Nie ustają dyskusje o przyszłości warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki, którego rozbiórki od dawna domaga się sporo środowisk patriotycznych (m.in. Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie), a także niektórzy politycy z różnych - na co dzień będących w permanentnym konflikcie - partii.
Nie zważając na nie, prezes PKiN Rafał Krzemień zapowiedział renowację stojącego w centrum stolicy Polski od lat 50. ubiegłego wieku widomego symbolu sowieckiego panowania nad naszym krajem. Jak poinformował gazetę „Metro”, docelowo ma zostać wyczyszczony cały budynek, a prace rozpoczną się na tarasie widokowym, który odwiedza około 680 tysięcy osób rocznie. Pałac jest obecnie szary, ale dawniej jego elewacja była biała.
Przetarg wygrała firma z Krakowa, która od 26 czerwca prowadzi już roboty konserwatorskie.
„Czyszczenie odbywa się metodą hydrodynamiczną, przy której używa się gorącej pary. Efekty są natychmiastowe, co widać na zdjęciach, którymi podzielił się zarząd Pałacu Kultury. Oprócz czyszczenia krakowska firma ma zająć się również uzupełnieniem ubytków w elewacji, wymianą parapetów oraz odnowieniem tynku i malowaniem sufitu”
— czytamy w „Metrze”.
Z uwagi na wysoki koszt odnowienia zewnętrznej powierzchni całego PKiN (15-20 milionów złotych), prace renowacyjne będą przebiegać etapami. Zaplanowany do połowy września br. remont tarasu widokowego pochłonie ok. 680 tys. zł netto, ale będzie on dostępny dla osób chcących oglądnąć panoramę Warszawy codziennie od godziny 10.00 do 20.00.
Nie sądzę, żeby wydawanie ogromnych pieniędzy na przywrócenie świetności obiektowi o niepewnej przyszłości było rozsądnym pomysłem obecnych władz stolicy. Lepiej było chyba poczekać na wyniki jesiennych wyborów samorządowych, bo może je przecież wygrać taki kandydat na prezydenta, który ma zupełnie inne plany co do tego reliktu komunizmu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402015-najpierw-czyszczenie-potem-wyburzenie