pracujących w sztabie wyborczym? To poza okrucieństwem moralnym jest także obrzydliwe estetycznie, bo przecież tej kiczowatej i paździerzowej oprawy nie wymyśla mająca dobry gust sama kandydatka na prezydenta. Gdzie w PO (KO) jest jakaś policja etyczna i estetyczna, jakiś wydział spraw wewnętrznych, jakiś kontrwywiad?
Tak dalej być nie może. Dlatego, jeśli zawodzą ludzie kandydatce PO (KO) na prezydenta formalnie najbliżsi, trzeba zorganizować społeczny, oddolny ruch obrony Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Tu nie wystarczy już jakaś niebieska linia. I trudno się spodziewać, że sama zainteresowana zechce donieść na swoich prześladowców. Trzeba ją wyrwać z tego zaklętego kręgu okrucieństwa i poniżenia. W imię zasad - jak mawiał Franz Maurer.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497519-dosc-pastwienia-sie-nad-malgorzata-kidawa-blonska