Rozmawialiśmy w warszawskiej kawiarni przy placu Wilsona i atmosfera dyskretnie przeradzała się w coś na kształt filmowej sceny, zapowiadającej katastrofę. Salka był pusta, jedyna para, korzystająca jeszcze z ostatnich dni czy godzin wolności, pożegnała się i wyszła, zostaliśmy sami. Wieczorem młodzież zaczęła przychodzić po resztki jedzenia, ale nie była to scena żebracza - to tylko użytkownicy aplikacji wskazującej wieczorne przeceny, ciągle mylili lokal i prosili o promocję na kolację.
Antoni Libera o tym o rozbiorze nowej generacji
Świadomości nadchodzeniach „jakichś” czasów dopełniały kolejne rządowe rozporządzenia o ograniczaniu ruchu, zamykaniu szkół - ale patrząc z perspektywy kilku tygodni, były to jeszcze łagodne obostrzenia. Spotkaliśmy się z okazji tekstu mojego rozmówcy, pisarza, tłumacza i krytyka literackiego, którego tekst został opublikowany na stronach Teologii Poliycznej, pod profetycznie brzmiącym tytułem: widmo rozbioru trzeciej generacji. Publikacja Antoniego Libery wywołała wiele zresztą burzliwą dyskusję, zwłaszcza że podział Polski to temat nie tylko zagranicznych marzycieli, ale i wielu rodzimych polityków.
PRZECZYTAJ CAŁY TEKST NA STRONIE TEOLOGII POLITYCZNEJ
Jeżeli Czechosłowacja mogła się była podzielić na dwa osobne państwa, i to bez większych wstrząsów, jeżeli nawet Niemcy, w dodatku pokonane, zostały dla bezpieczeństwa na lata podzielone, to czemu by i Polska nie miała pójść ich śladem?
– pisał Libera w początkach marca. Powyższe pytanie poprzedził rozważaniami nad intencjami naszych sąsiadów, Rosji i Niemiec zwłaszcza, ale w dobie zaostrzonej histerii o termin wyborów, szczególną uwagę zwraca dziś fragment wywodu o wojnie polsko-polskiej, w której Autor zarysowuje dwie skrajne w Polsce postawy: zapadników, ślepo zapatrzonych w Brukselę i Berlin, a z drugiej izolacjonistów spod szyldu, no dobrze, powiem wprost: Konfederacji.
Tusk i Korwin-Mikke jako patroni dwóch bliźniaczych postaw
No cóż, wiadomo przecież, że Polska samodzielna, a zwłaszcza mocarstwowa, to głównie chaos, nierząd i nieustanna anarchia. Natomiast podzielona i podporządkowana stabilnym hegemonom wydaje ze swego łona to, co ma najlepszego – Chopina, Mickiewicza, Conrada, Skłodowską-Curie. Gdzie szukać podobnych wielkości przed XVIII wiekiem? Na czele Europejskiej Rzeczpospolitej Polskiej powinien stanąć rzecz jasna „zapadnik” Donald Tusk, fenomenalnie zgrany z kanclerz Angelą Merkel i w ogóle z Niemcami, a jednocześnie otwarty na politykę Rosji i, mimo surowej miny, żywiący skrytą sympatię do prezydenta Putina. Z kolei głową państwa Narodowo-Słowiańskiej Rzeczpospolitej Polskiej powinien zostać bezspornie jaśniepan Korwin-Mikke – konserwatywny szlachcic gardzący demokracją, starodawny Polonus o wielkopańskich manierach. Być może pod jego wodzą te prawobrzeżne dzielnice stałyby się w przyszłości nowym Królestwem Polskim?
Antoni Libera wyjaśnił w wywiadzie dla Tygodnika Sieci skąd pomysł na tak prowokacyjny artykuł, dlaczego teza jego jest tak radykalna, że mówi aż o możliwości rozbioru Polski:
Według mnie, Polska znowu zawadza możnym tego świata, znowu jest niewygodna i znowu te silne centra chciałby ją sobie podporządkować. Może na nieco innej zasadzie niż w XVIII i XX wieku – stąd właśnie określenie „rozbiór nowej generacji” – niemniej podstawowy sens tego dążenia jest taki sam. Chodzi o wielorakie uzależnienie – polityczne, gospodarcze, kulturowe – od obcych wpływów.
Przywódcami podzielonej Polski w wizji Libery byłby Donald Tusk z jednej strony i Janusz Korwin-Mikke z drugiej, jeden zapewniałby „opiekę” niemiecką, drugi - rosyjską. Wbrew pozornym różnicom polityków wiele łączy - ich potępieńczy ton wobec polskich powstań, irredenty, wielkich aspiracji i romantycznego ducha, wciąż przejawia się w drwinach i protekcjonalnym tonie wobec naszej historii i polityki.
