Mamy, Polacy, krótką pamięć, a zanurzeni w bieżących kłótniach politycznych tracimy czasem z oczu szerszą perspektywę. A właśnie pięć lat temu odbył się pogrzeb generała Wojciecha Jaruzelskiego, komunistycznego dyktatora, realizatora antysemickich czystek w wojsku w 1968 roku, autora stanu wojennego, patrona uwłaszczenia się wysokich funkcjonariuszy PRL w III RP. I pogrzeb niech by się odbył, ale przypomnijmy, że był to pochówek z honorami, państwowa ceremonia, na której obecni był ówczesny prezydent i prezydenci poprzednich kadencji.
Przemawiający nad grobem Aleksander Kwaśniewski sławił czyny Jaruzelskiego, niczym bohatera narodowego:
Panie prezydencie, szanowny generale, kochany Wojciechu! Jesteśmy tutaj w twojej ostatniej drodze. Twoi towarzysze w wojennej drodze, współtowarzysze z PZPR, są też twoi przeciwnicy, którzy podjęli trud wspólnej przemiany Rzeczpospolitej. (…) Żegnamy cię żołnierzu! Żołnierzu spocznij, twoja służba skończona. A my - baczność, walka o dobre imię Wojciecha Jaruzelskiego trwa.
To była ich Polska, bardzo nieodległa, dusza bez zażenowania i wstydu. Nadal istnieje zresztą – do europarlamentu wprowadziła Leszka Millera, który jeszcze w 1990 brał od agentów KGB gotówkę w walizkach, żeby opłacać partyjne odprawy, - z Żołnierzy Wyklętych drwi, a Armię Czerwoną nazywa wyzwolicielami, - piórem nawet młodszych dziennikarzy dziwi się, że pogrzeb Kornela Morawieckiego ma charakter państwowy, - TVN24 w czasie pogrzebu założyciela Solidarności Walczącej transmituje… przemówienie Kwaśniewskiego z konwencji Lewicy!
Polska nijakości, pod płaszczem której Kwaśniewscy chwiali się w Charkowie, Tuskowie ściskali się w Smoleńsku z Putinem, a Kalinowscy z PSL apelują (czas teraźniejszy – bo to sprzed paru dni) w Brukseli o obcięcie dopłat dla rolników, jeśli w Polsce nie nominuje się sędziów według układów lewicowych środowisk. Bronisław Komorowski stający na krześle w japońskim parlamencie czy Kwaśniewski tańczący z Murzynem disco polo przed wyborcami, mieli być synonimem europejskości, a nam, maluczkim trzeba było tylko słuchać i podziwiać.
W takim dniu jak dzisiaj, gdy do wieczności odszedł założyciel Solidarności Walczącej, a w ostatniej drodze towarzyszy mu jego syn – premier rządu Rzeczpospolitej – czuć świeżość współczesnej Polski, tak innej niż ta, sprzed kilku lat. Owszem, nadal niedoskonałej, ale z tą wartością ogromną, którą należałoby docenić nawet bez rozwoju gospodarczego, programów społecznych czy reform w szkolnictwie i armii – Polska wreszcie oddaje hołd bohaterom, a nie zdrajcom.
Poznajcie Polskę po tym, komu się kłania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/466910-po-i-lewica-wolaly-z-honorami-chowac-generala-jaruzelskiego