Kolejny dzień i kolejny odcinek debaty o najlepszym kształcie tzw. „antypisu” za nami. Liderzy partyjek i frakcji uwijają się jak w ulu, konferencja zjednoczeniowa za konferencją, komentatorzy suflują optymalne ich zdaniem rozwiązania, analitycy rozszyfrowują znaczenie sondaży. Z pozoru normalna polityczna kuchnia. Uderza jednak niespotykany gdzie indziej cynizm, skrajna obłuda tej debaty. Bo nie jest to rozmowa o tym jakie narzędzia nstrukturael i personalne wybrać do realizacji programu, ale za kogo tym razem się przebrać. Kogo poudawać, by najskuteczniej nabrać Polaków.
I tak na stole leżą propozycje: zniszczenia Kościóła lub podlizania się księżom pod sztandarem Franciszka. Likwidacji państwa polskiego (ryzykowna wspólnota narodowa) lub jednak udawania patriotów. Wyprzedaży reszty majątku narodowego lub zapowiedzi, że zadba się o niego lepiej. Solidaryzmu społecznego lub okrutnego balcerowiczowskiego darwinizmu.
Niczym mistrzowie iluzji liderzy „antypis” gotowi są wykonać dowolną sztuczkę, założyć każdy możliwy strój. Kotwica konserwatywna z hukiem wpadła w morze, a lina nic a nic się nie naprężyła kiedy radykalna zwolenniczka pójścia drogą bolszewików i próby przepędzenia Kościoła z Polski zawitała na pokładzie. I ci sami ludzie obu pomysłom klaskali!
Nawet pogardzana polska wieś teraz ma być obiektem adoracji. I młody lider, co to obiecuje, że on już nigdy wieku emerytalnego nie podniesie. A może nie jego wybiorą, tylko jednak starszego lider, co to każdego podobno da radę zniszczyć? I nawet program 500+ ma być zachowany. No raj na ziemi! Choć szczerze mówiąc - nie wierzyłbym za bardzo na miejscu korzystających.
A co będzie potem? Dał nam przykład pan Trzaskowski w stolicy i jego rzecznik, tutaj (może nieświadomie?) podśmiewający się teraz, już po kampanii, z marzeń warszawiaków o skoku cywilizacyjnym.
Czy widzicie, że to są szczyty cynizmu? Przecież już raz taki numer te środowiska wykonały. W roku 2007 obiecywały reformy państwa polskiego, realizację dziedzictwa „Solidarności” - ale lepiej niż te pisowskie. Skończyło się na wulgarnej kooptacji do postkomuny.
Już starożytni przestrzegali, że nie da się za długo nosić żadnej maski, żadnego nie swojego stroju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428744-dylemat-opozycji-za-kogo-sie-przebrac-kogo-poudawac