Nie jestem aż tak wszechstronnym reżyserem, żeby reżyserować całą kampanię. Niewątpliwie miałem duży wpływ na swoje wystąpienie
— powiedział na antenie Radia Zet Jan Kidawa-Błoński, reżyser, a prywatnie mąż Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (KO).
Szczerze mówiąc, zastanawiałem się, jak by trzeba było to zrobić, żeby ta konwencja, mając znacznie mniejsze środki, wyglądała równie efektownie jak konwencja konkurencji
— przyznał.
Konwencja jak rozmowa?
Ta konwencja na pewno dla mnie była bardzo ważna, bo moje koleżanki, goście konwencji pokazali że czują pozytywną energię i ta energia była i wierzą, że te wybory są do wygrania. Coraz lepiej [czuję się jako bohaterka konwencji], chociaż jak wszyscy mnie znają, zdecydowanie lepiej czuję się w bezpośrednich kontaktach z ludźmi, w rozmowach. Nawet na takich dużych spotkaniach, na których jest kilkaset osób, ale kiedy to jest forma rozmowy, zdecydowanie lepiej się czuję, ale ta konwencja gdzieś jakaś formę rozmowy przypominała, bo każdy wychodził, opowiadał o sobie. Było to dla mnie lepsze
— zapewniał mąż kandydatki na prezydenta.
Kidawa-Błoński nie zauważył pomyłek żony
W rozmowie pojawił się również temat pomyłek wicemarszałek Sejmu.
Ja nie słyszałem, żeby się myliła. Co prawda miała kartkę, na której miała zapisane swoje wystąpienie i pochylając się często, zaglądając do tej kartki, wygłaszała pewne myśli. To jest szalenie istotne, ponieważ wystąpienie kandydata na prezydenta to nie jest show kabaretowe, gdzie trzeba zacząć machać rękami, pokrzykiwać, kręcić się na pięcie, tylko trzeba bardzo precyzyjnie wygłosić to, co chce się powiedzieć
— próbował tłumaczyć.
Jeśli się jest człowiekiem odpowiedzialnym, to trzeba to zrobić tak, że trzeba się posłużyć kartką, żeby myśl precyzyjnie przekazać. Igranie z tym, że spróbuję powiedzieć z pamięci, a mogę gadać głupoty, no niektórzy tak mówią, takie słowolejstwo, gadulstwo, wylewają się kubły retoryki…
— dodał.
Jak zaznaczył Jan Kidawa-Błoński, jego małżonka lubi kontakt z ludźmi.
Nie sądzę, żeby żona obawiała się wystąpień publicznych. Wystąpienie publiczne to jest w jakimś sensie jej żywioł. Ona ubóstwia wchodzić w interakcję z ludźmi. Jeżeli to jest wystąpienie publiczne typu zadajecie pytania, a ona odpowiada, toczy się coś na kształt żywej rozmowy z ludźmi, debaty, ona się w tym czuje fantastycznie. Inna sprawa to jest oczywiście wygłoszenie długiej mowy, w tym wypadku jeszcze mowy programowej
— zapewniał.
Mąż murem za żoną
Reżyser zapewniał jednocześnie, że jego żona jest osobą całkowicie niezależną. Jako przykład podał… ich małżeństwo.
Już nie ma pana Schetyny. Pan Budka jest. Nie mówi się, że małżonka będzie zależna od pana Budki, chociaż jest szefem partii. To będzie zależna od pana Tuska. To znaczy - musi być od kogoś zależna. Jak ja ją znam, to w ogóle sobie nie wyobrażam, żeby była od kogokolwiek zależna. Mogę zaręczyć całkowicie, że to jest osoba, kobieta, która nie ma w sobie genów podległości. Cokolwiek by nie robiła i gdziekolwiek by nie była, zrobi wszystko, żeby być niezależną. Nie da się nikomu podporządkować
— zapewniał Kidawa-Błoński.
Jeżeli mnie się nie udało, a nam w tym kierunku talenta socjotechniczne, nie udało mi się w ciągu tych 37 lat w żaden sposób podporządkować sobie małżonki, to proszę mi wierzyć, że to jest niemożliwe
— dodał.
To urocze, że pan Kidawa-Błoński tak broni swojej żony. Zachowuje się jak dobry mąż. Tylko czy to dowód na kompetencje kandydatki Koalicji Obywatelskiej do objęcia najważniejszego urzędu w państwie? Sprawa nie wymaga komentarza.
gah/Radio Zet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489641-kidawa-blonski-murem-za-zona-nie-slyszalem-zeby-sie-mylila