Krakowski sąd dyscyplinarny zdecydował o umorzeniu postępowania o uchylenie immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu. Portal wPolityce.pl dotarł do całej treści wniosku rzecznika dyscyplinarnego o postawienie zarzutu sędziemu Łączewskiemu z dnia 15 marca 2019 roku.
Przypomnijmy, że decyzja sądu spowodowała, że prokuratura nie będzie mogła przedstawić sędziemu Łączewskiemu zarzutów dotyczących złożenia doniesienia o przestępstwie, którego nie było, ani składania fałszywych zeznań.
Jak wynika z wniosku, Wojciech Łączewski od 16 do 28 stycznia 2016 r., posługując się fałszywymi kontami „Marek M.” i „Krzysztof S.”, nawiązał na Twitterze kontakt z osobą posługującą się kontem „Lis Tomasz”. Łączewski ujawnił swoją prawdziwą tożsamość i będąc przekonanym, że rozmawia z dziennikarzem, inicjował jednocześnie działania o charakterze politycznym oraz chciał osobiście spotkać się z Lisem, by „ustalić strategię dalszych działań”.
Kolejnym uchybiającym godności urzędu działaniem Łączewskiego było korespondowanie na Twitterze z innym dziennikarzem. Łączewski ukrywał swoją tożsamość pod pseudonimem „Krzysztof S.”.
Z wniosku wynika również, że w 2016 roku Wojciech Łączewski złożył ustne zawiadomienie o przestępstwie. Miało ono polegać na podszywaniu się pod niego na Twitterze przez nieustaloną osobę i wyrządzeniu w ten sposób sędziemu szkody osobistej. Łączewski wiedział, że takie przestępstwo w ogóle nie miało miejsca. Mimo tego, pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, złożył w tej sprawie zeznania, twierdząc, że nieznana osoba przejęła jego fałszywe konta na Twitterze „Marek Matusiak” i „Krzysztof Stefaniak” i rzekomo bez jego wiedzy prowadziła korespondencję z osobą podającą się za dziennikarza Tomasza Lisa.
Nieustalona osoba miała również bez jego wiedzy wykonać fotografię sędziemu, kiedy ten zjawił się przy jednym z warszawskich bloków, by odebrać książkę.
Warto zwrócić uwagę, że już sam fakt zgłoszenia przestępstwa, którego nie było i złożenie fałszywych zeznań, wyczerpuje znamiona umyślnego przestępstwa, które jest ścigane z oskarżenia publicznego.
Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, sprawę sędziego Łączewskiego będzie rozpatrywać Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Bardzo prawdopodobne jest, iż sędzia Wojciech Łączewski może stracić posadę sędziego nie poprzez postępowanie karne, lecz w postępowaniu dyscyplinarnym.
Przypomnijmy również, że sędzia Ireneusz Bieniek, który umorzył postępowanie w sprawie uchyleniu immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiego, przez 9 miesięcy był w szkole wywiadu PRL. Sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie został w roku 2000, po burzliwej dyskusji i protestach samych sędziów, którzy nie chcieli, by współpracownik tajnych służb PRL dostał awans do SO w Krakowie.
CZYTAJ TAKŻE: Niebywałe! Krakowski sąd umorzył postępowanie ws. Wojciecha Łączewskiego. Sędzia nie straci immunitetu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441425-tylko-u-nas-wiemy-za-co-odpowie-sedzia-laczewski