Wnioskowaliśmy, żeby skontrolować wydatki w wysokości 3 miliardów na grupy producenckie. Gdzieś się te pieniądze podziały? Tak naprawdę na dzień dzisiejszych przetwórstwo i przechowalnictwo powinno być, a go nie ma
— mówi portalowi wPolityce.pl Marcin Bustowski, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczypospolitej „Solidarni”.
wPolityce.pl: Był pan na spotkaniu z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim. Jakie są pańskie wnioski i obserwacje po spotkaniu?
Marcin Bustowski: Minister zadeklarował, że będzie pomoc do hektara, powołanie zespołów do spraw uproszczeń dla rolników oraz jak najszybsze wypłaty zaliczek. Kwota do hektara będzie znana i przekazana niebawem opinie publicznej. Szef resortu rolnictwa podzielił stanowisko, że fundusze przeznaczone na promocję i ich wydatkowanie będzie niezwłocznie zmienione. Poruszono temat pomocy rolnikom poszkodowanym przez afrykańskim pomór świń (ASF), suszy, Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, umorzenia czynszów, jak najszybsze przekazanie zaliczek z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, interwencji na rynku warzyw i owoców miękkich oraz kontrolę importu i grup producenckich jak i znakowanie żywności.
Mnie najbardziej interesuje kwestia rozwiązania afrykańskiego pomoru świń (ASF), sprawy suszy, kwestia umorzenia czynszów dla polskich rolników, podniesienie w przyszłym roku budżetu z kwoty 9 do 15 miliardów złotych. Bardzo ważne jest uproszczenie procedur w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Zadaliśmy panu ministrowi pytanie czy będzie zmiana szacowania szkód rolnych. Obecny system szacowania szkód powoduje, że wielu rolników nie dostanie jak zwykle pieniędzy.
Dlaczego mówi pan, że jak zwykle wielu rolników nie otrzyma pieniędzy?
Ponieważ wielu rolników nie spełni określonych wymogów w rozporządzeniu. Związek Zawodowy Rolników Rzeczypospolitej „Solidarni” zawnioskował w piśmie do kancelarii premiera o zmianę sposobu szacowania szkód. Jeżeli to wymaga akceptacji Unii Europejskiej, pan premier powinien to załatwić na arenie międzynarodowej. Produkcyjne gospodarstwa rolne, które utraciło płynność finansową poprzez spadek wartości plonu poniżej 50 proc. powinno otrzymać wsparcie na hektar w granicach 1000 zł. Trzeba byłoby rozważyć jakieś wsparcie dodatkowe do gospodarstw rolnych, które zajmują się kwestią produkcji mieszanej, produkcji rolnej połączonej z produkcją zwierzęcą. Zaproponowaliśmy, żeby pan minister rolnictwa wystąpił do pana ministra infrastruktury o zmiany dotyczące kwestii planowania przestrzennego. Chodzi o wprowadzenie specustawy pozwalającej na budowę bioelektrowni w każdym gospodarstwie rolnym w celu rolnym. Dzięki temu każdy rolnik mógł sobie bioelektrownie do 0,5 megawata. Będzie mógł utylizować odpady i przyczyni się do budowy rezerw energetycznych państwa polskiego. Będą to strategiczne, rozproszone po całym kraju rezerwy energetyczne. Takie są kierunki i cele działalności naszego związku.
Jaki jest koszt budowy bioelektrowni?
Budowa bioelektrowni do 0,5 megawata to 3-4 miliony złotych. Każde gospodarstwo, które miałoby taką bioelektrownie dawałoby wartość dodaną poprzez dostarczanie prądu.
Niewiele gospodarstw będzie stać na taką inwestycję. Z czego zostanie sfinansowana ich budowa?
Potrzebne będzie wsparcie unijne i ze strony ministerstwa środowiska. Powinny pojawić się również rządowe wsparcie na ten cel. Władze powinny być zainteresowane ze względu na obowiązek wynikający z Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Mamy zobowiązanie, które do 2020 r. musimy spełnić. Jeżeli nie spełnimy 15 proc. określonej normy wprowadzenia energii z odnawialnych źródeł energii zapłacimy kolejną karę. Wiąże się to z obniżeniem emisji CO2 w atmosferze i wprowadzenia energii do systemu energetycznego poprzez odnawialne źródło energii poprzez fotowoltaikę, geotermię, czy poprzez bioelektrownie rolnicze działające w ramach gospodarstw rolnych. Dzisiaj rolnicy nie mogą stawiać biolektrowni, bo nie ma planów zagospodarowania przestrzennego. Dlaczego gospodarstwo rolne, które zajmuje się hodowlą trzody chlewnej czy bydła nie może prowadzić bioelektrowni, która służyłaby gospodarstwu i byłaby źródłem dywersyfikacji przychodów w tym gospodarstwie? Wartością dodaną byłoby rozproszenie źródeł energii i zabezpieczenia energetycznego na terenie państwa polskiego. Nie tylko minister rolnictwa powinien rozmawiać na temat bioelektrowni rolnych, ale również minister środowiska i finansów. Minister energii Krzysztof Tchórzewski nie był zainteresowany tematem, kiedy organizowaliśmy konferencję na temat odnawialnych źródeł energii pt. Energia przyszłością polskiego rolnictwa. Otrzymaliśmy informację, że nie wpisuje się to w cel ministerstwa energii.
Była mowa o krótkoterminowych rozwiązaniach dla producentów owoców miękkich? Część skupów nie przyjmuje już wiśni, cena jest na poziomie 80 groszy za kilogram.
Trwają dodatkowe rozmowy sadowników w ministerstwie rolnictwa. Nie znam jeszcze ich efektów. Brak systemowej działalności dla rolnictwa przez ostatnie 20 lat spowodował, że sytuacja w rolnictwie jest dramatyczna.
Wróćmy do rozmów z panem ministrem Ardanowskim. Ocenia pan je jako merytoryczne?
Minister twierdzi, że teraz będą spływały od wojewodów informacje dotyczące szacowania szkód suszowych. Spływają protokoły. Jeżeli będą za tym szły wypłaty dla rolników to znaczy, że rozmowy miały sens. Jeżeli nie zostanie zmieniony obecny sposób szacowania szkód, rolnictwo nie dostanie wsparcia. Wówczas będę negatywnie oceniał rozmowy. Pan minister zapewnił, że w ciągu półtora tygodnia przedstawią z premierem informacje na temat konkretnego wsparcia finansowego w przeliczeniu na hektar.
Była mowa o ewentualnych zmowach cenowych w przypadku podmiotów skupujących owoce miękkie?
Tak. Zlecone są kontrole. Wnioskowaliśmy, żeby skontrolować wydatki w wysokości 3 miliardów na grupy producenckie. Gdzieś się te pieniądze podziały? Tak naprawdę na dzień dzisiejszych przetwórstwo i przechowalnictwo powinno być, a go nie ma.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405317-nasz-wywiad-wkrotce-poznamy-wysokosc-wsparcia-dla-rolnikow