„Rok temu Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski swoje najsilniejsze środki karne: procedurę praworządności z art. 7 Traktatu UE. Na polskim rządzie nie zrobiło to na razie większego wrażenia. Trzeba z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski: najwyższy czas na europejską odpowiedź na ataki na demokrację i rządy prawa, która będzie czymś więcej niż krytyką czy karą - piszą Jan Jakub Chromiec ekspert Fundacji Batorego i posłanka niemieckich Zielonych Franziska Brantner na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Według nich odpowiedź ta powinna się opierać na „najważniejszym wniosku naszych czasów”, że demokratyczne instytucje i liberalny porządek do których się tak przyzwyczailiśmy łatwo przemijają, „gdy nikt ich nie broni”.
Żyją dzięki aprobacie opinii publicznej i wolnemu społeczeństwu obywatelskiemu. Ruchy populistyczne próbują to zniszczyć. Grzmią przeciwko „wyalienowanym elitom”, które ze względu na swoje przywiązanie do wolnych mediów, niezależnych sądów i praw człowieka nie są w stanie stawić czoła zagrożeniom egzystencjalnym. Tylko :silny przywódca” może ich zdaniem chronić „lud”, albo przed muzułmanami, albo Żydami, kapitalistami, czy starymi komunistami. Taki argument pojawia się w całej Europie - od Rzymu po Chemnitz, od Budapesztu po Sztokholm
—przekonują Chromiec i Brantner. Ich zdaniem wołało to wręcz o „zdecydowaną reakcję”.
Gdy populiści staną się większością w Parlamencie Europejskim i Radzie UE europejska integracja się cofnie. Możemy i chcemy temu przeciwdziałać. Ale nie możemy tylko reagować, musimy zacząć wcześniej – od prewencji. Na przykład wspierając prodemokratycznych obywateli i obywatelki, którzy bronią pluralizmu, praw człowieka i państwa prawa, aby mogli to robić głośniej, bardziej uporczywie i bardziej przekonywająco. I to nie tylko w Brukseli czy Berlinie, ale tam gdzie jest to najbardziej potrzebne: na poziomie lokalnym i regionalnym
-czytamy na łamach „FAZ”. Brantner i Chromiec przytaczają przy tej okazji przykład walki o demokrację w Polsce.
Fundacja Helsińska informuje o łamaniu praw człowieka i reprezentuje ofiary w sądzie. Akcja Demokracja wyprowadziła setki tysięcy przeciwko „reformie sądownictwa” na ulice. „Czarny Protest” walczy o prawa kobiet. Taki organizacje są nadzieją wolnej Europy. Znają swoje lokalne środowisko i mogą w zrozumiały sposób przekazywać wartości europejskie. Aby były skuteczne, potrzebują również wsparcia finansowego. Tutaj musi nastąpić ponowna refleksja. Unia Europejska wspiera prodemokratyczne organizacje pozarządowe, ale głównie w krajach trzecich, poza unijnych
—wyjaśniają. A powinny wspierać rodzime NGO-sy, działające w Polsce i na Węgrzech.
W UE inicjatywy dotyczące społeczeństwa obywatelskiego promuje się w ramach programów takich jak „Europa dla obywateli”, ale tylko pod warunkiem, że uczestniczą w nich organizacje z co najmniej trzech państw członkowskich i działają w wymiarze transgranicznym. Organizacje, które, jak wyżej wspomniane polskie organizacje pozarządowe, angażują się na rzecz obrony wartości europejskich wyłącznie na poziomie lokalnym, mają ogromne problemy (finansowe-red.). Takie podejście było słuszne w czasach, gdy UE była rajem umocnionych liberalnych demokracji. W 2018 r. jest jednak inaczej i należy to więc pilnie zmienić. Istnieją praktyczne pomysły na to. W ramach kolejnych wieloletnich ram finansowych UE zostanie ustanowiony program -„Prawa i wartości” w celu promowania europejskich wartości. Ale będzie on się niestety ograniczał do kontynuowania istniejących już programów pod nową nazwą. Dostosowania zasobów finansowych do zmienionej rzeczywistości politycznej nie jest przewidziane
—skarżą się Chromiec i Brantner. Program należy więc według nich „na nowo ukierunkować”.
Trzy aspekty są przy tym ważne: po pierwsze, stowarzyszenia prodemokratyczne w Unii powinny być wspierane przynajmniej w takim samym stopniu jak te w państwach trzecich. Tak więc, jeżeli 1,5 miliarda euro jest obecnie zarezerwowane dla organizacji pozarządowych w krajach trzecich, to program „Prawa i wartości” powinien otrzymać podobne, jeśli nie wyższe, finansowanie. Po drugie inicjatywy na poziomie lokalnym, promujące wartości wynikające z art. 2 Traktatu UE jak prawa człowieka, rządy prawa i demokracja, powinny otrzymać szczególnie duże wsparcie. Kontynuacja niezwykle wąskiego kręgu odbiorców istniejących programów UE byłaby straconą szansą. Po trzecie, należy uprościć alokację środków, aby małe i średnie organizacje otrzymały możliwość finansowania. Sam wymóg pokrycia części kosztów projektu z własnych środków wykluczał do tej pory wiele mniejszych inicjatyw. W Polsce 90 procent organizacji pozarządowych nie ma kapitału własnego
—apelują autorzy tekstu na łamach „FAZ”. Ich zdaniem program unijny „Prawa i wartości” stanowi rzadką szansę na to by wzmocnić demokrację w UE, za pomocą inwestycji w wysokości 1 proc. budżetu unijnego, i na uzupełnienie sankcji o „instrument pozytywny”.
JJW, faz.net
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/426760-faz-ue-powinna-finansowac-obroncow-demokracji-w-polsce