Wypowiedź wysokiej rangi przedstawiciela Departamentu Stanu USA o tym, że „Polska demokracja ma się dobrze”, a „kwestie związane z wewnętrzną polityką zostawmy Polakom” przeczy narracji przedstawicieli Unii Europejskiej i totalnej opozycji o tym, jakoby w naszym kraju były łamane podstawowe wolnościowe standardy. Po drugie w sposób jasny sugeruje, że Polska jest krajem suwerennym i nikt nie powinien się wtrącać, a co dopiero usiłować modelować struktury wewnętrznego systemu jakim sobie ustalamy. W domyśle – zostawmy to parlamentowi Rzeczpospolitej, a nie siłom zewnętrznym nawet jeśli jesteśmy z nimi w głębokim porozumieniu zwanym Unią Europejską. Stanowisko departamentu stanu USA jest o tyle wyraziste, że było ono odpowiedzią na podchwytliwe pytanie jednego z amerykańskich dziennikarzy poparte z góry ustalona tezą:
Czy Rex Tillerson podczas wizyty w Polsce upomni się o demokracje?
Formułując tak zadaną kwestię dawał wprost do zrozumienia, że demokracja w Polsce przeżywa problemy i coś z tym trzeba zrobić. Ale zapewne nie takiej odpowiedzi oczekiwał, co jeszcze mocniej podkreśla czytelny przekaz Departamentu Stanu. Co ciekawe, jeszcze w lipcu 2017 roku, czyli kilka miesięcy wcześniej rzecznik prasowy tegoż Departamentu Heather Nauert stwierdziła:
Jesteśmy zaniepokojeni ciągłym dążeniem polskiego rządu do stanowienia prawa, które zdaje się ograniczać niezależność sądownictwa.
Pamiętam wtedy radość opozycyjnych mediów (była to odpowiedź na pytanie zadane przez TVN 24), że również Amerykanie narzekają na łamanie praworządności i Konstytucji w Polsce. Niezauważenie przeszło, że pani Heather Nauert raczyła zauważyć w dalszej części swojej ówczesnej wypowiedzi, iż były to tylko sugestie, by w trakcie prac nad reformą wymiaru sprawiedliwości zadbano o zgodność zmienianych przepisów z Konstytucją RP. Teraz, kiedy reforma sprawiedliwości weszła już w życie, Departament Stanu zakończył temat słowami swojego przedstawiciela „Polska demokracja jest pełna życia i ma się dobrze”. Ciekawa jest także pierwsza część zdania. To pochwała prawdziwej demokracji, w której trwa gorący spór o kształt państwa i działają emocje lecz jak podkreśla druga część - zgodnie z zasadami.
Mamy tu do czynienia z przykładem, w którym widać wyraźnie, że tam gdzie nie docierają wpływy „totalnej Targowicy”, jak mawia posłanka Jadwiga Wiśniewska, nikt się o naszą demokrację nie martwi. Wręcz przeciwnie. Czy to nam coś pomoże w rozmowach z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Bezpośrednio niewiele. Timmermans et consortes moim zdaniem są głusi na takie argumenty nawet jeśli są przedstawiane z wyżyn Białego Domu. Być może można to wykorzystać w rozmowach „twarzą w twarz”, ale na cuda bym nie liczył. Najważniejsze jest teraz przekonanie do naszych racji co najmniej dwóch z sześciu państw Unii, a wtedy zaczną ustępować z obawy przed porażką w ostatecznych głosowaniach. Natomiast na tzw. użytek wewnętrzny słowa te są bardzo znamienne i pokazują zakłamanie oraz fałsz, który stara się przekazywać opozycja resztkom swoich zwolenników.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377506-departament-stanu-usa-obnaza-klamliwy-przekaz-totalsow