Obiektywnie patrząc, sytuacja Grzegorza Schetyny nie jest łatwa. Formacja, którą zarządza tak wielu Polakom kojarzy się ze zwijaniem państwa polskiego, wyprzedażą majątku narodowego i gnieceniem narodowej godności, że trudno marzyć o szybkim powrocie do władzy. Wyjazd Tuska, który był nie tylko awansem, ale i rejteradą przed trudnym czasem, nie ułatwił sprawy. Zabrakło naturalnego w każdej partii podziału na stary i nowy etap. Były premier, za nic nie ponosząc odpowiedzialności, recenzuje sobie następcę, próbował rozgrywać jego otoczenie. Z drugiej strony to samo czyni środowisko Michnika, zawsze marzące o jakimś pakiecie kontrolnym po lewej i liberalnej stronie sceny politycznej. Niestety, ich rady zawsze prowadzą na manowce - rządy Tuska tak długo trwały, bo mimo ciepłych relacji w rzeczywistości zawsze ich postulaty ignorował.
Na tym tle osiągnięcia Schetyny jako lidera partyjnego nie są małe: nie dopuścił do przejęcia przywództwa po stronie opozycji przez inny byt (KOD, Nowoczesna), utrzymał poparcie w sondażach w granicach 20-30 procent, ma dobrą pozycję wyjściową do dalszej walki politycznej. To oczywiście analiza techniczna, bo pod względem programu, oferta Platformy oznacza dla Polski nieszczęście.
Ostatnio jednak Platforma jakby słabnie. Na zdjęciach widać Schetynę niezdolnego do choćby wymuszonego uśmiechu, partia pogrąża się w nieistotnych z punktu widzenia wyborców kwestiach i detalach, nie jest zdolna wykreować jednolitego przekazu w sprawach kluczowych jak 500+, gospodarka, wojsko, stosunek do ośmiu tuskowych lat. Wielkie kampanie, które organizuje, dają efekt odwrotny od zamierzonego, o czym pisałem kilka dni temu.
Zastanawiam się nad przyczyną i dochodzę do wniosku, że decyduje presja ze strony medialnego zaplecza, właśnie Czerskiej, i tych środowisk, które najwięcej straciły na rządach PiS. W końcu ktoś wcześniej te 40 miliardów rocznie miał, cieszył się nimi, bawił, a dziś trafiły one do budżetu. Te środowiska domagają się natychmiastowych efektów, szybkiego zbicia poparcia dla obozu Jarosława Kaczyńskiego. Inaczej mówiąc, żądają niemożliwego tam, gdzie rozsądnym wyjściem wciąż jest konsekwentna praca nad odzyskaniem zaufania wyborców. Uniemożliwiają PO normalną komunikację z Polakami, pchają ją w jakieś absurdalne, wąskie społecznie, tematy prawnicze i obyczajowe. Jakieś komunizujące weganki-feministki roszczą sobie prawo do pisania programu dla największej partii opozycyjnej. Powodzenia!
Ulegając właśnie tej presji Schetyna zaczyna popełniać błędy. Do poważniejszych i źle wróżących Platformie zaliczam kolejną deklarację „odwetową” lidera PO.
Wiele zależy od tego, jak zachowa się prezydent Duda. Czy podejmie współpracę, czy pójdzie na wojnę z rządem, który zacznie odbudowywać Polskę po PiS-ie. (…) Jeśli Andrzej Duda opowie się za kontynuacją państwa PiS, jeśli spróbuje bronić swoich kolegów przed odpowiedzialnością, ryzykuje możliwość wejścia w poważny konflikt konstytucyjny. A wówczas tak samo jak politycy PiS-u odpowie za łamanie prawa. Nie wykluczam, że będziemy musieli się w referendum odwołać do woli narodu. To nie byłoby tylko referendum w kwestii impeachmentu, ale też zmian ustrojowych – powrotu niezależności prokuratury czy niezawisłości sądów
Konieczne jest uchwalenia Aktu Odnowy Rzeczypospolitej i uruchomienie Trybunału Stanu wobec ludzi, którzy w sposób ewidentny łamali Konstytucje
— snuł wizję lider PO w mało znanym portalu internetowym.
Pal już licho, że mogąc coś rodakom powiedzieć, zdecydował się na przekaz do bardzo wąskiej grupy aktywistów. Dużo istotniejsze jest to, że kolejny raz zaprezentował brak powagi i wiarygodności. Tego rodzaju zapowiedzi „generalnej” odnowy i depisyzacji - o czym wie każde dziecko - nigdy się nie spełnią. Nawet jeśli teraz PO przejęłaby rządy, to jedyne, na co mogłaby sobie pozwolić, to próba zemsty. Zapewne bezwzględnej, w stylu jaki znamy z epoki Tuska. Ale czasu cofnąć się nie da, ustaw anulować nie można. Można oczywiście uchwalać nowe, zmieniać kraj po swojemu - ale to zupełnie inna sprawa.
Po co więc lider wypowiada plany, które budzą tylko śmiech? Wskazują na szaleńcze nakręcenie? Zemstę jako główną motywację? To ma przekonać Polaków? Ilu? Efekt jest inny: Schetyna traci powagę.
Patrzę na to i stawiam tezę, że coś się w maszynerii Platformy zaczyna zacinać, coś się sypie, coś tam dojrzewa do zmiany, bo rozsądek, a nawet instynkt polityczny, ulatują.
Podkreślam ponownie: partyjny bilans Schetyny nie był do tej pory taki zły. Ale wszystko wskazuje, że opozycja zamierza posypać się jeszcze bardziej.
PS A co było ważne w minionym tygodniu? Polecam PRZEGLĄD TYGODNIA:
-
Wyjątkowy PREZENT dla prenumeratorów!
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!” otrzymasz GRATIS!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/410290-to-co-zrobil-schetyna-trudno-zrozumiec-po-co-mu-to