To był piękny, ciepły wieczór. Idealny, by wybrać się na dłuższy spacer i sprawdzić, w jakiej formie są legendarni muzycy, którzy ani myślą przejść na emeryturę. Swoich fanów nie zawiedli, bo pokazali, że wciąż potrafią cieszyć się muzyką i generować dźwięki z wyobraźnią, werwą, a wręcz brawurą dwudziestolatków. Choć miłośnicy bardziej tradycyjnych kompozycji reprezentowanego przez nich nurtu mogli być nieco zmęczeni dysharmoniami i długo ciągnącymi się wirtuozerskimi popisami.
I już wiadomo, że nie mam na myśli, tego co działo się na Stadionie Narodowym. W czasie, gdy po scenie biegał Mick Jagger z kolegami, ja grzecznie siedziałem w klubie Stodoła na ostatnim dniu festiwalu Warsaw Summer Jazz Days. Gwiazdę wieczoru, supergrupę Hudson, kierowaną przez Jacka DeJohnette (notabene rówieśnika Jaggera), z Johnem Scofieldem, Johnem Medeskim i Scottem Colleyem zapowiadał jak zwykle szef WSJD Mariusz Adamiak. Organizator festiwalu wbił szpilę władzom Warszawy, które – jego zdaniem – nie mają ochoty podtrzymywać pięknych jazzowych tradycji stolicy. Jak stwierdził, Hanna Gronkiewicz-Waltz nie jest zainteresowana istnieniem imprezy o 60-letnim tradycjach, czyli jesiennego festiwalu Jazz Jamboree. Jego pierwsza edycja miała miejsce w 1958 roku…
Na marginesie, warto zaznaczyć, co na swojej stronie o tym festiwalu mówi Rafał Trzaskowski. W dziale „Najczęściej zadawane pytania” nr 19. dotyczy kultury. Co w tej sprawie ma do powiedzenia kandydat na prezydenta?
Miasto powinno wspierać teatry, biblioteki. Należałoby zwiększyć nakłady na kulturę. Marzy mi się aby wskrzesić Jazz Jamboree.
Tyle Trzaskowski o kulturze. Ani słowa więcej. Ale nawet te trzy krótkie zdania są kuriozalne. Bo przecież ostatni Jazz Jamboree odbył się… w listopadzie ub.r. A że to impreza coroczna, można powiedzieć, że nie ma czego wskrzeszać, a wystarczy wesprzeć organizację kolejnej edycji i pozwolić organizatorom działać.
Można Mariusza Adamiaka lubić bądź nie, ale to on od lat ściąga do Warszawy największe nazwiska jazzu i pokazuje polską stolicę jako ważny punkt na muzycznej mapie Europy. Mocniej więc wsłuchuję się w jego słowa o polskich politykach niż słowa Jaggera, który analizuje stan polskiej demokracji w odpowiedzi na absurdalny list Wałęsy.
A wracając do show Stonesów, mam wrażenie, że dinozaury rocka zrobili sobie jednak krzywdę tymi zdaniami o sędziach i roku ‘67. Bo dziś mniej się mówi o ich formie muzycznej i fizycznej (a ponoć koncert był świetny), a więcej o politycznym przekazie, jaki Mick zaadresował do Polaków.
I nie zgadzam się z Łukaszem Adamskim, według którego Jagger „koncertowo wszystkich rozegrał”, jakoby dlatego, że jego słowa można interpretować jako wsparcie dla reform sądowych PiS.
Wręcz przeciwnie. Jest dla mnie jasne, że ikona rock’n’rolla mówiąc:
Jestem za stary, żeby być sędzią. Ale jestem wciąż młody, by śpiewać
„zatroszczyła się” o polskie sądownictwo. I w ogóle o naszą demokracją wspominając swój koncert w Sali Kongresowej w 1967 r.:
Mam nadzieję, że będzie się trzymać tego, czego się nauczyliście od tego czasu.
Trzeba być wyjątkowo niedojrzałym albo zakompleksionym, by sugerować się słowami brytyjskiego rockowego wokalisty na temat jakości prawa w Polsce. Ale cóż – Jagger do Wałęsy pasuje. To postacie, niestety, kabaretowo pokrewne.
Można się spodziewać, że ex-prezydent pójdzie za ciosem i zaapeluje do innych gwiazd show-biznesu. Wiem, że trwa już giełda propozycji - nazwisk adresatów korespondencji TW „Bolka”. Proponuję Paris Hilton. Ta celebrytka niedawno prosiła w mediach społecznościowych, by mówić jej coś, czego nie wie.
Poinformował o tym niedawno facebookowy profil Katedry Prawa Rzymskiego na KUL:
28 czerwca br. Paris Hilton przez tweeter zwróciła się do świata z rozdzierającym apelem: „Powiedzcie mi czegoś, czego nie wiem…”. Z pomocą przyszli koledzy z Roman Legal Tradition, którzy szybciutko wyjaśnili: „prawo rzymskie, fundament większości zachodnich systemów prawa, było pogardzane przez nazistów, gdyż chroniło prawa jednostek do tego, by same mogły kierować własnym życiem”. Dyskusja nie została podjęta…
Z tym prawem rzymskim może i trochę przesadzono, ale panoszącą się nad Wisłą dyktaturę jakoś dałoby się Paris wytłumaczyć. Panie Prezydencie, do dzieła!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403101-gorzka-pigulka-na-wczorajszym-koncercie