Do ciekawej dyskusji nt. trwającej już kampanii wyborczej doszło na antenie wPolsce.pl. Gośćmi Marcina Fijołka byli Bogdan Zdrojewski i Kamil Bortniczuk.
Jako pierwszy głos zabrał Zdrojewski, senator Koalicji Obywatelskiej.
Prezydent niepotrzebnie podnosi głos, niepotrzebnie krzyczy, niepotrzebnie stara się pouczać w wysokim tonie. Nie służy to debacie. (…) To co zrobiła posłanka Lichocka, przechodzi do dramatycznej, smutnej historii. Był to gest nie tylko wobec opozycji, ale też wszystkich, którzy patrzyli na podejmowaną wtedy decyzję. Chodziło o TVP i onkologię
– powiedział.
Kamil Bortniczuk z KP PiS przekonywał, że prezydent skrytykował nie tylko wydarzenia w Pucku, ale również gest Joanny Lichockiej.
Prezydent nie mówił tylko o Pucku i był w tej ocenie, moim zdaniem, łagodny dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która osoby zakłócające uroczystości państwowe i obrażające osoby, używające niecenzuralnych słów (…) wręcz obściskiwała się z nimi, chwaliła, że było słychać. To było haniebne. Ale zostawmy to
– tłumaczył.
Prezydent odniósł się też do gestu pani poseł Lichockiej, którego nikt nie chce bronić. Pani poseł nie wytrzymała ciśnienia, emocje wzięły górę, wykonała gest, którego się dzisiaj wstydzi. Znajmy też proporcje. Pani poseł jest krytykowana przez prezydenta i nasze środowisko polityczne, bo my nie akceptujemy tego typu gestów. (…) Co robi nasza główna konkurencja polityczna? Wprowadzenie do Sejmu pani Jachiry to była nagroda za tego typu akcje
– dodał.
Oceniał też zachowanie opozycji, która gra sprawą miliardów rekompensaty na media publiczne.
To demagogia, która ociera się o prymitywizm. Była to w założeniu prymitywna akcja. (…) Wykorzystywanie wizerunku i nieszczęścia osób, które dotknęła choroba nowotworowa, w spotach politycznych, to przekroczenie granicy, której, przy całej ostrości sporu, do tej pory nie przekraczano
– stwierdził.
Zdrojewski tłumaczył dlaczego ma pretensje do Telewizji Polskiej.
To, że telewizja jest czasami prorządowa czy zawsze jest prorządowa nie może budzić zarzutów, bo trudno, by telewizja państwowa, finansowana z państwowych pieniędzy, była antyrządowa. Nie o to chodzi. Chodzi o to, by telewizja była obiektywna, nie dzieliła Polaków i nie wykorzystywała wszystkich możliwych środków do tego, by te podziały były silniejsze, a te poziom dezinformacji tak wysoki
– mówił.
Telewizja publiczna nie tylko nie zasłużyła na te dwa miliardy, ale według mojej oceny, nie należą jej się te środki finansowe i zostały naliczone z naruszeniem procedur
– powiedział.
Senator Koalicji Obywatelskiej przekonywał, że prawdziwa kampania wyborcza trwa w trakcie kadencji parlamentu.
Nienawidzę kampanii wyborczych. Prawdziwa kampania odbywa się przez własną pracę przez cztery lata
– stwierdził.
Uważam, że im mniej emocji, tym lepiej. Niestety walka odbywa się też w sferze emocjonalnej. (…) Nie można grać w szachy z kimś, kto używa kija bejsbolowego. Trzeba się też bronić, pokazywać drugą stronę
– dodał.
Kamil Bortniczuk odniósł się do ostatnich spotów komitetów prezydenta Dudy i jego kontrkandydatki.
Nasz spot ma przede wszystkim przypominać, odświeżyć pamięć. (…) W spocie kandydatki KO jest pewna nieścisłość. To nie jest tak, że prezydent jednym podpisem ma decydować, czy dwa miliardy złotych pójdzie na media publiczne, czy do służby zdrowia. Nie ma takiej alternatywy
– powiedział.
mly/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487865-wpolscepl-czy-kampania-to-gra-w-szachy-kijem-bejsbolowym