Kandydatka na prezydenta z ramienia KO, Małgorzata Kidawa-Błońska po raz kolejny, tym razem, w TVN24, zabrała głos w sprawie rządowego programu 500 plus. Mam apel do sztabowców kandydatki, by wytłumaczyli jej na czym ten program polega, bo najwyraźniej „prawdziwa prezydent” nie do końca rozumie.
Czytaj także:
Ludzie, którzy pracują, powinni żyć na lepszym poziomie niż ci, które z różnych powodów nie pracują
— twierdziła dziś kandydatka KO zapytana o stosunek jej partii do programów społecznych.
Z tym, że 500 plus nie jest przyznawany wyłącznie osobom niepracującym, a wszystkim rodzinom posiadającym dzieci, z tytułu posiadania dzieci właśnie, bez związku czy pracują. I jeżeli beneficjenci tego programu pracują, bez wątpienia mają wyższy dochód niż osoby, które z powodu posiadania dzieci zdecydowały się pracować w domu. Te drugie mają jednak to szczęście, że stać je na więcej, niż kilka lat temu, gdy 500 plus nie było.
Osoby, które wychowują dzieci i pracują, powinny dostawać jakiś bon. (…) Ludzie muszą chcieć pracować
— podkreślała.
A przecież nigdy bezrobocie nie było tak niskie, jak dziś, a więc nigdy nie pracowało aż tyle osób, co teraz.
Wcześniej podczas jednego ze spotkań wyborczych kandydatka na prezydenta przekonywała:
Ludzie, którzy pracują, czują się w jakiś sposób upokorzeni, że ktoś jest wspierany, a nie pracuje. (…) Bo w każdym społeczeństwie są osoby, którym musimy pomagać, bo sobie nie dają rady. Ale pomagać w taki sposób, żeby je wyciągać z tego, że nie pracują, żeby miały szanse normalnie się rozwijać
—mówiła.
Bo skoro oni zamykają się w tych domach, nie pracują, taki przykład dają swoim dzieciom. To jest kolejne pokolenie, które będzie wychowywane dokładnie w taki sam sposób. Państwo powinno wspierać ludzi pracujących
—mówiła dodając, że Polacy „zgubili szacunek do pracy”.
Widać, więc, że politycy KO wciąż są przekonani, że program Rodzina 500 plus, powinien mieć wyłączeni charakter socjalny, a nie pro demograficzny. Najwyraźniej nie trafia do nich, że Polska dzięki najwyższemu w historii wsparciu rodzin, wspięła się do czołówki państw UE w tej dziedzinie, co powinno być powodem do dumy.
Dzisiejsze ataki na ten program są o tyle dziwne, że jeszcze w 2012 roku jedna z czołowych feministek w kraju ubolewała:
W naszym społeczeństwie panuje przekonanie, że matki wydzielają z siebie troskę i poświęcenie jak pszczoła miód, więc nie ma się co nimi zajmować i tak będą robiły swoje
-twierdziła Magdalena Środa.
Fakt, że to prawicowy rząd zrobił dla matek więcej niż ktokolwiek inny (do 500 plus warto np. dodać matczyną emeryturę, wyprawkę, darmowe podręczniki) nie może się wyraźnie zmieścić w głowach liberałów i lewicy. Warto też przypomnieć, że 8 lat temu Wyborcza.pl ubolewała przy okazji Dnia Matki:
Takie święto to na pewno okazja, żeby w mediach podyskutować o problemie macierzyństwa (bo strasznie jest ono w Polsce zmitologizowane), a zwłaszcza o polityce rządu wobec matek (dlaczego jej nie ma?). W dzień matki medialne okienko otwiera się na chwilę i można rzucić jakieś hasła nim dziennikarze zajmą się „naprawdę ważnymi sprawami” jak na przykład sprowadzanie wraku, czy porost trawy na stadionach
-pisała wyborcza.pl.
Gdy jednak polityka rządu wobec rodzin i matek rozkwitła za rządu PiS na dobre, próżno szukać radości z tego powodu w medialnym mainstreamie.
Zaczęto za to, co robi także kandydatka na prezydenta, obwiniać rządowy program o dezaktywizację kobiet. Jednak z danych GUS wynika, że obecnie w Polce pracuje rekordowa liczba osób. Nigdy nie pracowało tak wielu Polaków. Poza tym podczas badania modułowego, które MRPiPS zleciło w 2018 „Praca a obowiązki rodzinne” zdecydowana większość respondentów przyznała, że otrzymywanie świadczenia nie miało bezpośredniego wpływu na ich sytuację zawodową. Wśród osób, które zdecydowały się na zmiany, więcej było tych , które podjęły pracę lub zaczęły jej szukać niż tych, którzy zdecydowały się na rezygnację z posad. Były też dane GUS, dotyczące dezaktywizacji zawodowej kobiet. Z tych danych zaś wynika, że najwyższa dezaktywizacja występuje wśród kobiet, które nie mają jeszcze dzieci lub mają tylko jedno dziecko, więc wpływy programu rodzina 500 plus na zrezygnowanie z pracy jest kwestią marginalną, a powody takiej dezaktywizacji są po prostu inne.
Zmieniła się za to sytuacja tych rodzin, w których kobiety i tak wcześniej zrezygnowały z pracy, bo poświęcić się wychowaniu. Te rodziny po prostu na więcej stać. Pieniądze przeznaczane są na wyjazdy, odzież czy po prostu dodatkową, pozaszkolną edukację dzieci.
Niestety, co bardzo przykre dla wszystkich rodziców, Małgorzata Kidawa-Błońska wciąż w sposób nieuprawniony łączy lenistwo, niechęć do pracy z wielodzietnością, utrwalając krzywdzące stereotypy o dużych rodzinach. Wstyd pani kandydatko, wstyd.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489722-jak-pis-zrealizowalo-postulaty-gazety-wyborczej