Do historii światowej wojskowości przeszły dwie słynne szarże. Jedna z 1807 roku pod Somosierrą w wykonaniu polskich lekkokonnych gwardii cesarza Napoleona, druga przeprowadzona podczas wojny krymskiej pod Bałakławą 25 października 1854 roku. Wzięły w niej udział pułki brytyjskiej jazdy skupione w lekkiej brygadzie. Stąd też wzięła się nazwa przedsięwzięcia „szarża lekkiej brygady”. Oba ataki kawalerii były wyjątkowo spektakularne i oba polegały na czołowym szturmie ziejących ogniem baterii armat. Pierwsza, ta w wąwozie Somosierra, skończyła się wspaniałym zwycięstwem przy stosunkowo niskich stratach, druga, spod Bałakławy stała się synonimem roztrwonionego bohaterstwa żołnierzy i klęski. Przyczyniły się do tego niekompetencja dowódców, bałagan w wydawaniu rozkazów i fatalne rozegranie całej bitwy. Obserwujący krymskie natarcie francuski generał Pierre Bosquet stwierdził: „To wspaniałe, ale to nie wojna! To głupota!”. Jest jeszcze jedno podobieństwo między tymi atakami. Do dziś trudno jest ustalić dokładnie genezę jak doszło do wydania ostatecznego rozkazu rzucenia do boju jazdy zarówno pod Somosierrą jak i Bałakławą.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ rozpoczęcie w polskim parlamencie procedowania na ustawą o IPN i jej finał w postaci podpisu złożonego przez prezydenta RP żywo kojarzy mi się z przebiegiem tych dwóch szarż. Do dziś dochodzą do nas sprzeczne informacje, czy mieliśmy informacje o przygotowywanym wściekłym ataku państwa Izrael, kiedy w Sejmie dojdzie do przegłosowania nowego prawa. Źródła zbliżone do partii rządzącej twierdzą, że zostały zaskoczone reakcją Tel Awiwu, a z kolei sygnały płynące z okolic dużego pałacu wręcz odwrotnie. Tak więc teraz jeszcze nie jesteśmy w stanie ocenić na jakiej podstawie podjęto decyzję o rozpoczęciu parlamentarnej „szarży” z ustawą o IPN. Na pewno za procedowaniem nowego prawa przemawiały bardzo niepokojące czynniki zewnętrzne. Przegłosowana jednogłośnie w amerykańskim Senacie ustawa 447 grozi nam jako państwu finansową ruiną. W nowych przepisach chodzi o zwrot majątków żydowskich, których właściciele zginęli w czasie II Wojny Światowej oraz ich wszystkich krewnych. Jednym słowem krąg osób mogących składać roszczenia co do zniszczonego i utraconego majątku nieruchomego znacznie się rozszerzył. Do tego wszystkiego w rolę spadkobierców mogą się wcielić również amerykańskie organizacje skupiające Żydów, które z Polską nie mają dosłownie nic wspólnego. Mocą ustawy 447 te wszystkie starania ma obowiązek wspierać Departament Stanu USA. Gra toczy się o potężne pieniądze sięgające nawet sumy jak wstępnie obliczają eksperci od 65 mld dolarów, aż nawet do biliona. Do tego narastające ataki na dobre imię Polski połączone z nieodłącznym zwrotem propagandowym „Polish death camps” w wykonaniu różnych ośrodków medialnych rozsianych po całym świecie. Być może nie było wyjścia i doszło do sytuacji ostatecznej, kiedy bez względu na skutki uboczne należało zareagować.
Z drugiej jednak strony czy czas rozpoczęcia „szarży” był właściwy? Walka wyborcza w Izraelu, 73 Rocznica Wyzwolenia Obozu Auschwitz-Birkenau czy trwające negocjacje w sprawie sprowadzenia do Polski dywizji ciężkiej US Army. Pierwsza odpowiedź Izraela na przegłosowanie ustawie w Sejmie była niczym oddanie salwy baterii armat pod Somosierrą czy Bałakławą. Pani Anna Azari ambasador, nie pomna nawet obecności byłych więźniów obozów koncentracyjnych, z wyjątkową „gracją” waląc niczym drewnianą pałą expressis verbis stwierdziła kompletnie niezgodnie z intencją ustawy, że „Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady”. Potem w dyskurs wtrącił się były minister finansów Izraela Yair Lapid ze swoimi „polskimi obozami śmierci”, by jeszcze raz głos zabrała pani Azari, szantażując prezydenta RP, że jak podpisze ustawę to „wszystko się skończy”. Ale „szarża” ruszyła i żadna siła na niebie i na ziemi nie była w stanie jej zatrzymać. „Do or die”, „to be or not to be” – jak trafnie podsumował nasz premier Mateusz Morawiecki. Prezydent RP podpisał i w trybie następczym skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Decyzja jedynie słuszna. Dało to pole do negocjacji, ale przede wszystkim zyskaliśmy czas na przekonywanie przedstawicieli amerykańskiej administracji do prawdy o roli Polski w Holokauście. Konie wstrzymane, szarża skończona, ale bitwa toczy się dalej. Z dnia na dzień widzimy teraz jak realpolitik pokonuje prawdę i moralność. Rex Tillerson: „Stany Zjednoczone są rozczarowane, że Prezydent Polski podpisał prawo, które nakłada kary za przypisywanie nazistowskich zbrodni polskiemu państwu”. Bezczelne słowa sekretarza stanu USA przebił tylko swoją wypowiedzią minister spraw zagranicznych Francji Jean-Yves Le Drian. Kraju, którego kolaboracyjny rząd Vichy sam wyłapywał i ładował Żydów (rękami francuskich służb porządkowych bez udziału SS) do bydlęcych wagonów, zmierzających w kierunku Treblinki czy Birkenau. Stwierdził on że nowelizacja ustawy o polskim IPN jest „niewłaściwa” i „godna potępienia”. Coś niepojętego. Zdaniem prof. Ryszarda Legutki ataki wymierzone w ustawę o IPN należy rozpatrywać również w kontekście przyjętej przez senat USA ustawy 447 i są „zapowiedzią przed główną bitwą, gdzie walka będzie się toczyć o dużą ustawę reprywatyzacyjną. Problem polega na tym, że robi się brutalną awanturę wokół tej ustawy, aby rozmiękczyć rząd i wytworzyć maksymalnie dużą atmosferę wrogości, aby w niej zgłosić roszczenia”. To częściowo tłumaczy kontrowersyjny czas głosowania nowelizacji przepisów o IPN przez partię rządzącą w Sejmie.
Podobnie jak pod Somosierrą czy Bałakławą sukces zależy teraz od wsparcia „szarży”. W Hiszpanii rezerwa uderzyła od razu i osiągnęliśmy sukces. Na Krymie lekka brygada została pozbawiona posiłkowego ataku i skończyło się klęską. Czeka nas twarda walka, w której szanse na sukces są niewiadome. Działania rządu pod premierem Morawieckim (do tej pory skuteczne) pokażą czy skończymy zdobyciem wąwozu jak pod Somosierrą czy odwrotem w postrzępionych mundurach jak pod Bałakławą. Z siodłami na plecach, ponieważ konie padły w czasie szturmu od armatnich kul.
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Zapraszamy do skorzystania z nowej promocyjnej oferty rocznej prenumeraty pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”.
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Magdaleny Ogórek „Lista Wächtera. Generał SS, który ograbił Kraków”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
W prenumeracie nawet do 40% taniej. Pospiesz się!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380397-ustawa-o-ipn-szarza-lekkiej-brygady-czy-somosierra