„Od chwili dojścia do władzy w Warszawie ultrakonserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość naciski państwa i mafii na media rosną” - od tych słów rozpoczyna się reportaż francuskiego dziennika „Libération” na temat dziennikarza „Wyborczej” Tomasza Piątka. Chodzi oczywiście o mafię rosyjską.
Według francuskiej gazety Piątek został niedawno zaatakowany fizycznie z powodu swojej działalności „antykorupcyjnej”, a polski rząd oskarża go o „terroryzm”.
Odkąd opublikował w czerwcu swoją książkę pod tytułem „Macierewicz i jego tajemnice”, która stała się bestsellerem, Piątek nie może się opędzić od pracy. Ten 43-letni niezależny dziennikarz stara się od dwóch lat wykazać powiązania między ministrem obrony Polski Antonim Macierewiczem z rosyjskimi służbami i rosyjską mafią. W konsekwencji stał się przedmiotem śledztwa prokuratury wojskowej, która oskarżyła go o terroryzm, na zlecenie ministra. Tymczasem Reporterzy bez granic i TV5 Monde ogłosiły go w listopadzie ur. dziennikarzem roku. Spędziliśmy z nim 24 godziny. 24 godziny z dziennikarzem opozycyjnym w Polsce, która skręca w kierunku autokracji
—czytamy na łamach „Libération”. Według gazety Piątek został niedawno zaatakowany przez mężczyznę w budynku Agory, mieszczącym radio TokFM i Gazetę Wyborczą.
Tak jak by na mnie czekał. Mówił o mojej książce i mnie obraził. Znałem go 19 lat temu gdy był korespondentem rosyjskiego dziennika. Twierdził, że jest kierowcą taksówki. Zadzwoniłem do firmy taksówkowej, ale powiedzieli mi, że go nie znają
—skarży się dziennikarz Wyborczej. Jak zaznacza francuska gazeta to „nie pierwsza agresja, której padł ofiarą i zaczyna się powoli bać”. Akcja reportażu przenosi się do Gazety Wyborczej, gdzie Jarosław Kurski opowiada, że rząd PiS chce „zdusić naszą gazetę”.
Wycofał ogłoszenia spółek skarbu państwa i prenumeraty administracji państwowej. Naciska też na prywatne firmy, by nie dawały u nas reklam. Przeciwko naszym dziennikarzom toczy się wiele procesów
—mówi Kurski. Następnie Tomasz Piątek udaje się do siedziby radia TokFM, gdzie „czyta na żywo antysemickie wierszyki napisane przez zwolenników PiS”, które znalazł w internecie. Dalej jest już tylko gorzej. Autorka reportażu spotyka się z Janem Śpiewakiem z Miasto Jest Nasze, by mówić o aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie. A ta ma oczywiście związek z…PiS-em. O Platformie Obywatelskiej ani słowa.
Gdy zaczęliśmy grzebać w umowach dot. nieruchomości w Warszawie, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że na rynku istnieje wiele obskurnych firm powiązanych z politykami. Wśród tych firm była grupa Radius. Kupiła duży budynek pochodzący z epoki komunistycznej i znajdujący się w pobliżu Sejmu. Chcieliśmy się zając sprawą, ale pewnego dnia ktoś przyszedł i powiedział: „nie zajmujcie się nimi, to rosyjska mafia, mogą wam zrobić krzywdę”
—opowiada Śpiewak. A „Libération” dodaje, że Miasto Jest Nasze dowiedziało się następnie, iż grupa Radius ma powiązania z PiS-em.
Gdy to ujawniłem posypały się na mnie skargi sądowe. Mam sześć spraw sądowych w toku z ludźmi powiązanymi z rosyjską mafią, a dwie już wygrałem
—podkreśla działacz miejski, a Tomasz Piątek dodaje, iż ludzie grupy Radius są zamieszani w aferę taśmową, bo kupili dwie restauracje, w których byli podsłuchiwani politycy PO i „inni członkowie elit”.
To metoda typowa dla rosyjskich kryminalistów i GRU
—zaznacza Piątek. Jan Śpiewak natomiast jest cytowany słowami, że „nagrania nie wykazały niczego nielegalnego, tylko pogardę polityków PO dla klasy robotniczej”. Obraz pisowskiej dyktatury powiązanej z rosyjską mafią dopełnia dziennikarz „Faktu” Radosław Gruca, który miał powiedzieć „Libération”, iż „polski rząd chce, byśmy się go bali”.
Macierewicz i rząd używają mediów publicznych do szerzenia informacji wyrwanych z kontekstu. Publikują fake newsy i uprawiają dezinformację. To niepokojące, bowiem wielu Polaków ogląda wyłącznie TVP Info i nie otrzymuje więc informacji, które pozwoliłyby im odróżnić między prawdą a fałszem
—przekonuje Gruca. Dziennikarz „Faktu” skarży się, że rząd PiS twierdzi, iż Niemcy chcą ingerować w wewnętrzne sprawy Polski.
Mówią, że wszystko co piszemy (w Fakcie-red.) jest kontrolowane przez Berlin. Od tego czasu dostajemy wiele listów od czytelników, w których oskarżają nas o to, że jesteśmy niemieckimi szpiegami. Prawda z tym rządem się nie liczy
—skarży się Gruca. Następnie wszyscy razem spotykają się z działaczem Antify, który za dnia pracuje w firmie ubezpieczeniowej, a w wolnym czasie bada „środowiska faszystowskie” w Polsce.
Na koniec korespondentka „Libération” spotyka się z dziennikarzem „Polityki” Grzegorzem Rzeczkowskim, który utrzymuje, że wprawdzie nie ma wrażenia iż rząd PiS próbuje wpłynąć na to co pisze, ale „rok temu dobrze poinformowane źródło powiedziało mi, że mój telefon jest na podsłuchu”.
Jego zdaniem jednak – choć Polsce wciąż daleko do Rosji Putina - „groźby wobec dziennikarzy nadejdą w chwili gdy PiS przejmie pełną kontrolę nad sądami”.
Nie będzie wtedy już przeszkód by karać nas za teksty, które im się nie podobają
—dodaje Rzeczkowski.
Ryb, liberation.fr
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375816-totalna-hucpa-piatek-w-liberation-jako-ofiara-pis-i-rosyjskiej-mafii-jest-atakowany-za-swoja-dzialalnosc-antykorupcyjna-a-rzad-oskarza-go-o-terroryzm