Rewolucja seksualna jest tylko początkiem totalnej rewolucji neomarksistowskiej, która ogarnie wszystkie aspekty naszego życia
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego z ramienia PiS.
wPolityce.pl: „Profesor z KUL straszy zboczeniami na spotkaniu Klubu Inteligencji Katolickiej” - krzyczy z okładki „Dziennik Wschodni” i ostro krytykuje pańskie wystąpienie, które miało przed projekcją filmu „Rewolucja totalnej wolności” Jarosława Mańki. Co pan takiego powiedział na spotkaniu w Świdniku, że tak się to nie spodobało gazecie?
Prof. Mieczysław Ryba: Tytuł artykułu jest dosyć ostry w formie, ale może tak moje słowa zostały odebrane przez autorkę. Wystąpiłem przed projekcją filmu pana Jarosława Mańki o rewolucji wolności, który mówi o rebelii seksualnej i kulturowej. W moim wykładzie zarysowałem pewien kontekst filozoficzny i historyczny rewolucji seksualnej. Odniosłem to wszystko do szkoły frankfurckiej, do jej głównych architektów i ich pomysłów na rewolucję seksualną. Ta rewolucja jest nastawiona na wywrócenie wszystkich relacji, od małżeństwa poprzez rodzinę na narodzie kończąc. Mówiłem o tym wszystkim w kontekście wydarzeń, które dzieją się w Polsce. Mam na myśli deklarację LGBT i zalecenia WHO w sprawie seksualizacji dzieci.
Rzeczą oczywistą jest to, że są ci, którzy propagują rewolucję i ci, którzy bronią klasycznego porządku oraz naturalnych relacji stanowiących o konstrukcji społecznej wynikającej z naszego dziedzictwa. To wszystko rozstrzyga się w bardzo poważnej atmosferze. Albo nasza wspólnota przetrwa jako wspólnota katolicka i narodowa albo nie. Nie ma tutaj stanów pośrednich. Rewolucja niesie z sobą nihilizm. Mówi o tym chociażby ks. prof. Tadeusz Guz.
Opierający się na badaniach naukowych.
Na kilkunastoletnich badaniach naukowych nad neomarksizmem i dyskusjach ze szkołą frankfurcką. Neomarksizm różni się co do pierwotnej koncepcji świata. Nie mamy do czynienia z materializmem zradykalizowanym jak w klasycznym marksizmie, gdzie materia jest uznawana za praprzyczynę wszystkiego. Tu mamy do czynienia z nicością. Nicość, która się wyłania potem. W tym sensie ten nihilizm jest obecny w kulturze. Pojawia się szczególnie w niektórych sztukach teatralnych. To jest manifestacja postrzegania rzeczywistości przez neomarksistów. Kiedy człowiek jest na spektaklu artystów zainfekowanych neomarksizmem, nie widzi w nim nic pięknego, rozumnego, ani moralnego. W wielu wypadkach do manifestowania takich rzeczy wykorzystuje się sztukę. Jeżeli ktoś chce zobaczyć o co chodzi rewolucjonistom niech pójdzie do teatru. Tam jest to pokazane w formie artystycznej, ale jednak jest to bardzo ostry i prosty w istocie.
„Dziennikowi Wschodniemu” nie podobają się pańskie słowa, że siłą napędową neomarksistów jest m.in. popęd seksualny.
Niech poczytają reprezentantów szkoły frankfurckiej, której koncepcji dały podstawy rewolucji. Niech zajrzą do ich pism, a wtedy zorientują się o co im chodzi. Powinni sięgnąć do Teodora Adorno i jego zachwytu nad freudyzmem. Niech sięgną też do samego Freuda i jego teorii psychoanalizy. Niech sięgną głębiej, a nie tylko powierzchownie. Zwolennicy LGBT dzisiaj maszerują po stronie wolności i tolerancji. Ale na Zachodzie ta wolność i tolerancja już głęboko zagościła w przestrzeni życia szkolnego, społecznego, kulturowego. Jeżeli ktoś chce wiedzieć jaki jest ostateczny cel rewolucji niech jedzie na Zachód. Tam zobaczy jak ona działa.
„Wolność” i „tolerancję” środowisk promujących LGBT można już obserwować w Polsce. W Lublinie proces za użycie słowa „zboczenie” ma radny Tomasz Pitucha i wojewoda lubelski Przemysław Czarnek.
To kwestia tzw. cenzury i quasi cenzury. Próbuje się zamknąć usta tym, którzy krytykują rewolucję seksualną. Rewolucja w wielu wypadkach staje się ośmiesza, ponieważ ucieka w przestrzeń absurdu. Krytyka jest dopuszczalna, bo pokazuje śmieszność lub absurdalność głoszonych haseł. Procesy są po to, żeby przestraszyć ludzi. W wielu krajach za tzw. mowę nienawiści można trafić do więzienia.
Za „mowę nienawiści” uznaje się krytykowanie aktów homoseksualnych i ideologii LGBT.
Kwestia homoseksualizmu jest tylko jedną z wielu opcji proponowanych przez rewolucję seksualną. Mamy tzw. genderyzm. Zgodnie z nim płciowość jest niezdefiniowana. Opiera się na biologii tylko na samowoli tych, którzy się definiują. Rewolucja seksualna oddziałuje na szeroko rozumianą kulturę. Pojawia się tzw. dekonstruktywizm zmierzający do wywrócenia starych pojęć i wszystkich tradycyjnych odniesień. Dotyczy to również odniesień literackich czy artystycznych. Stąd sztuka, która uważa się za awangardową stara się ośmieszyć czy też wywrócić znaczenie klasycznej literatury. Mamy do czynienia z rewolucją totalną. Rewolucja seksualna jest tylko początkiem totalnej rewolucji neomarksistowskiej, która ogarnie wszystkie aspekty naszego życia.
Jak daleko może sięgać ta rewolucja? Jakich aspektów dotknie?
Tak jak powiedziałem wcześniej – wystarczy jechać do któregoś z krajów zachodnich, gdzie ta rewolucja posunęła się o wiele dalej niż u nas i zobaczyć co tam się dzieje.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442699-prof-ryba-odpowiada-dziennikowi-w-nie-ma-zgody-na-lgbt