Portal tvp.info opublikował nieznane dotąd nagranie z restauracji Amber Room pochodzące z 2013 roku. Można na nim usłyszeć rozmowę Leszka Millera i Jana Kulczyka. Jej tematem był film „Wałęsa. Człowiek z nadziei” i postać głównego bohatera.
[Tylko] żeby od was nie było ataku na niego [Wałęsę]
— przestrzegał Kulczyk.
Nie, my go nie atakujemy
— zapewniał Miller.
Wiesz o co mi chodzi. On jest tylko dodanym argumentem, bo po tym filmie, proszę cię idź zobaczyć, ludzie go pokochają, to jest taki fajny swojak, ta Danusia, Wajda zrobił to po mistrzowsku, dialogi są mistrzowskie i ten [Robert Więckiewicz - przyp. red.] gra Wałęsę pięć razy lepiej niż Wałęsa, w związku z tym fajny produkt wyszedł
— zachwalał biznesmen.
Film elementem walki z Jarosławem Kaczyńskim
I teraz tylko trzeba tego Wałęsę w odpowiednim momencie [nakierować], żeby powiedział, że te kaczki, ta kaczka, to jest nieszczęście dla Polski
— podkreślał Kulczyk.
On mówi o tym, jak najgorzej mówi
— zauważył Miller.
Przygotujemy mu, wiesz, bo teraz trzeba wziąć go podsterować, żeby to, co on powie, szło codziennie we wszystkich gazetach, na pierwszej stronie, bo po tym filmie klimat wokół Wałęsy się poprawi, zobaczysz
— kontynuował Kulczyk.
Zmienione zakończenie filmu
Okazuje się, że „Wałęsa. Człowiek z nadziei” miał się kończyć zupełnie inaczej.
I słuchaj, tak się kończy film, że jest ta owacja, jest Wałęsa przemawiający w tym Kongresie, ten Kongres wstaje i w tym momencie kamera odjeżdża z telewizora, w którym to się działo, i tych dwóch ubeków, którzy stoją, którym tę lojalkę podpisywał 20 lat temu [mówi]: a my go jeszcze dorwiemy. I tak się film kończy
— zdradzał Kulczyk.
I ja mówię: Andrzej, tak się film kończy, to jest najgłupsze zakończenie, jakie może być, no bo się kończy tym, że wygrywa czy wygra [SB] i to jakby tylko ma sens, to co w tej chwili gada cały PiS: dorwali go, bo jest za co dorwać
— relacjonował milioner.
W każdym razie mówię: słuchaj Andrzej, ja nie widzę możliwości, żeby tak puszczać, bo na świecie to nie wypada dobrze, to jest przegrana a nie wygrana. Taka prawda, że służba bezpieczeństwa wygrała to i miała go potem za jaja no, i „dorwiemy” to znaczy dorwaliśmy go już za prezydentury, no bo kiedy, no k…a weź… ale dotarło to do niego i skreślił to
— dodawał.
Ostatecznie scena została zmieniona.
Prawdziwa historia Wałęsy
Tymczasem Leszek Miller przyznał, że prawdziwa historia Wałęsy odbiega od wersji oficjalnej.
Jedna rzecz nie jest prawdziwa, Lechu, niestety, nie skakał przez żaden płot
— powiedział był premier.
To znaczy, to co on tam uciekał, tego, on mówi, że nie skakał przez płot, tylko przeszedł gdzieś tam boczną bramą
— wtrącił Kulczyk.
On mówi, że przeszedł boczną bramą, a mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że go naprawdę przywieźli
— kontynuował Miller.
Ale jesteś pewny?
— dopytywał biznesmen.
No facet mówił, że…
— zapewniał Miller.
Tylko wiesz, to nie jest wersja dla…
— mówił Kulczyk.
gah/tvp.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487954-wraca-afera-tasmowalechu-niestety-nie-skakal-przez-plot