Powstańcy warszawscy - wzorem poprzednich pokoleń - walczyli, bo chcieli wolności - podkreślił we wtorek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystego Apelu Poległych. Uroczystości na stołecznym pl. Krasińskich są częścią obchodów 74. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Poza prezydentem uczestniczą w nich przedstawiciele rządu i parlamentu, władz samorządowych, organizacji powstańczych i kombatanckich oraz mieszkańcy stolicy.
Wspaniała nasza Warszawo! Jest takie miasto, w którym każdego roku czas zatrzymuje się. „Powiśle, Wola i Mokotów, ulica każda, każdy dom. Gdy padnie pierwszy strzał, bądź gotów, Jak w ręku Boga złoty grom”. Dziś, każdy w Polsce wierzę głęboko, ze każdy ma wypisane w swoim sercu tamtą datę. To już jutro, 74. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, tamtej godziny „W”
— przemawiał prezydent.
Jest takie miasto, które się zatrzymuje, zatrzymują się ludzie, samochody. Ludzie wstają zza biurek, słychać syreny. To hołd pamięci, hołd podziękowania, hołd chwały dla bohaterów Rzeczypospolitej, dla powstańców warszawskich, dla naszych prababć i pradziadków, dla naszych babć i dziadków, matek i ojców, których darzymy tak wielkim szacunkiem i tak wiele się od nich uczymy
— podkreślał Andrzej Duda.
Gdy patrzy się na nasz naród, na przestrzeni wieków, to widać, dlaczego przetrwaliśmy. Dlatego, że jesteśmy jak łańcuch pokoleń, jak dom (…). Przychodzą wichury, wandale, tną nożami korę drzewa,odcinają gałęzie, ale ono rośnie, trwa, pamięta. Zostają ślady, ale cały czas się rozwija
— mówił dalej.
Mamy państwo wolne, niezależne, które nie chce być inne państwo narzucało mu dyktat
— zaznaczył.
Ktoś zapyta: po co, dlaczego walczyli powstańcy. Chcieli wolności. Ale czemu chcieli wolności, chcieli wolności, bo tak było… Bo tak było od pokoleń, bo wolność wywalczyli ich ojcowie, którzy stanęli do walki, zwyciężyli i Polska stała się niepodległa. A oni pamiętali o powstańcach styczniowych, którzy się przeciwstawili. (…) To dlatego mamy wolną Polskę, że zawsze w naszym narodzie byli tacy, którzy wierzyli, że ich wola jest silniejsza niż wola wroga
— stwierdził prezydent.
Warto było stanąć do Powstania Warszawskiego, stanąć do walki i zrzucić niemieckie okowy, aby uczynić wolną Polskę
— dodał.
To miasto, stolica, Warszawa, było wolne przez 63 dni tamtego wielkiego, a zarazem straszliwego sierpnia i września
— mówił prezydent podczas uroczystości przy Pomniku Powstania Warszawskiego.
Warszawa i Polacy pokazali jedno: że trwają, że państwo podziemne, które organizowali od ‘39 roku jest skuteczne
— zaznaczył.
Natychmiast pojawiły się instytucje: parlament, krajowa Rada Ministrów, wszystko to, co pozwalało tworzyć podstawowe instytucje. To wszystko było, bo trwało w podziemiu, w ukryciu, w konspiracji przed Niemcami. Polacy byli gotowi do tego, żeby znów mieć własne państwo. To może właśnie tego tak bardzo bali się Sowieci i towarzyszący im komunistyczni zdrajcy
— powiedział.
Zwracając się do powstańców warszawskich prezydent powiedział, że to dzięki nim i ich heroicznemu zrywowi z sierpnia 1944 r., dzięki bohaterom powstania warszawskiego, „jesteśmy dziś tacy, jacy jesteśmy”.
I jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, w wolnej, niepodległej suwerennej Polsce, którą odzyskaliście i którą pomogliście odzyskać dwóm młodszym pokoleniom. Kłaniam się wam dzisiaj po raz kolejny w pas i składam hołd wielkiego dziękczynienia Rzeczypospolitej i polskiego społeczeństwa
— podkreślił prezydent.
Groby powstańców powinny być nienaruszalne i objęte zakazem likwidacji; obecnie dopuszcza się taką możliwość - powiedział wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Galperyn podczas uroczystego Apelu Poległych w przeddzień 74. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Zastanówmy się, czy wszystko zrobiliśmy dla naszych koleżanek i kolegów, których z nami już nie ma, bo odeszli na tak zwaną wieczną wartę. Obecnie stan prawny dopuszcza możliwość likwidacji grobów powstańców warszawskich nawet tych odznaczonych Krzyżem Walecznych lub Order Virtuti Militari
— powiedział wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Galperyn.
Czy to jest słuszne? Czy takie groby nie powinny być nienaruszalne i objęte prawnym zakazem likwidacji?
— pytał Galperyn i podkreślił, że instytucje, których zadaniem jest opieka nad miejscami pamięci „powinny stworzyć bazę grobów, prawnie chronionych przed likwidacją; one również winny spowodować wydanie odpowiednich przepisów”.
Cytując Cycerona, podkreślił, że „przecież to jest nasza historia, a historia (…) jest świadkiem czasu, świadkiem prawdy, życiem pamięci i nauczycielką życia”.
wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich podziękował także za opiekę i pamięć m.in. władzom Warszawy, które po raz pierwszy w tym roku przyznały nagrodę finansową powstańcom warszawskim.
Przemawiała także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Niestety, mogła się powstrzymać przed politycznymi wtrętami!
