Ewentualne faworyzowanie w telewizji publicznej określonej partii politycznej w czasie poprzedzającym wybory, nie może być uznane za przeszkadzanie w swobodnym oddaniu głosu - uznał w środę Sąd Najwyższy pozostawiając jeden z protestów wyborczych bez dalszego biegu.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w środę rozstrzygnęła m.in. protest wyborczy indywidualnego wyborcy dotyczący ważności wyborów do Sejmu w całym kraju.
Wnosząca protest podniosła zarzut dopuszczenia się przez osoby odpowiedzialne w telewizji publicznej za przygotowanie i prezentację materiałów, dotyczących kampanii wyborczej do Sejmu RP, przestępstwa przeciwko wyborom (…), mającego polegać na przeszkadzaniu podstępem swobodnemu wykonywaniu praw do głosowania poprzez faworyzowanie jednego z komitetów wyborczych
—przekazano w komunikacie SN.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czy można śmieszniej? Konfederacja dostała się do Sejmu i chce… unieważnienia wyborów. „Wynik byłby znacząco lepszy”
Jak poinformowano w tym komunikacie, SN pozostawił ten protest bez dalszego biegu, gdyż nie spełniał on warunków formalnych do merytorycznego rozpoznania. Jak uznał SN podniesiony w proteście zarzut nie mógł być uznany za zarzut popełnienia wskazanego w proteście przestępstwa przeciwko wyborom.
W ocenie SN, ewentualne faworyzowanie w mediach, a ściślej w telewizji publicznej, komitetu wyborczego określonej partii politycznej w okresie poprzedzającym wybory, nie może być uznane za przeszkadzanie w swobodnym oddaniu głosu, a więc za zakłócanie tego aktu, utrudnianie go, czy też czynienie niemożliwym do realizacji
—zaznaczono w komunikacie informując o uzasadnieniu decyzji SN.
Jak dodano, sąd zwrócił ponadto uwagę, iż „podniesiony w proteście zarzut sprowadza się do kwestionowania działalności telewizji publicznej w kontekście jej ustawowej misji, co nie może być utożsamiane z faktem popełnienia przestępstwa związanego z zakłóceniem realizacji swobody decyzji woli przez kogokolwiek, w rozważanym zakresie związanej ze swobodnym oddaniem głosu w wyborach do Sejmu i Senatu”.
W ocenie SN, nie może być uznana za przestępstwo „działalność informacyjna mediów, także telewizji publicznej, w okresie przedwyborczym, nawet jeżeli w ocenie wnoszącej protest narusza zasady obiektywizmu, pluralizmu w zakresie przedstawiania różnych poglądów i stanowisk oraz negatywnie wpływa na kształtowanie opinii publicznej, czy wręcz stanowi uprawianie polityki”. Jak wskazano, działalność taka „nie stanowi bowiem zakłócenia, czy jakiejkolwiek negatywnej ingerencji w prawo do swobodnego oddania głosu w wyborach przez określonego wyborcę czy wyborców”.
Dlatego - zdaniem SN - opisane w proteście okoliczności nie mogły być uznane za mające cechy przestępstwa polegającego na przeszkadzaniu m.in. przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem, w swobodnym wykonywaniu prawa do kandydowania lub głosowania, zaś czynność przeszkadzania w swobodnym oddaniu głosu musi być powiązana z faktem oddawania konkretnego głosu.
Łącznie do Sądu Najwyższego wpłynęły 274 protesty wyborcze. Jak powiedział PAP Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN, dotychczas - łącznie ze środą - rozpoznano 33 protesty. W większości pozostawiono je bez dalszego biegu.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/471803-sn-miazdzy-protest-wyborczy-konfederacji