Tak wiele się dzisiaj dzieje w tej podniosłej atmosferze: legendarny już bieg „Tropem wilczym”, Msze święte, uroczystości składania kwiatów i wiele okazji do spotkań oraz opowieści o heroizmie tamtego pokolenia, którego komuniści bali się tak bardzo, chowali ich po kryjomu, po nocach, w sekretnych miejscach, poszukiwanych do dziś przez Instytut Pamięci Narodowej. Kiedy prezydent Andrzej Duda przemawia na otwarciu biegu, wydaje nam się to oczywiste, że Rzeczpospolita oddaje honory obrońcom swojej wolności i niepodległości.
Ale jednak nie wolno nam zapomnieć, że nie tak dawno temu owe święto było kompletną nowością. Jeszcze przed 2016 rokiem setki marszy, okrzyków na ulicach polskich miast i wydarzeń zorganizowanych na 1 marca odbywało się bez udziału i wsparcia władz państwowych. Dziś Lewica atakuje naszych bohaterów, a organizacje LGBT zakłócają wydarzenia na warszawskim Gocławiu:
CZYTAJ WIĘCEJ: Lewica atakuje Wyklętych! Śmiszek: „Obchodzenie ich dnia to policzek wymierzony narodowi”. Ostra reakcja Tarczyńskiego
Tak w 2013 roku mówił o tym Filip Musiał, historyk, dziś dyrektor Oddziału Krakowskiego IPN:
obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” po raz trzeci i jeśli popatrzeć na geografię wydarzeń, to są to – myślę w co najmniej 90% – imprezy, będące efektem działań społecznych. Nie są organizowane przez władze, ale różnego rodzaju organizacje pozarządowe, środowiska, stowarzyszenia, które uznają, że warto o „Żołnierzach” pamiętać
-podkreślał w wywiadzie opublikowanym w książce „Zachowujmy się jak ludzie wolni. Janusz Kurtyka we wspomnieniach bliskich”. W tej niewielkiej książeczce dzięki wypowiedziom profesora Andrzeja Nowaka czy brata śp. prezesa IPN, Andrzeja Kurtyki, można także znaleźć opis tej długiej i nieoczywistej drogi, jaką przeszła Polska, by móc 1 marca czcić pamięć o wielkim antykomunistycznym powstaniu.
O szczególnym podejściu śp. prof. Janusza Kurtyki do Żołnierzy Wyklętych opowiadał w tej samej książce jego brat:
Gdy już był prezesem IPN, to poświęcał im wiele uwagi, nie tylko jako szef instytucji, ale też osobiście. Zawsze znajdował czas, by z nimi porozmawiać, nigdy ich nie lekceważył. Niektórzy narzekali, że ich petycje do wielu urzędów pozostają bez odpowiedzi, a od Janusza Kurtyki przychodziła odpowiedź po dwóch dniach. Mówił o nich często, uważał, że należy tę pamięć o nich podtrzymywać. Na ten temat chciał rozmawiać z prezydentem Lechem Kaczyńskim: opowiadał mi pewnego razu, że idzie na obiad do prezydenta, na którym będzie chciał przedstawić pomysł państwowego upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych. I w prezydencie Lechu Kaczyńskim Janusz znalazł nie tylko słuchacza, ale i rozmówcę. Śp. Prezydent miał świetną pamięć, był erudytą najwyższej klasy, rozmawiali jak równy z równym. Czy tak się zrodził pomysł ustanowienia Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych 1 marca? Trudno powiedzieć.
Warto o tym pamiętać, bo Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych nie wziął się znikąd i wcale nie było tak łatwo go wprowadzić. Zakorzenienie współczesnej Polski w niepodległościowej tradycji nie jest tak mocne, jak byśmy chcieli. I sprawy, która dziś jest dla nas oczywista, będziemy musieli jeszcze intensywnie bronić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489265-to-bardziej-niz-pewne-sprobuja-nam-odebrac-swieto-1-marca