Posługując się terminologią literacką, wśród powstańców byli zarówno romantycy, jak i pozytywiści. Romantycy liczyli, że wybuchnie III wojna światowa z Sowietami i po niej Polska będzie znów suwerenna. W związku z tym po wojnie należeli do ruchu oporu, Armii Krajowej czy do WiN-u
— przypomniała prezydent Warszawy.
Pozytywiści od razu zdali maturę, poszli do pracy, na studia. Niektórzy nawet działali politycznie w nowej rzeczywistości, bo po prostu nie chcieli być obywatelami drugiego sortu. Czy mamy prawo ich sądzić za wybór? Ja nie uzurpuję sobie takiego prawa
— podkreśliła.
Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że sama nie należy do „pokolenia Kolumbów”, jak jej ojciec, który ujawnił się dopiero w 1947 r.
Nie znam wszystkich uwarunkowań ich postępowania. (…) Ale ja nie mam prawa sądzić. Nie wiem, jakich wyborów bym dokonała?
— podsumowała prezydent Warszawy.
Mogę mieć tylko nadzieję, nadzieję, że właściwych
— dodała.
Stwierdziła również, że rodzą się pytania, gdy dostrzega co się dzieje na świecie i w Polsce, w tym „populistyczną propagandę”.
Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy gotowi do obrony takich wartości jak prawa jednostki i demokracja. (…) Bo ci, którzy po nas przyjdą, z pewnością nas o to zapytają
— powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Homilię podczas uroczystej mszy św. wygłosił biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek. Później odbył się Apel Poległych.
W homilii bp Guzdek przypomniał, że przez przyjęcie chrztu w 966 roku nasz kraj „został wszczepiony w Chrystusa”.
Od tamtego czasu wyrósł na potężne drzewo, którego gałęzie sięgały kiedyś od morza do morza. Źródłem jego siły była mądrość czerpana z Ewangelii i łaska płynąca z sakramentów
— ocenił hierarcha. Niestety - jak stwierdził - odejście od Boga i porzucenie Jego przykazań, zwłaszcza wezwania do wzajemnej miłości i jedności, brak zdolności do wyrzeczeń na rzecz dobra wspólnego, a nawet zdrada polskiej racji stanu we współpracy z wrogimi mocarstwami sprawiły, że Polska została wymazana z map Europy na 123 lata.
Nadszedł jednak czas odrodzenia się naszej państwowości. W tym roku dziękujemy za wielki dar niepodległości odzyskanej dzięki zabiegom dyplomatycznym, a nade wszystko przelanej krwi polskiego żołnierza
— podkreślił bp Guzdek. Przypomniał, że od 1918 r. „to drzewo było zadbane i podlewane obficie potem i krwią naszych rodaków”.
Dzięki podejmowanym wysiłkom rosło w siłę i przynosiło obfity plon rozwoju gospodarczego i poprawy warunków życia obywateli naszego kraju. Niestety, we wrześniu 1939 roku wrogowie ze wschodu i z zachodu ponownie podjęli działania, aby polskie drzewo wolności wyciąć, a nawet wyrwać je z korzeniami. Polska została podzielona przez hitlerowskie Niemcy i sowiecką Rosję i na kolejne pięć lat wymazana z map Europy
— powiedział biskup polowy. Jak ocenił, w tamtym czasie w wybiciu się na niepodległość pomagał Kościół katolicki „kształtując sumienia i ucząc, że miłość Ojczyzny żąda ofiary”, a najważniejszą ostoją patriotyzmu były polskie rodziny, które „jak latorośle wszczepione w Chrystusa czerpały życiodajne soki z Ewangelii i sakramentów świętych”.
Dziś w sposób szczególny pragniemy wspomnieć bohaterski czyn oraz modlić się za poległych i zmarłych uczestników Powstania Warszawskiego. Chcemy przekazać wyrazy uznania i okazać wdzięczność tym, którzy latem 1944 roku polskie drzewo wolności podlewali własną krwią
— podkreślił. Dodał, że sprawując mszę św. w miejscu uświęconym męczeńską krwią rodaków, uczestnicy proszą Boga o dar pokoju.
Oby już nigdy polskie drzewo wolności nie musiało być podlewane krwią żołnierzy i ludności cywilnej. Z tego miejsca krew powstańców woła o wierność Bogu i troskę o ojczyznę. Potrzeba nam zgody, potrzeba nam jedności
— zaapelował hierarcha.
Przypomniał słowa papieża Franciszka, który w marcu przestrzegał, że „kraj, który codziennie się kłóci, nie rozwija się ani nie rozbudowuje, wywołuje strach wśród ludzi. To kraj chory i smutny. Natomiast kraj, w którym dąży się do pokoju, gdzie wszyscy dobrze sobie życzą, bardziej lub mniej, ale jednak, gdzie nie życzy się innym zła, rośnie”.
Niech cierpliwy i rozważny dialog pomoże rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy. Niech wzajemny szacunek i harmonijna współpraca sprawią, że polskie drzewo wolności będzie się rozrastać, umacniać i rodzić dorodne owoce. Prośmy Ducha Świętego o dar mądrości dla nas, dla współczesnego pokolenia Polaków
— powiedział bp Guzdek.
Podczas uroczystości zabrzmiała trzykrotna salwa honorowa, zakończyło ją składanie wieńców przy Pomniku Powstania Warszawskiego.
Następnie rozpoczął się koncert „Sierpniowa miłość” poświęcony powstańczym małżeństwom.
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
ak/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/406099-uroczystosci-w-przeddzien-74-rocznicy-wybuchu-powstania