Gdy tylko coś bardziej ciekawego na temat świata udaje mi się zrozumieć, mam odruch, by się tym z kimś podzielić. Objaśniać, ukazywać, ilustrować, a czasem przestrzegać. A ponieważ są to nierzadko rzeczy zawiłe, także dla mnie, to belferskim obyczajem rozpoczynam od wskazania pojęć kluczowych. Oto ich lista na dzisiejszy tekst: cyfrowi tubylcy, reklama behawioralna, dane osobowe, hakowanie umysłu, nadwyżka behawioralna, kapitalizm inwigilacji.
Ale zanim te złożone pojęcia powiążę w jedną całość, trzeba zacząć od ziemi.
Ziemia
Wiemy, że ziemia ma sporą wartość. Niektórzy, pamiętając wielkie kryzysy ekonomiczne, gdy mają nadwyżkę finansową, kupują ziemię. Choć jej cena może spaść, to ziemia – w odróżnieniu od papierowego pieniądza – przecież nie wyparuje.
Paciorki
A paciorki? Też mają wartość. Służą do ozdoby, do odróżnienia się od innych, wyróżnienia się z tłumu. Szklane koraliki – ot, taka tańsza biżuteria. Nikt o zdrowych zmysłach nie potraktuje paciorków jako lokaty kapitału.
„Handel”
A jednak – mówi opowieść działająca na naszą wyobraźnię – za pewną (raczej niehurtową) ilość paciorków Indianie Ameryki Północnej w wieku XVII „sprzedali” holenderskim kolonistom wyspę Manhattan dziś stanowiącą serce Nowego Jorku.
Dlaczego ówcześni Indianie poszli na tak kiepski interes? Między innymi z tego powodu, że dla nich to wcale nie był interes w naszym sensie. Użyteczność paciorków była dla nich była oczywista, zaś ziemi nie tylko mieli w bród, ale w ogóle nie postrzegali jej jako zasobu ekonomicznego, jako formy kapitału, na bazie którego może wyrosnąć potęga gospodarcza i polityczna. Samo pojęcie posiadania ziemi „na własność” i obrotu nią były im nieznane, nie mówiąc już o kapitale.
Po prostu w ramach ich wyobraźni, w ramach ich kultury, w ramach ich systemu społecznego długofalowy sens tej transakcji był kompletnie dla ówczesnych tubylców niewidoczny. Pewno Indianie myśleli, że paciorki w istocie dostali za darmo. Nie zdawali sobie sprawy, że właśnie otworzyli drogę do łatwego podboju i zniszczenia całego ich świata.
Cyfrowi tubylcy
To pojęcie używane jest na określenie młodego pokolenia, które nie zna świata bez smartfonów, tabletów, komputerów. Dla pokolenia, dla którego zapytanie o coś wyszukiwarki Google jest bardziej naturalne od zwrócenia się do drugiego człowieka.
Wybitna badaczka, prof. Uniwersytetu Harvarda, Shozanna Zuboff zwróciła uwagę na ironię tego określenia. Cyfrowi tubylcy, którzy myślą, że za darmo surfują po Internecie, za darmo korzystają z Facebooka, z Google’a z setek aplikacji i usług sieciowych, nie dostrzegają, że paciorki, którymi są atrakcje cyberświata: gry, filmiki o kotkach, memy, fora „dyskusyjne” itd. angażujące całe dnie ich życia wymieniają na dane. Dane behawioralne, czyli informacje o swoim zachowaniu. Z danych takich, gdy jest ich dostatecznie dużo i gdy mamy właściwe algorytmy ich porządkowania, można wytworzyć tzw. nadwyżkę behawioralną – czyli wiedzę o przyszłych zachowaniach milionów ludzi. Wiedzę nader przydatną dla reklamodawców.
Analogia
Dostrzegacie podobieństwo sytuacji Indian i dzisiejszej młodzieży? Polega na niewidoczności. Dzisiejsi tubylcy (cyfrowi) także nie widzą. Nie widzą spraw nie mniej podstawowych dla życia społecznego niż wartość indiańskiej ziemi dla kolonizatorów.
Dla Indian ziemia nie była przedmiotem obrotu. Nie była – ba, nie mogła być! – traktowania jako lokata kapitału. Nie pełniła dla Indian wielu innych funkcji, dla nas dziś tak oczywistych.
Dziś cyfrowi tubylcy za chwile ekscytacji przed ekranem oddają dane na temat swojego życia. Młodzi wyprzedają swoją prywatność, swoją, jeszcze nie do końca uformowaną suwerenność intelektualną i autonomię moralną. Pomagają budować kapitalizm masowej inwigilacji.
Beztrosko oddają władzę na swoim (nie)myśleniem i emocjami wielkim korporacjom, których mechanizmów działania w ogóle nie pojmują. Buszując po Internecie, otwierają bramy do podboju i kompletnego zhackowania swego ludzkiego życia.
Nie mają pojęcia, co czynią. Nie wiedzą, że czeka ich los Indian.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/462638-paciorki-i-ziemia-mlodzi-wyprzedaja-swoja-prywatnosc