Zgodnie z wyrokiem sądu Kazimierz Marcinkiewicz musi płacić - niezależnie od pozycji jaką przyjmie na balkonie - czy gdziekolwiek indziej oraz niezależnie od tego co pisze na Insta i fb. Sąd oszacował ile może płacić na podstawie jego możliwości zarobkowych! - z sucess fee lub bez. Koniec kropka
– napisała na Facebooku była żona Kazimierza Marcinkiewicza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kaz Marcinkiewicz pośmiewiskiem tabloidu: „Interes życia alimenciarza…”
Sąd wyznaczył Marcinkiewiczowi alimenty, które ma płacić byłej żonie. Polityk jednak nie stosuje się do wyroku.
Wyrok sądu jest jednoznaczny! Nie, nie dla dłużnika alimentacyjnego, byłego polityka, Marcinkiewicza. Obserwujemy, że traktuje to jak zabawę - z sądem (wydał wyrok), komornikiem (który wystawi nieruchomość do licytacji w razie braku spłaty), mediami (które piętnują jego postawę), jako coś w rodzaju zabawy w kotka i myszkę, lub w przeciąganie liny, albo zawody sportowe, tylko być może już nie długo potknie się w nich o prokuraturę (która bajek słuchać nie będzie!)
– pisze Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz.
Pyta też, czy były premier chce „stracić wszystko i wszystkich wokół”.
Czy dłużnik alimentacyjny Marcinkiewicz chce stawać w szeregu z innymi, którzy migają się od płacenia? dowodzić tym co łamią prawo? Czy tak bardzo, chce ‘spalić za sobą ostatnie mosty’? Czy zależy mu na tym, żeby stracić wszystko i wszystkich wokół? - na własne życzenie. Wszystko na to wskazuje
– czytamy we wpisie byłej żony Marcinkiewicza.
mly/facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/440003-byla-zona-o-marcinkiewiczu-dluznik-alimentacyjny