W czasie przedwczorajszej wideokonferencji organizowanej przez Fundację Gorczakowa, która jest jedną z instytucji powołanych przez rosyjski MSZ, minister Sergiej Ławrow dość nieoczekiwanie powiedział, że ma nadzieję, iż „z polskimi sąsiadami, nie boję się tego słowa, z przyjaciółmi przezwyciężymy obecny okres” i w rezultacie wzajemne relacje wrócą do poziomu sprzed lat, kiedy były zarówno intensywne, jak i dobre.
Rosyjski minister wypowiedź tę uzupełnił stwierdzeniem, że jego zdaniem „kiełki” normalnych relacji pozostały nawet w okresie obecnego zamrożenia kontaktów. Ten fragment wypowiedzi był częścią dłuższego wywodu na temat relacji Federacji Rosyjskiej z Unią Europejską, co buduje jej kontekst. Otóż minister Ławrow przyznał, że Komisja Europejska praktycznie wstrzymała wszelkie kontakty z Rosją, czego nie można powiedzieć o dyplomacjach państw członkowskich wysyłających Moskwie sygnały o woli rozpoczęcia dialogu i jego zdaniem Rosja winna, i będzie to robić w przyszłości, odpowiadać oczywiście pozytywnie na takie sygnały. Rosyjskie media przypominają w związku z tym niedawną wypowiedź ministra Jacka Czaputowicza o tym, że z Rosją, jako państwem sąsiednim Polska chciałaby mieć lepsze niźli obecnie relacje.
Zabiegi rosyjskiej dyplomacji
Jednak niezależnie od tych zastrzeżeń, bo rosyjska dyplomacja zawsze stara się stworzyć wrażenie, że nie jest podmiotem o cokolwiek aktywnie zabiegającym a raczej odpowiadającym na zabiegi innych. (z tego prostego względu, że aktywne zabiegi są w Moskwie postrzegane jako oznaka słabości), wydaje się, że mamy do czynienia właśnie z początkiem dyplomatycznej ofensywy, na razie publicystycznej i na poziomie deklaracji, Rosji wobec państw Unii Europejskiej.
Andriej Kortunow, dyrektor Rady ds. Polityki Zagranicznej - wpływowego rosyjskiego think tanku, którego współzałożycielem w swoim czasie był również resort spraw zagranicznych, napisał artykuł poświęcony relacji Rosji z Unią, którego główną tezą jest myśl, iż w rzeczywistości po Covid-19 wzmocnią się siły głównych światowych graczy takich jak Chiny czy Stany Zjednoczone, a Rosja i Unia obiektywnie osłabną. I to właśnie przekonanie o własnej słabości i niedostatkach środków którymi się dysponuje powinno skłonić elity Rosji i państw Unii do bliższej kooperacji. Ten „bilans słabości”, bo tak zatytułowany jest artykuł Kortunowa zmieni wzajemne relacje.
Jakie słabości charakteryzują obydwie strony? Jeśli idzie o Rosję, jej „piętą Achilesową” jest archaiczna gospodarka oparta na eksporcie surowców i słabość kierownictwa państwa, które w poprzednich latach albo nie było w stanie albo nie chciało doprowadzić do modernizacji rosyjskiej ekonomii co w efekcie przyniosło jej marginalizację w świecie. W przypadku Unii Europejskiej trzeba mówić o słabości systemów politycznych w państwach członkowskich, głównie wchodzących w skład tzw. starej Unii, co doprowadziło do kryzysu przywództwa, które nie było w stanie w rezultacie wypracować kierunku rozwoju. To zaś spowodowało, że w miejsce wizji w którą stronę winniśmy jako Unia wspólnie podążać, zajęły wzajemne spory i rywalizacja, czyli wzmocnieniu uległy trendy ośrodkowe osłabiające wspólnotę. Już w przeszłości słabość, zarówno Rosji, jak i Unii Europejskiej powodowały, że ci gracze przy światowej szachownicy nie byli w stanie realnie wpływać na układ sił, a jedynie reagowali, zresztą dość pasywnie, na posunięcia innych, potężniejszych rozgrywających.
