Skoro czas zarazy obnażył bezradność wyznawców liberalizmu wobec światowego kryzysu, a nas zamknął w domach i przy okazji Świąt zmusił do refleksji głębszej niż tylko bieżące kompromitacje polskiej opozycji, to czemuż by nie pójść dalej i nie poszarpać więcej zasłony, za którą chowa się ideowe bankructwo postępowców?
ZOBACZ TAKŻE:
PROFESORA CAPALDIEGO ROZPRAWIENIE SIĘ Z LIBERALIZMEM
Zwłaszcza że po naszej, konserwatystów, stronie, są wielkie umysły, choć często atakowane (śp. Roger Scruton), marginalizowane (Ryszard Legutko) czy w Polsce szerzej nieznane (Nicholas Capaldi). Tym ciekawsza w tym względzie okazuje się postać francuskiej filozof Chantal Delsol, która będąc jednoznacznie obrońcą tradycyjnych wartości, pozostała w głównym nurcie dyskursu filozoficznego, łamiąc ograniczenia politycznej poprawności, ale unikając etykiety „oszołoma”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
PROFESORA RYSZARDA LEGUTKI ROZPRAWIENIE SIĘ Z LIBERALIZMEM
Cztery narzędzia dyskusji z postępowcami
Jak to zrobiła? Utrzymanie profesorskiego stanowiska na Uniwersytecie Marne-la-Vallée w Paryżu to jeden z filarów jej trwania w mainstreamie. Ale chyba przełomem było powołanie w 1993 roku ośrodka badań nad totalitaryzmami pod szyldem Instytutu Hanny Arendt. Ta uznana na całym świecie filozof, która jak mało kto na świecie ukształtowała naszą ocenę nazizmu i Holokaustu, nie jest do zakwestionowania przez środowiska lewackie, stąd Delsol nolens volens podjęła tarczę nie do przełamania - kontynuując myśl wybitnej politolog. Dalej Delsol utrzymała obecność na łamach jednego z najważniejszych francuskich dzienników - Le Figaro, do którego regularnie pisuje, a gazeta publikuje także wywiady z nią. Czwartym filarem jej obecności w naukowym establishmencie jest rzeczowość jej wywodu, pozbawiona osobistych uwag, można powiedzieć, że przedstawia swoje tezy na chłodno z precyzją matematyka.
Za przykład podajmy jej diagnozę lewicowo-liberalnych projektów społecznych: eutanazji i małżeństw homoseksualnych. Delsol ich nie potępia wprost, ale wskazuje ich korzenie: LGBT to dziecko nihilizmu, zaś eutanazja to czyste pogaństwo. Francuska filozof stwierdza, że związki gejowskie to nowość (bo przecież w starożytnej Grecji nie chodziło o małżeństwo, tylko o zabawianie się z chłopcami przy lekcjach filozofii, a potem powrót do mniej lub bardziej kochających żon - przyp. JAM), zaś eutanazja była obecna we wspólnotach pogańskich, które tak pozbywały się słabszych i niepotrzebnych członków
I tyle - Delsol nie potępia tych rozwiązań, tylko mówi spokojnie: to jest cofanie nas w rozwoju, a tamto to szaleństwo współczesności. Ja mam propozycje chrześcijańskie, ale róbcie co chcecie.
Liberalizm to totalitaryzm
Jedną z ciekawszych jej pozycji, dostępnych także na polskim rynku, jest książka „Nienawiść do świata. Totalitaryzm i nowoczesność”. Autorka w niezwykle precyzyjny i logiczny sposób pokazuje jak liberalizm spełnia te same cele co marksizm, ale innymi metodami. Pamiętajmy, że marksizm też forsował swoją wizję wolności, która polegała na zrównywaniu społeczeństwa. „Absolutna wolność możliwa jest jedynie wówczas, gdy unicestwimy relacje” - stwierdza Delsol, tłumacząc przyczyny ataku liberałów na normalną, tradycyjną rodzinę.
Chcąc zakwestionować małżeństwo, [ponowoczesność] sugeruje, że patriarchalne mieszczaństwo narzuciło rozróżnianie i dyskryminację płci. Kozioł ofiarny pozostał zatem ten sam. Późna ponowoczesność będzie wystrzegać się zabierania dzieci rodzicom, by wychowywać je w państwowych sierocińcach, jak próbował to czynić Stalin. Będzie jednak próbować zniszczyć rodzinę w inny, subtelniejszy sposób: czyniąc ją zbedą, pozbawiając ją znaczenia i wyśmiewając ją.
Delsol zresztą często podkreśla, że szyderstwo jest jednym z podstawowym narzędzi walk postępowców - odzieranie z godności, dyskryminacja (zwłaszcza tych o poglądach „antydyskryminacyjnych” - a na poziomie progresywnej gawiedzi po prostu wyśmiewanie, rechot ze świętości i Kościoła, jakby ćwierćinteligent prenumerujący lewicową gazetkę posiadał wiedzę przenikającą dwa tysiące lat katolickiej filozofii, teologii, osiągnięć cywilizacyjnych duchowieństwa.
Delsol stwierdza także, że wrogiem liberalizmu - czyli równości, wszechświętej, boskiej, fetyszyzowanej wręcz równości - jest wszelkie zakorzenienie.
A przecież ludzie są bytami wcielonymi, ich ojczyzną nie jest abstrakcja.
-pisze w „Nienawiści do świata. Totalitaryzm i nowoczesność”. Nienawiść do świata rozumie właśnie jako nienawiść do korzeni, do tradycji i wspólnot, których nie wymyślili inteligenci z wież z kości słoniowej, tylko takich, które istniały od zawsze.
Tutaj Francuzka dodaje też nowe wyjaśnienie, dlaczego komunizm udało się na Zachodzie wybielić, uniewinnić, zapomnieć mu zbrodnie, choć podobne ludobójstwa nazizmu stały się synonimem (i słusznie) absolutnego zła
Komunizm chce, by człowiek nie był już powiązany z niczym i z nikim poza swoim gatunkiem, by zawierał się bez reszty w pojęciu człowieka, bez konieczności określania się jako członek tej czy innej partykularnej grupy.
Czyli liberalizm wzdycha serdecznie nad pewnymi celami komunizmu, samemu przy tym przygotowując ostateczny świat na podobieństwo marksizmu. Tyle że innymi metodami - podobno. Bo liberalizm absolutny jako wykorzenianie i zrównywanie wolności wszystkich ze wszystkimi nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i może nas jeszcze zaskoczyć narzędziami, za które chwyci w niedalekiej przyszłości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495579-francuskiej-filozof-ostrzezenie-przed-liberalizmem