Tak musiały wyglądać rozmowy prawdziwych polskich „demokratów” i obrońców wolności z cesarzową Katarzyną II po 1762 r.
Musiałem się wiele razy uszczypnąć nie mogąc uwierzyć, że ona to powiedziała, a oni opublikowali. Ona to reżyserka Agnieszka Holland, oni – OKO.press. Czołowa bojowniczka o wolność i demokrację opowiedziała o „prywatnym spotkanie prezydenta Macrona z intelektualistami w poniedziałek 3 lutego 2020 wieczorem”. Odbyło się ono z półtoragodzinnym opóźnieniem w warszawskiej rezydencji ambasadora Francji. W „zacnym gronie”: „Adam Michnik, Krystyna Zachwatowicz-Wajda, Marian Turski, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński, reżyser Krzysztof Warlikowski, aktorzy Wojtek Pszoniak i Andrzej Seweryn, pisarka Agata Tuszyńska, poseł KO Paweł Kowal, Jacques Rupnik, Czech mieszkający od zawsze w Paryżu, polski Żyd, wybitny socjolog Georges Mink, Piotr Smolar dziennikarz ‘Le Monde’, syn Aleksandra Smolara i dziennikarz legenda, a obecnie europoseł Bernard Guetta”. Poza „zacnym gronem” z Macronem „przyszli jego ministrowie, którzy specjalnie się nie odzywali”.
Z relacji wynika, że Agnieszka Holland zakochała się w prezydencie Francji bez pamięci. Już na początku spotkania, gdy „ze wszystkimi się przywitał, mówiąc każdemu coś miłego, widać było, że jest dobrze przygotowany i ma niebywałą pamięć i zdolność kojarzenia”. Potem była już tylko ekstaza: „W obszarze polityki nie widziałam jeszcze nikogo o takiej sprawności intelektualnej. (…) Usiadł przy stole i od razu, bez żadnych small talków, czy dobre to wino, jaka pogoda w Paryżu itp., zaczął merytorycznie. (…) Ludzie podawali sobie mikrofon, zaczął Adam [Michnik], potem ja, Macron dopytywał, robił notatki. (…) Adam zaczął po francusku, ja też, ale Seweryn i Pszoniak, choć pracują przecież we Francji, mówili po polsku. (…) Warlikowski mówił po francusku”. Agnieszka Holland wyraziła „matczyny niepokój, że po całym dniu on musi być umęczony, ale zaprzeczył i rzeczywiście wyglądał jakby dopiero zaczynał dzień. Wiadomo o Macronie, że śpi trzy godziny na dobę, widać było, że głowa pracuje mu non stop”.
Po słowach podziwu graniczących z ubóstwieniem Agnieszka Holland opowiedziała o treści rozmowy. Ani przez sekundę nie zastanowiła się, w jakiej roli występowali rozmówcy Emmanuela Macrona. Dlaczego z przywódcą obcego państwa rozmawiali tak jak jego poddani, nie przejmując się kwestiami lojalności? Dlaczego obcy prezydent był ich powiernikiem, pocieszycielem i kandydatem na zbawcę? Nie zastanowili się nad kwestią „murzyńskości” – jak to kiedyś ujął Radosław Sikorski. Nic z tych rzeczy, a tylko uwielbienie, zachwyt i oczekiwanie pomocy. Tak musiały wyglądać rozmowy prawdziwych polskich „demokratów” i obrońców wolności z cesarzową Katarzyną II po 1762 r.
Nasze wypowiedzi były różne, od bardzo osobistych, niektórych dość rozpaczliwych, żeby Francja ratowała polską demokrację, przez katastroficzną wizję, którą roztoczył Krzysztof Warlikowski, po jakieś próby diagnozy sytuacji w Polsce
— zdradziła Agnieszka Holland.
Sama reżyserka mówiła o tym, „co Francja mogłaby zrobić, żeby wesprzeć bitwę o praworządność w Polsce, ale też o konieczności tworzenia nowej narracji politycznej. I o tym, jakie są nasze, demokratów winy”. A Emmanuel Wspaniały „nie brał niczego do siebie, był do bólu merytoryczny”. I wyjaśnił zakochanym w nim rozmówcom, że „próbuje stworzyć płaszczyznę porozumienia z tymi polskimi władzami, bo innych chwilowo nie ma”. Na co zakochani odparli, że „to niebezpieczne i może się okazać, że zachęci władze PiS do dalszych kroków w kierunku autorytarnym”. Emmanuel Wspaniały odpowiedział, że „szanuje romantyzm konstytucyjny, ale to nigdy nie będzie porywające dla szerszych kręgów społecznych” Nie zadowoliło to zakochanych, upierających się, że „jednak obrona konstytucji czy praworządności stała się dużym tematem i że środowiska prawnicze potrzebują ewidentnego, jasnego wsparcia”.
