Nie czas rozliczać Grzegorza Schetynę czy zajmować się duperelami. Konieczna jest powszechna mobilizacja: od Marii Peszek po płk. Mazgułę.
W Polsce nie może się zdarzyć żadna anomalia. Albo może się zdarzyć raz – tak jak trzęsienie ziemi, tsunami czy wybuch wulkanu. Natomiast druga kadencja rządów Prawa i Sprawiedliwości to nie anomalia, lecz totalny kataklizm. Nie po to Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy, Holandia, Belgia, Szwecja czy Dania cywilizowały Polskę od 1991 r. (rokowania o stowarzyszeniu ze Wspólnotami Europejskimi podjęto 22 grudnia 1990 r.) i nie po to 1 maja 2004 r. przyjmowano ją do Unii Europejskiej, żeby teraz Polacy na kolejne cztery lata wybierali sobie tych, którzy nie zostali zatwierdzeni.
Lata 2015-2019 można uznać za przykry incydent, wynikający z niedopilnowania. Główny pilnujący, Donald Tusk, dostał posadę kierownika europejskich pilnujących (w Brukseli) i wytworzyła się chwilowa próżnia, której namiestniczka Ewa Kopacz nie wypełniła. Ale do 13 października 2019 r. był czas, żeby znowu wszystko było dopilnowane i poukładane. Żeby polska anarchia się skończyła. Lata 2005-2007 się nie liczą, gdyż anomalię udało się szybko pokonać, w dodatku nie miała ona prawa wystąpić, skoro Prawo i Sprawiedliwość dostało 26,99 proc. głosów.
Lata 2015-2019 już się bardzo liczą i kosztowały prawdziwych europejskich patriotów w Polsce, lojalnych kolaborantów Berlina, Paryża, Rzymu, Madrytu, Hagi, Sztokholmu czy Kopenhagi wiele nerwów i upokorzeń, mimo że od razu zorganizowali kolaborancki front. Sprzymierzony z europejską armią postępu pod dowództwem marszałka Fransa Timmermansa, ten front robił on wszystko (donosy, skargi, prośby o interwencję, partyzantka w kraju - KOD, Obywatele RP czy oddziały sformowane przez PO, PSL, SLD, ruchy kobiece i LGBT czy próby desantu brukselskich dywizji), żeby dokonać Anschlussu Polski i jej wyzwolenia w jednym. Nie udało się.
Ale Polska nie może być wyspą, tak jak Wielka Brytania nie mogła się znajdować poza zasięgiem planów III Rzeszy po 1939 r., bo to burzyło cały europejski porządek. Nie po to Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Aleksander Kwaśniewski czy Donald Tusk zrobili tak wiele dla ucywilizowania ciemnej, zacofanej i ksenofobicznej Polski, żeby koszmar wrócił. Żeby znowu realizowano jakieś bzdurne polskie, czyli nacjonalistyczne i ksenofobiczne interesy, żeby ciemnota załapała się na awans cywilizacyjny zamiast sobie spokojnie wegetować w rezerwatach. Żeby psuć obraz oddanych lokajów i kamerdynerów, zawsze gotowych do zginania karku i podsuwania własnych pleców pod elegancko obute nogi zasłużenie (dziedzice oświecenia) wielkich panów.
Rządy kogoś, kto nie został zatwierdzony i codziennie nie udowadnia swojej lojalności oraz świadomości, jakie miejsce mu przysługuje, to naruszenie odwiecznego porządku świata. To już nie anomalia, ale wielka katastrofa właśnie. Tym bardziej po czterech latach życia w ramach owej anomalii. Dla postępowych stolic oraz zatwierdzonych przez nie lokalnych izb (salony to jednak jeszcze nie są) to czysta uzurpacja, bezczelność, chamstwo i ohyda. To prowokacja i umęczenie, wynikające choćby z chronicznej prostracji (w znaczeniu psychologocznym). W porządku świata i Europy, gdzie przez dekady świetnie się miała dialektyka pana i niewolnika (wprost z „Fenomenologii ducha” Georga Wilhelma Friedricha Hegla), rządy PiS to złamanie wszelkich praw i zasad. A największą podłością, a wręcz zbrodnią jest to działanie bez zatwierdzenia.
Teraz już nie wystarczą donosy, skargi, prośby o interwencję, partyzantka w kraju - KOD, Obywatele RP, oddziały sformowane przez PO, PSL, SLD, ruchy kobiece i LGBT czy próby desantu brukselskich dywizji, potrzebna jest wojna totalna. Tylko ona jest w stanie zdusić tę z dnia na dzień ohydniejsza anomalię, jaką są rządy Prawa i Sprawiedliwości. Nie czas rozliczać Grzegorza Schetynę czy zajmować się podobnymi duperelami. Konieczna jest powszechna mobilizacja: od artystek Marii Peszek (jeszcze niedawno zarzekającej się, że nie odda Polsce ani jednej kropli krwi), Krystyny Jandy, Agnieszki Holland czy Mai Ostaszewskiej przez walecznych Krzysztofa Brejzę, Bartosza Arłukowicza, Krzysztofa Śmiszka, Barbarę Nowacką czy Joannę Scheuring-Wielgus po płk. Adama Mazgułę, gen. Marka Dukaczewskiego, gen. Mirosława Różańskiego czy marszałka Lecha Wałęsę. Wszystkie ręce na podkład czy jak to się tam nazywa.
Ani chwili wahania, przestoju czy odpoczynku. Wszyscy na front i do boju. Inaczej anomalia, czyli rządy Prawa i Sprawiedliwości, zamieni się w stałe, a wręcz naturalne zjawisko. I co wtedy zrobią ci wszyscy donosiciele, sługusy, kamerdynerzy, lokaje, nieudacznicy, ofermy, pajace, zawistnicy, nienawistnicy, popychadła i niewolnicy? Dlaczego ich cywilizowani, wyrafinowani i wyrobieni panowie mieliby pozwalać im nadal sobie służyć, umożliwiając tym samym zgarnianie resztek spadających z pańskiego stołu? Przecież mogą oni zostać natychmiast wyrzuceni z przedpokojów i służbówek. Na to nie ma pozwolenia. No pasaran!
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/469574-dlaczego-opozycja-musi-wypowiedziec-totalna-wojne-pis