Trójmorze opiera się przede wszystkim na współpracy w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, realizowaniu projektów infrastrukturalnych oraz tworzeniu dużego lobbingu państw Europy Środkowo-południowej, który ma działać w imię własnych interesów. Ta potężna grupa lobbingowa ma być w pewnym sensie konkurencyjna wobec Niemiec i Francji
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Artur W. Wróblewski amerykanista, wykładowca akademicki, Uczelnia Łazarskiego w Warszawie.
wPolityce.pl: 18 września prezydent Andrzej Duda spotka się w Białym Domu z prezydentem Donaldem Trumpem. Jakie są najważniejsze kwestie do omówienia?
Prof. Artur W. Wróblewski: Najważniejsza jest dalsza współpraca Polski z USA w ramach branży energetycznej, czyli dokończenie negocjacji dwudziestoletniego kontraktu, który zaczęliśmy negocjować w czerwcu w Waszyngtonie. W listopadzie PGNiG podpisało umowę na 5 lat na coroczny zakup dziewięciu statków z gazem. Będziemy sprowadzać z USA również ropę naftową.
Istotna jest również współpraca w sektorze wojskowym, czyli wspólne projekty modernizacyjne armii polskiej, zakupu amerykańskiego sprzętu, ale i produkcji amerykańskiego sprzętu w Polsce. Mamy już status dostawcy elementów do Patriotów. Mam na myśli radary identyfikacyjne. Pit-Radwar w Warszawie, Mesko w Skarżysku-Kamiennej, Huta Stalowa Wola czy Regionalne Centrum Informatyki w Gdyni będą budować elementy systemu Patriot i udostępniać je 14 innym użytkownikom. Być może kupimy Tomahawki, czyli rakiety sterujące do okrętów podwodnych Orka. Mówił o tym prezydent Andrzej Duda kiedy wracał w lipcu ze szczytu NATO w Brukseli.
Tematem będzie prawdopodobnie również stała amerykańska baza wojskowa w formie brygady amerykańskiej w Polsce?
W amerykańskiej ustawie budżetowej na 2019 r. zleca się sporządzenie Pentagonowi raportu na temat możliwości i zasadności kosztów stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce na stałe. Raport ma być gotowy do marca przyszłego roku.
Coraz ważniejsze w stosunkach polsko-amerykańskich stają się kwestie handlowe.
W stosunku do dwóch poprzednich lat obroty handlowe wzrosły o 20 proc. W 2016 r. nasze obroty handlowe z USA wynosiły 10,4 mld dolarów, w 2017 r. wyniosły już 12,7 mld dolarów. Widzimy wręcz skokowy wzrost dynamiki w obrotach handlowych. Ponad 60 polskich firm inwestuje w Ameryce. W Polsce działa ponad 800 czy 900 firm z kapitałem amerykańskim. Od 1989 r. zainwestowały w Polsce 42 miliardy dolarów. Daje to zatrudnienie ponad 240 tysiącom ludzi w Polsce.
Nie obejdzie się chyba bez kwestii wiz?
Z końcem września kończy się stary rok budżetowy. Zostanie podliczony odsetek odmów w ambasadach. Jeżeli okaże się, że odmowy wiz dla Polaków spadły poniżej 3 proc. zostaniemy zakwalifikowani z automatu do programu ruchu bezwizowego.
Panie profesorze co pan sądzi o pomyśle, żeby Niemcy dołączyli do Trójmorza?
Nie jest to dobry pomysł. Teoretycznie zwiększyłoby to znaczenie regionalnego porozumienia, podniosło jego rangę i prestiż. Jeżeli Niemcy przystąpią do projektu Trójmorza, zdominują go. Trójmorze opiera się przede wszystkim na współpracy w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, realizowaniu projektów infrastrukturalnych oraz tworzeniu dużego lobbingu państw Europy Środkowo-południowej, który ma działać w imię własnych interesów. Ta potężna grupa lobbingowa ma być w pewnym sensie konkurencyjna wobec Niemiec i Francji.
I do Rosji.