Zewnątrzsterowne elity
Dlatego w rozmowie z Antonim Liberą musiało paść pytanie o kondycję polskich elit:
TYGODNIK SIECI: Roger Scruton wprowadził do naszego dyskursu termin „ojkofobia”, idealnie pasujący do elit III RP. Dlaczego „inteligenci” w Polsce odnoszą się z taką niechęcią, by nie powiedzieć: pogardą do własnej kultury, historii i reszty społeczeństwa? ANTONI LIBERA: Sam pan użył słowa „inteligenci” z dozą ironii. Bo ci, których ma pan na myśli, inteligentami są najwyżej nominalnie, z tytułu wykonywanych zawodów, nie zaś za sprawą pewnego etosu, będącego podstawą i miarą przynależności do tej warstwy społecznej. W każdym razie nie wywodzą się oni ani z tradycji polskiego oświecenia, ani z okresu pozytywizmu i dwudziestolecia międzywojennego, czyli owej niegdysiejszej prawdziwej inteligencji, która brała odpowiedzialność za los narodu lub przynajmniej służyła mu w miarę swoich możliwości. „Inteligenci”, o których pan mówi, to w gruncie rzeczy nuworysze, którym kultura masowa, dysponująca niesłychaną władzą, całkowicie przewróciła w głowie, wmawiając im, że są współczesnym patrycjatem. Na ogół są to ludzie z awansu, a tacy bardzo nie lubią, jak im się przypomina, skąd pochodzą, i to nie tylko społecznie, ale i narodowo, jeśli pochodzenie to wskazuje na niejaką prowincjonalność, w dodatku po przejściach. Tacy ludzie – niezwykle egoistyczni i samolubni – za każdą cenę odetną się od swojej tożsamości, byleby tylko wkupić się w łaski możnych tego świata i udawać na salonach arystokrację. Podsumowując: przyczyną owej pogardy i wstydu jest głeboki kompleks niższości, który chcą w sobie zagłuszyć, a poza tym trywialna żądza dominacji.
Dwóch wymarzonych dla Zachodu i Wschodu liderów rozebranej Polski - Tusk i Korwin-Mikke faktycznie cechy tego jaśniepaństwa wykazują, choć jeden woli brylować w telewizjach europejskich, drugi w rosyjskich, jeden woli dawać wykłady Europejskiej Partii Ludowej, drugi występować w rosyjskiej telewizji albo konferować na Krymie.
Libera wskazuje jak narracja polskich „zapadników” (Konfederatów zresztą też) wpisuje się scenariusz takiego hipotetycznego „rozbioru nowej generacji”:
TYGODNIK SIECI: Aniśmy się obejrzeli, gdy lansowana przez nich niska ocena polskości zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. ANTONI LIBERA: Co gorsze, została ona podchwycona na Zachodzie, który zresztą oczekiwał na taki sygnał. Nie trzeba było długo czekać, aby w Brukseli, ale także w Berlinie i Paryżu (bądź co bądź samodzielnych podmiotach) zaczęto alarmować, że w Polsce drzemie nacjonalizm, populizm i klerykalizm, a na straży „wartości europejskich” stoi wyłącznie oświecona kasta lewicowo-liberalnych mandarynów. A zatem że utrzymanie tego „reakcyjnego narodu” w ryzach demokracji i poskromienie jego rzekomych „tęsknot faszystowskich” zapewnia jedynie władza owej oligarchii, jaka powstała i zapanowała w wyniku „historycznego kompromisu” przyjętego przy Okrągłym Stole. Taka – jaskrawie fałszywa – interpretacja sytuacji społeczno-politycznej w Polsce była na rękę zarówno całej Unii, jak i Niemcom jako najbliższemu sąsiadowi. Wychodziła bowiem naprzeciw wyznawanej tam od dawna koncepcji, aby nasz kraj, przy wszelkich pozorach niezależności i suwerenności, był jednym wielkim rynkiem zbytu i taniej siły roboczej, zawiadywanym przez wąską acz wielce uprzywilejowaną grupę zarządców, sterowaną przez wielkie centra polityczne na Zachodzie i służącą ich interesom. Dlatego też gdy w demokratycznych wyborach owa „kierownicza kadra” wraz z całym swoim politycznym zapleczem poniosła sromotną klęskę, podniósł się krzyk, że oto Polska – nieledwie na wzór III Rzeszy w 1933 r. – stacza się w przepaść „narodowego socjalizmu”, a przez to zaczyna zagrażać międzynarodowemu ładowi ustanowionemu przez multikulturalną Unię, stojącą na straży wolności i postępu. Wtedy właśnie wojna polsko-polska weszła w nową, zaostrzoną fazę, która trwa do dzisiaj.
Rozbiór niemożliwy. Czyżby?
Jeśli pisarz w połowie marca uznawał nową fazę wojny polsko-polskiej za „zaostrzoną”, to cóż powiedziałby dzisiaj? Zdaniem Libery taki potencjalny rozbiór to nie jest absolutnie kwestia podziału zewnętrznego, bo to pozwolenie z wewnątrz, głębokie podziały i anarchizacja życia politycznego będzie zaproszeniem do interwencji obcych państw. Są z jednej strony sojusze, NATO, USA, Unia Europejska, ale jest też przecież ta „nieznośna Polska”.
Unia jest egoistyczna i obłudna, nie mówiąc o tym, że w znacznej mierze rządzona przez urzędników niemieckich. Tak więc w obliczu poważnych zagrożeń globalnych, jak choćby obecna epidemia, bez skrupułów nas sprzeda. Proszę pomyśleć: czyż nie byłoby dla niej bardziej opłacalne ułożyć się wreszcie z Rosją (o czym marzą nie tylko Niemcy, ale i Francja) niż w nieskończoność szarpać się z Polską?
-mówi Libera.
Rzecz jasna w początkach kwietnia 2020 roku widmo rozbioru nowej generacji wydaje się być snem fantasty. Na pewno w takim samym stopniu jak opinia człowieka, który jesienią zeszłego roku by straszył, że nowy wirus zamknie połowę światowej gospodarki, tak jak równo 10 lat temu nikt nie pomyślałby nawet, że w jednej minucie Polska straci prezydenta, generałów i szefów najważniejszych państwowych instytucji. Zresztą z obaw o przyszłość zawsze śmieją się ci, którzy wierzą, że „teraz” jest wieczne. Ale ta wiara w każdym stuleciu kilkukrotnie jest obalana. Zwłaszcza w Polsce.
CAŁY WYWIAD Z ANTONIM LIBERĄ, DOSTĘPNY TAKŻE W WYDANIU CYFROWYM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494377-co-zrobia-z-nieznosna-polska-rozbiory-nowej-generacji