Były premier byłego gabinetu z cienia, ale wciąż jeszcze szef Platformy z nazwy Obywatelskiej i samozwańczy wódz tzw. Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna znalazł sposób na odwrócenie uwagi od… siebie.
Po pierwsze - nie dopuścić do posiedzenia klubu PO/KO, na którym go ktoś mógłby go spytać, czy nie wie, co powinien zrobić, tak jak on sam podpowiedział rezygnację Ewie Kopacz po klęsce w poprzednich wyborach.
*Po drugie - należy pleść jakieś skandaliczne bzdury za granicą, na które rzucą się media i może ludzie zapomną, że dla dobra partii i nie tylko dawno powinien opróżnić biurko.8
Jak pomyślał, tak zrobił, bo konsekwentny jest aż do bólu. Zebranie pokotowców zostało odwołane, bo co tu gadać, skoro wybory prezydenckie za pasem, a że „ulica” ma go już po dziurki w nosie, co widać było we Wrocławiu, pozostała mu „zagranica” z jeszcze przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem w odwodzie, i różne międzynarodowe instytucje. Od Tuska Schetyna oczekiwał, by ten powiedział jedno słowo w sprawie kandydowania na prezydenta, a będzie spełniona wola jego, jednakże Tusk zadeklarować się nie chciał, więc w kraju poszedł komunikat tej treści:
Powiedzieliśmy sobie, że umawiamy się na następne rozmowy, spotkania, widzimy się w listopadzie w Zagrzebiu na zjeździe EPP. Wszystko jest otwarte. Najpierw przedstawimy drogę dojścia do tej kandydatury, a później oczywiście także wskazania personalne, ale to w tej kolejności
– oznajmił Schetyna, z czego ma pośrednio wynikać, że to z nim będą to „widzimy się”, że to on będzie „dochodził” i „wskazywał”. Gdyby do kogoś ten jasny przekaz nie dotarł i nadal kwękał w partii po kątach, że pod jego wodzą PO przegrała wszystko, jeszcze przewodniczący odbezpieczył granat:
OBWE będzie monitorować proces ponownego przeliczania głosów. Uzyskaliśmy taką obietnicę
– poinformował po spotkaniu się z szefem misji OBWE Janem Petersenem.
Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądu Najwyższego, sędzia Joanna Lemańska potwierdziła, że OBWE faktycznie poprosiło o info w sprawie protestów wyborczych i „taka informacja jest już gotowa”.
W krajach demokratycznych powtórne przeliczanie głosów jest normalną praktyką, zarówno w Europie jak i za oceanem. Ale u nas, wedle Schetyny i przybocznych jest to… łamanie demokracji. Bo skoro z przewagą trzystu głosów przy tysiącach nieważnych wygrał i ma być senatorem protegowany Schetyny, Stanisław Gawłowski, były sekretarz generalny PO, oskarżony o przekupstwo, pranie brudnych pieniędzy i inne przestępstwa, a zwolniony z aresztu śledczego po wpłaceniu półmilionowej kaucji – to czego się tu czepiać, co tu sprawdzać…?! Nawiasem mówiąc, PO sama „łamie” demokrację, skoro też wystąpiła o sprawdzenie kart w kilku okręgach.
Jątrzenie, ustawiczne próby skłócania społeczeństwa, zapowiedzi likwidacji instytucji, które obnażają przestępczą działalność z lat sprawowania władzy przez PO-PSL, obłuda, arogancja, hucpiarstwo, podrywanie autorytetu państwa, szkalowanie poza granicami, brak choćby odrobiny samokrytycyzmu, wstydu za grosz… - oto co kojarzy się dziś z nazwiskiem Schetyny i pozostanie w pamięci po jego nieuniknionym odejściu. Tymczasem brnie dalej:
Nie mam wrażenia ani sygnałów, że moje przywództwo jest podważane. (…) W styczniu czy w lutym są wybory na szefa PO. Wszyscy członkowie będą decydować. Jeżeli ktoś dzisiaj chce, żeby je przyspieszyć, wywrócić w trakcie rozmów, ustalania i ustawiania tej senackiej większości, to ma złe intencje i tutaj absolutnie nie będzie takiej zgody, żeby się poddać zewnętrznemu szantażowi
– zapodał z oślim już uporem wciąż jeszcze przewodniczący PO poprzez TVN24.
Zamieszać, odwrócić uwagę, zakrzyczeć… - co jeszcze gotów jest zrobić na szkodę ogółu dla przedłużenia swej politycznej agonii?
Panie Schetyna, czy ma Pan resztkę poczucia honoru, czy nie widzi, że poza przyboczną garstką wczorajszych nikt nie chce Go już na scenie politycznej…?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/469894-co-jeszcze-gotow-jest-zrobic-schetyna-w-swej-agonii