Zakochani próbowali przekonać Emmanuela Wspaniałego, że „jego nastawienie prorosyjskie to wielka naiwność, że żadne porozumienie nie może się udać, bo Putin ma po prostu swoje cele”. Wspaniały się nie wzruszył, za to „dał krótki i dosadny wykład geopolityki i swej koncepcji polityki zagranicznej. Stwierdził, że radykalnie zmieniła się sytuacja, że dotychczasowy ład międzynarodowy właściwie nie istnieje. Ameryka, która była jego gwarantem właściwie spasowała. Nie można już mieć zaufania do Ameryki Trumpa i nie wiadomo, co będzie dalej w USA, ale tak czy owak trzeba się skupić na Europie. A Rosja jest w Europie, nie da się jej przesiedlić, Putin jest prezydentem, wielokrotnie wybranym przywódcą tego narodu. Putin jest jaki jest, ale biorąc to pod uwagę, trzeba próbować budować jakiś dialog. I nie dopuścić do tego, żeby Rosja została wypchnięta z Europy, ponieważ to grozi powstaniem bloku Rosja – Chiny, który byłby dla naszego kontynentu egzystencjalnym zagrożeniem”. Na takie dictum Emmanuela Wspaniałego wniebowzięta Agnieszka Holland przyznała, że „przy całej inteligencji Macronowi może trochę brakować intuicji”.
Nic nie zabrakło Emmanuelowi Wspaniałemu, gdy mówił o Francji i o idei „debaty narodowej, która okazała się jego osobistym sukcesem, nikt inny by tego nie udźwignął, odbył jedna po drugiej sześć, siedem wielogodzinnych debat, odpowiedział na pytania tysięcy ludzi, pamiętając kto, je zadał i kim on czy ona jest. Odpowiadał precyzyjnie, pokazując, że panuje nad masą rzeczy, które się dzieją w państwie i to nie były odpowiedzi w stylu naszych misiaczków, żeby nic nie powiedzieć, albo skłamać. Śledziłam to w telewizji, było fascynujące”. I jak tu się nie zakochać? Tym bardziej że „przygotowanie merytoryczne to ogromna siła Macrona”. No, może ma pewne niedobory w kwestii „inteligencji emocjonalnej”, ale to przecież detal.
Zakochana Agnieszka Holland ze spotkania wyciągnęła taki wniosek, że „Macron jest idealistą, który ma wizję wspólnej Europy postawionej na zasadach prawa, wolności, sprawiedliwości i równości, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę z zagrożeń i wie, że musi grać w gry z takimi partnerami, jakich ma. On jest zwierzęciem politycznym. Ma chyba przekonanie, że rozumie więcej, jest lepszy od innych polityków”. Lepszy, piękniejszy, mądrzejszy, przystojniejszy i w ogóle, czyli „takiego polityka Europa nie miała dawno”. I nie mówi tego wszystkiego zarumieniona i „podjarana” pensjonarka, choć tak by się wydawało. On jest „wyrafinowany”, oni (pisowcy) „raczej prostaccy, używają siły”. Oni to zresztą jakaś magma bez osobowości, dlatego Emmanuel Wspaniały „w ogóle nic nie mówił o Morawieckim czy Dudzie. Szczerze mówiąc, robiło to wrażenie, jakby oni nie byli dla Macrona zbyt ciekawi. Może gdyby się spotkał z Kaczyńskim…”.
Emmanuel Wielki na szczęście spotkał się z „zacnym gronem”, śmietanką intelektualną, moralną i estetyczną. A zakochana Agnieszka Holland „siedziała obok niego, mogła z bliska obserwować, jak słucha, notuje, dopytuje”. Nie mógł więc nie podsumować tego wielkiego wydarzenia inaczej niż uznaniem, że „spotkanie było super, znacznie lepsze niż ostatnie, jakie miał z intelektualistami francuskimi”. Już można lać łzy wzruszenia, zaczynać się zakochiwać w Emmanuelu Wielkim i zazdrościć Agnieszce Holland, że siedziała obok Niego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485813-agnieszka-holland-zakochala-sie-w-prezydencie-francji