Ludmiła Kozłowska wciąż nie może przyjechać do Polski. Urząd do Spraw Cudzoziemców odmówił wykreślenia jej z listy osób niepożądanych w Polsce.
Do sprawy odniósł się mąż Kozłowskiej Bartosz Kramek, który poinformował o sprawie na Facebooku.
UdsC ponownie odmawia Ludmile wydania zaświadczenia o wykreśleniu jej danych z krajowego wykazu osób niepożądanych. W ten sposób odpowiada na orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który w kwietniu 2019 r. nakazał mu ponowne rozpatrzenie sprawy. Sąd zapoznał się wtedy z tajną opinią ABW, która stwierdza, że Ludmiła stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Sąd nie podzielił jej konkluzji i zawarte w niej materiały określił jako „ogólnikowe”, „lakoniczne”, „niewystarczające” i w oparciu o takie uzasadnienie skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez UdsC
– czytamy.
Szef Fundacji „Otwarty Dialog” żali się na decyzję „Gazecie Wyborczej”.
Nigdy nie mieliśmy szansy zobaczyć uzasadnienia decyzji szefa ABW. Jest utajnione i strzeżone, niczym listy poparcia do neo-KRS
– mówi.
Przekonuje też, że wraz z żoną stali się obiektem nagonki, która odbija się na ich życie prywatne.
Ta nagonka na nas trwa już prawie trzy lata. PiS okrzyknął nas wrogami publicznymi, wpisał nas w rozmaite teorie spiskowe. Wystarczyło zdjęcie Ludmiły z George’em Sorosem czy Adamem Michnikiem. A to, że pochodzi z Sewastopola, musi oznaczać, że ma jakieś powiązania z Rosją. Z prawej strony ciągle leje się na nas hejt. Piszą do mnie np.: O, Kramek dalej chodzi po ulicach i śmieje się prawdziwym Polakom w twarz
– twierdzi Kramek.
mly/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485200-kozlowska-nie-moze-przyjechac-do-polski-kramek-nagonka