Debata pokazała starcie osoby, która jest gotowa wprowadzać potrzebne zmiany w Krakowie ze starszym, niewątpliwie zmęczonym i już chyba nie dość sprawnym w zarządzaniu wielkim miastem, urzędującym prezydentem. To jest moim zdaniem jakaś „kropka nad i” w tej ostatniej fazie, zdecydowanie na korzyść pani Małgorzaty Wassermann
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce prof. Andrzej Nowak.
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan debatę, którą Małgorzata Wassermann odbyła z Jackiem Majchrowskim? Czy szanse kandydatki Zjednoczonej Prawicy na objęcie prezydentury Krakowa wzrosły?
Prof. Andrzej Nowak: Już z sondaży, jakie pojawiały się w momencie wystawienia pani Małgorzaty Wassermann wynikało, że jest realna szansa na pokonanie prezydenta Majchrowskiego. Wydaje mi się, że jej kampania po pierwszej turze wyborów nabrała bardzo rumieńców. Oceniam ją w tych ostatnich 10 dniach bardzo pozytywnie. Debata pokazała starcie osoby, która jest gotowa wprowadzać potrzebne zmiany w Krakowie ze starszym, niewątpliwie zmęczonym i już chyba nie dość sprawnym w zarządzaniu wielkim miastem urzędującym prezydentem. To jest moim zdaniem jakaś „kropka nad i” w tej ostatniej fazie, zdecydowanie na korzyść pani Małgorzaty Wassermann.
Po I turze wyborów między Małgorzatą Wassermann a Jackiem Majchrowskim było kilkanaście procent różnicy. To dużo? Może to się zmienić po II turze?
Owszem jest to kilkanaście procent różnicy, ale pamiętajmy, że trzeba wziąć pod uwagę w tej układance głosy oddane na pana Łukasza Gibałę, kandydata niewątpliwie przeciwnego prezydentowi Majchrowskiemu. Choć oczywiście zdajemy sobie wszyscy sprawę, że pan Gibała nie jest w najmniejszym stopniu związany ideowo z tym nurtem, który reprezentuje PiS, to jednak jego wyborcy byli na pewno wyborcami protestu przeciwko prezydenturze pana prof. Jacka Majchrowskiego. Pan Gibała konsekwentnie krytykował prezydenta Majchrowskiego za rozmaite niedociągnięcia w funkcjonowaniu miasta, a zatem wydaje mi się, iż jest poważna szansa, że ci wyborcy mogą głosować na panią Wassermann.
Wielu internautów po wspomnianej wyżej debacie krytycznie wypowiadali się nt. Prezydentury Majchrowskiego zwracając uwagę na fakt, że była ona pełna pustych obietnic. Podziela Pan tę opinię? Czy wizja Krakowa Małgorzaty Wassermann bardziej Panu odpowiada?
Pozwoliłem sobie publicznie krytykować pierwszą część kampanii pani Wassermann i w tym zakresie muszę tę krytykę podtrzymać. Mianowicie wydaje mi się, że w pierwszym okresie owej kampanii było trochę za mało konkretów dotyczących realnych problemów Krakowa. Właściwie do teraz ich nie usłyszałem, jeśli idzie o rozwiązanie problemów najbardziej dotkliwych, a Kraków jest m.in. najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce. Wskazanie możliwości rozwiązania tych newralgicznych zwłaszcza punktów, których jest w Krakowie co najmniej kilkanaście, byłoby moim zdaniem najlepszym sposobem na pozyskanie głosów wyborców. Tych, którzy nie szukają ideologicznej alternatywy PiS-KO, tylko rozwiązania swoich codziennych problemów.
Na co Pan liczy?
Szczerze mówiąc na to, że będzie mniejsza frekwencja. Że nie będzie mobilizacji tych wyborców, którzy żyją w krainie śmiertelnego leku przed PiS-em, wykreowanego przez takie media jak: TVN, „Gazeta Wyborcza”, czy „Newsweek”. Mam nadzieję, że ci wyborcy zostali uspokojeni faktem, że wybory samorządowe nie okazały się wyborami ze stycznia 1933 roku, jak głosiły te media twierdząc, że oto Adolf Hitler depcze wszelkie prawa i przez demokrację dochodzi do totalitarnej władzy. Okazało się, że w wielu ośrodkach wygrywają kandydaci KO. I że odbywają się normalne, zdrowe w sensie rywalizacji - choć nie zawsze jest ona elegancka – demokratyczne wybory. To moim zdaniem realnie może sprawić, że elektorat anty PiS-u nie pojawi się aż tak zmobilizowany, jak w I turze. A to stworzy szanse takim kandydatom, jak pani Wassermann, czy pan Płażyński- moim zdaniem najlepszy ze wszystkich kandydat, jacy ujawnili się w tych wyborach po stronie PiS-u.
Paweł Adamowicz w ostatniej chwili wycofał się z debaty z Kacprem Płażyńskim. Czym może zakończyć się ich polityczny pojedynek?
Wydaje mi się, że w Gdańsku sytuacja jest pod wieloma względami odmienna, niż w Krakowie. Różnica między szansami kandydata PiS, a rządzącą ekipą w Gdańsku jest dużo większa, bo pamiętajmy, że głosy rozłożyły się tam w proporcji mniej więcej 1/3,1/3,1/3. Z tym, że ta „najmniejsza 1/3” należała do Jarosława Wałęsy, a tych wyborców trudno podejrzewać o głosowanie na Kacpra Płażyńskiego, czy szerzej na PiS. Tam sytuacja jest więc na pewno trudna, lecz mam tę pewność, że kandydat PiS-u zrobił wszystko co można, a nawet więcej, żeby ten pułap niemożliwości przebić i wygrać wybory. Jego kampania od samego początku była bardzo konkretna i pozyskał chyba wiele sympatii Gdańszczan, którzy nie kojarzyli tej osoby z niczym więcej poza jego ojcem, śp. marszałkiem Płażyńskim. Uważam, że ta kampania przez swoją konkretność, wskazywanie setek drobnych punktów, w których widać skrajną nieudolność rządów prezydenta Adamowicza zdobyła co najmniej kilkanaście procent głosów wyborców. Tych, którzy zostaliby w domu, albo na pewno nie głosowaliby na PiS. CZYTAJ TAKŻE: Internauci punktują Majchrowskiego po debacie z Wassermann: „Puste obietnice, buta”; „Czy to 39 s na miarę przegranych wyborów?”
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/419347-wywiad-nowak-wyborcy-gibaly-moga-glosowac-na-wassermann