Covid-19 jeszcze pogłębi tę nierównowagę. Europa osłabnie jeszcze bardziej, dlatego że to na naszym kontynencie, w państwach Zachodu i Południa, jest światowe epicentrum pandemii, a Rosja będzie znacznie słabsza z tej prostej przyczyny, że kryzys na rynku ropy nie jest czymś, co zniknie w ciągu kilku tygodni. Świat, który nadejdzie może zostać zdominowany rywalizacją między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Taki rozwój wydarzeń, polegający na powstaniu układu dwóch rywalizujących ze sobą bloków, nie leży zdaniem Kortunowa, w interesie ani Unii Europejskiej ani tym bardziej Rosji. Przede wszystkim z tego względu, że krępuje ruchy i ogranicza możliwość działania.
I właśnie po to, aby takiego scenariusza uniknąć Moskwa i Bruksela, Moskwa i stolice państw europejskich, winny zacząć właśnie teraz bliżej ze sobą współpracować. Kortunow nie jest przy tym pięknoduchem rzucającym hasła w oderwaniu od wiedzy o rzeczywistości. Ubolewa nad tym, że niewiele się dzieje, dając dwa wymowne przykłady tego co można zrobić po to, aby przełamać pierwsze lody. Z jednej strony osiągnąć przełom na wschodzie Ukrainy, przełamać obecny impas w rokowaniach mińskich, z drugiej zaś w imię humanitaryzmu, zwłaszcza teraz w czasie Covid-19, znieść antyrosyjskie sankcje.
Covid-19 pokazuje jakie zagrożenia czekają świat
O sankcjach pisze też Igor Iwanow, były minister spraw zagranicznych Rosji, dziś również pracujący na rzecz rosyjskiej dyplomacji w tej samej co Kortunow instytucji. I on w swym artykule formułuje tezę, że mamy właśnie do czynienia z historycznym przełomem. Czarny Łabędź, który się nam ukazał, czyli pandemia, oddzieli starą epokę historii świata od nowej. Czym ta nowa będzie się charakteryzowała? Przede wszystkim zmienia się architektura bezpieczeństwa. Pandemia unaocznia wszystkim narodom, że zagrożenia z którymi muszą się mierzyć nie są wyłącznie związane z postawą innych państw, paradoksalnie te stają się mniej groźne. To oczywiście nie tylko pandemie decydują o nowej architekturze bezpieczeństwa, ale również konflikty w infosferze, wojny propagandowe i wszystkie inne narzędzie współczesnych wojen, określanych często mianem hybrydowych. Iwanow stawia retoryczne pytanie, czy we współczesnym świecie arsenały broni jądrowej pomagają wygrać z takimi problemami i zagrożeniami jak zmiany klimatyczne, masowe niekontrolowane migracje czy epidemia? I on, podobnie jak Kortunow jest zdania, że przed światem rysują się dwa scenariusze na najbliższe lata. Z jednej strony, możemy mieć do czynienia ze zjawiskiem narastającej rywalizacji, również i z tego powodu, że niektóre państwa będą chciały wykorzystać to, że pandemię przejdą w lepszej kondycji niż inne co może skłonić je do poprawy swej międzynarodowej pozycji. Towarzyszyć temu będą konflikty narracyjne oraz przebudowa ładu gospodarczego. Inną możliwością, którą były rosyjski minister spraw zagranicznych ceni bardziej, jest ożywienie ducha współpracy, właśnie po to, aby wspólnie szukać rozwiązań najważniejszych światowych problemów.
Ponawia on w tym kontekście propozycję Władimira Putina, aby stali członkowie Rady Bezpieczeństwa znów się zebrali na nadzwyczajnym spotkaniu i zaczęli poważnie dyskutować o sprawach świata. Przywołuje przy tym ciekawe historyczne paralele. Otóż pozytywnie oceniając zjawisko, przypomina spotkanie z sierpnia 1944 w posiadłości Dumbarton Oaks, w czasie którego położono fundamenty pod ONZ. Nam ta data będzie przypominała wykrwawiające się Powstanie Warszawskie czekające na wsparcie formalnych sojuszników z koalicji antyhitlerowskiej jakim była Rosja Sowiecka, ale warto pamiętać, że toczyło się ono w dwóch turach. Moskwa nie chciała rozmawiać z Chinami i w pierwszej części negocjacje były między dyplomatami Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Andriejem Gromyko, wówczas sowieckim ambasadorem w USA. Dopiero po tym, jak Gromyko opuścił rozmowy, dołączyła delegacja chińska. Czyżby w ten sposób rosyjska dyplomacja wysyłała kolejny sygnał pod adresem Zachodu?
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497033-rosja-proponuje-unii-europejskiej-sojusz-slabych