Oczywiście. Po to się te państwa połączyły, żeby mieć większą siłę przebicia i większą siłę negocjacyjną. W momencie kiedy Niemcy stałyby się częścią tego projektu trochę niwelowałoby nasze przewagi. Projekty energetyczne, w które angażują się państwa Trójmorza są konkurencyjne i sprzeczne z wizją bezpieczeństwa energetycznego Niemiec, które zamierza wyłączać energię jądrową i korzystać z odnawialnych źródeł energii. Niemcy orientują się na gaz rosyjski. Polska i inne kraje, np. Słowacja czy Chorwacja chcą częściowo zdywersyfikować swoje źródła dostaw surowcowych np. na korzyść amerykańskiego gazu. W połowie czerwca na konferencji gazowej w Waszyngtonie prezes Piotr Woźniak w imieniu PGNiG podpisał wstępne porozumienie dotyczące tego, żeby w ciągu 20 lat sprowadzać do Polski ze Stanów Zjednoczonych rocznie prawie 4 miliardy ton LNG. Po rozprzężeniu będzie to prawie 5,5 miliarda m3 gazu, który możemy jak wynika z umowy odsprzedawać innym państwom.
Jaka może być rola Niemiec w projekcie Trójmorza?
Niemcy mają inną wizję polityki i solidarności energetycznej niż Polacy. Nasi zachodni sąsiedzi eksploatują Europę Środkowowschodnią wyprowadzając zyski wypracowane w sklepach wielkopowierzchniowych. Sprzedają w naszej części Europy gorszej jakości produkty pod tą samą marką co w Niemczech i we Francji. Nie widzę punktów zbieżnych między Polską a Niemcami. Jest natomiast kilka punktów w których jesteśmy konkurencyjni czy mamy sprzeczne interesy.
Polityka energetyczna Niemiec stoi w konflikcie z polityką amerykańską, która wspiera projekt Trójmorza.
Amerykanie wspierają przeorientowanie się w jakiejś części na amerykański gaz LNG. Kupując gaz z Ameryki nie będziemy podlegać żadnym szantażom i nie będziemy niczyim zakładnikiem. Mamy tłoczyć również gaz z Norwegii w ramach Baltic Pipes. Kiedy w 2022 r. zakończy się kontrakt jamalski z Rosją nikt nie wymusi na Polsce i na innych państwach, żeby nie kupowały dalej gazu od Rosji. Ale wówczas inaczej będą wyglądały negocjacje cenowe z Rosjanami. Będą toczyły się w kontekście amerykańskiego i norweskiego gazu, odnawialnej energii, z której jeszcze w małym stopniu korzystamy oraz węgla na który stawiamy.
Zaproszenie Niemiec do Trójmorza zaczyna przypominać bardzo bliską współpracę, przez niektórych krytykowaną jako podległość Niemcom w czasie rządów PO-PSL.
Tak. Tym bardziej, że widzimy, że od 2015 r. umarł Trójkąt Weimarski, czyli rozmowy Francji, Niemiec i Polski dlatego, że rząd PiSu dąży do wyzwolenia się z zależności czy też podległości od interesów niemieckich czy też od innych koncernów europejskich. Nord Stream 2 składa się z pięciu zachodnioeuropejskich koncernów: niemieckiego Unipera i Wintershalla, francuskiego Engie, austriackiego OMV oraz brytyjsko-holenderskiego Shella. Przypomnę, że w Trojmorzu chodziło o wyzwolenie się spod tych wpływów i budowanie alternatywnych kierunków polityki zagranicznej. Chodziło o to, żeby nie wszystko robić przez Berlin i Paryż w ramach budowy UE, która niestety średnio wychodzi. Solidarności energetycznej nie ma. Brakuje również europejskiej solidarności dotyczącej bezpieczeństwa wojskowego. Armia europejska nie powstała.
I raczej nie powstanie.
Raczej nie. Już w 1998 r. na spotkaniu w San Malo prezydenta Chiraca i premiera Blaira zapowiadano do 2004 r. powstanie blisko 60 tysięcznej europejskiej armii. Mamy 2018 r. i wspólnej armii nie ma poza europejskimi grupami bojowymi, które są pewnym ersatzem europejskiej siły zbrojnej.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Polecamy programy telewizji wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/409847-prof-wroblewski-niemcy-w-trojmorzu-to-zly-pomysl