Przecież te kobiety prędzej czy później stamtąd wyjadą, bo nie skażą tych dzieci na egzystencję w korytarzu sejmowym. Nie wiem, jakich argumentów tutaj należy użyć, żeby to uczyniły. Jest taka teoria, że sztuką w polityce nie jest to, żeby być twardym wobec twardych i mocnych, ale że czasami trzeba być twardym wobec słabych. To jest sytuacja, w której nie ma dobrego wyjścia
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Ryszard Żółtaniecki, dyplomata, specjalista ds. stosunków międzynarodowych, Collegium Civitas.
wPolityce.pl: Na ile Polska traci wizerunkowo poprzez przedłużający się protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie?
Dr Ryszard Żółtaniecki: Jest taki mechanizm, bardzo dokładnie opisany w psychologii społecznej, że jeżeli wchodzimy w jakieś zagadnienie, upubliczniamy je i staramy się być konsekwentni, to ta konsekwencja się eskaluje. I zbiegiem czasu trudno zrobić krok do tyłu. Jest taki punkt, który jak się przekroczy, to już właściwie nie sposób się wycofać bez poczucia porażki, klęski, czy kompromitacji. Wszyscy, którzy podejmują jakieś radykalne działania, powinni na to uważać. Myślę, że tutaj mamy do czynienia z kobietami nieszczęśliwymi, zrozpaczonymi, które miały cel i sądziły, że uda się go osiągnąć stosunkowo łatwo. Wtedy, kiedy okazało się, że w pełni tego celu nie da się zrealizować, zaczęły się radykalizować. Pyta pan o wizerunek, on nie jest dobry. Teraz praktycznie jest to sytuacja bez wyjścia.
To znaczy?
Pamiętam strajk w Lubogórze, jeden z ostatnich w 1981 roku. Tam była taka sytuacja, że obydwie strony zapędziły się tak daleko, że żadna z nich nie była już w stanie ustąpić. Ale coś z tym trzeba jednak zrobić. Tutaj w warunkach złych, upale, już prawie 40 dni te kobiety koczują z dziećmi niepełnosprawnymi na korytarzu sejmowym. To jest ciężkie psychicznie, obciążające, one są zestresowane, więc tracą kontrolę nad sobą. Ta wypowiedź: nie głosujcie na PiS, żeby żaden ich członek nie przeszedł w wyborach samorządowych, jest już aktem niemal histerycznym. Z drugiej strony trzeba je rozumieć. Jeżeli premier Morawiecki mówi na okrągło o tym, jak jest dobrze, ile mamy pieniędzy i daje każdemu dziecku na wyprawkę, to ci którzy tych pieniędzy naprawdę potrzebują mają świadomość, że też powinni coś dostać.
Ks. Isakowicz- Zaleski nie popiera jednak ich postulatu 500 zł żywej gotówki. Twierdzi, że ten mechanizm nie byłby sprawiedliwy i wzywa do honorowego zakończenia protestu, bo stał się on już wyraźnie polityczny. Jak odbiera Pan wezwanie europosła PO Marka Plury, by Parlament Europejski wywierał naciski na marszałka Kuchcińskiego, by ten zapewnił odpowiednie warunki protestacyjnym?
Wystąpienie Lecha Wałęsy, który był bohaterem mojego czasu i pokolenia było żenujące i było mi wstyd. Przy całej świadomości jego rozmaitych wad i ułomności zawsze mówiliśmy, że jest wielki w sprawach wielkich i mały w sprawach małych. A tu się okazuje, że jest mały w sprawach małych i mały w sprawach wielkich. Ten protest cały czas jest podgrzewany. Ponieważ opozycja niej ma żadnego pomysłu na Polskę, poza tym, żeby było tak jak było, więc każdy pretekst jest dobry do tego, aby wszcząć awanturę. A napuszczanie PE na marszałka Kuchcińskiego jest haniebne. Mówi się o zapewnieniu im odpowiednich warunków, to znaczy, że trzeba urządzić łazienki i zainstalować je tam na zawsze? To jest budynek Sejmu, a nie budynek mieszkalny i to w dodatku przystosowany do tego, żeby w nim mieszkały osoby niepełnosprawne. To jakiś absurd, trzeba to jakoś zakończyć.
W Sejmie odbędzie się parlamentarny szczyt NATO i przyjadą zagraniczni goście. Protest ma trwać jednak dalej. Jak może on zostać odebrany?
Nie da się tego odgrodzić. Przyjadą posłowie ze wszystkich państw NATO i natychmiast rozejdzie się wśród nich wiadomość, że gdzieś za ścianą, na korytarzu protestują matki z niepełnosprawnymi dziećmi. To będzie dla nich dyskomfort, nikt bowiem nie lubi być stawiany w sytuacji trudnej i żenującej. Dlatego na pewno to zderzenie nie będzie dobre. Tutaj należałoby użyć perswazji. Przecież te kobiety prędzej czy później stamtąd wyjadą, bo nie skażą tych dzieci na egzystencję w korytarzu sejmowym. Nie wiem, jakich argumentów tutaj należy użyć, żeby to uczyniły. Jest taka teoria, że sztuką w polityce nie jest to, żeby być twardym wobec twardych i mocnych, ale że czasami trzeba być twardym wobec słabych. To jest sytuacja, w której nie ma dobrego wyjścia.
Ale przecież siłą się ich nie wyprowadzi. Nie uważa Pan, że dopiero wtedy podniósłby się wielki krzyk?
Ale krzyk i tak się podnosi. Ci, którzy nam nie sprzyjają i nas nie lubią wykorzystają to i powiedzą, że to kolejny skandal. Trzeba jednak mieć odwagę zmierzyć się z tym. W polityce nie ma gorszej rzeczy niż tchórzostwo. To jest sytuacja, która wymaga silnego przywództwa. Ci, którym powierzyliśmy rządzenie krajem powinni znaleźć tutaj rozwiązanie. Niestety pan prezes jest chory i to widać po polskiej polityce. Jest to czas trudnej próby.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395612-nasz-wywiad-dr-zoltaniecki-o-protescie-w-sejmie-trzeba-to-jakos-zakonczyc-napuszczanie-pe-na-marszalka-kuchcinskiego-jest-haniebne