Obejrzałem sobie kilka programów rosyjskich „federalnych telekanałów” z udziałem Kseni Sobczak, celebrytki i dziennikarki, odgrywającej rolę „niezależnego” kandydata na kandydata (bo żeby stać się formalnym kandydatem jeszcze trzeba zdobyć rejestrację, co w putinowskiej Rosji bynajmniej nie jest formalnością) na prezydenta. I mam odczucia co się zowie mieszane.
Z jednej strony moje uprzednie podejrzenia przerodziły się w pewność. Prowadzący te programy – gwiazdy putinowskiej telewizji, ludzie niesłychanie brutalni, skuteczni medialni mordercy (oczywiście nie w sensie dosłownym, tylko umiejętności gangsterskiego niszczenia na wizji tych, których zniszczyć mają), utalentowani, a przy tym totalnie dyspozycyjni i w zamian za to wszystko zarabiający pieniądze, o których Tomasz Lis w dobie swej największej wielkości mógł jedynie zamarzyć, oczywiście Sobczak atakują. Komuś mogłoby się wydawać, że ostro. Ale jeśli ktoś zna ich prawdziwe możliwości, nie może pozbyć się wrażenia, że wszystko to odbywa się na pół gwizdka. Że naprawdę mogli by walić w Ksenię Anatoliewnę dużo mocniej i efektywnie. A nie walą.
Wypływa z tego wniosek, że Sobczak – w ostatnich latach demokratka, ale tak w ogóle to córka kontrowersyjnego mera Petersburga z lat 90, ówczesnego patrona Putina, Anatolija Sobczaja - jest chroniona. I tylko ktoś niesłychanie naiwny mógłby dopuścić myśl, że główną przyczyną tego jest jej płeć i fizyczna atrakcyjność.
To zachowanie prowadzących chce się natomiast zgadzać z tezą, iż jej kandydatura jest w jakimś zakresie kremlowskim projektem. Że kandydatura Sobczak – milionerki, celebrytki, osoby która jeszcze parę lat temu nie tylko szokowała ekscesami obyczajowymi, ale np.potrafiła publicznie powiedzieć że centrum Moskwy powinno być oczyszczone od samochodów biedniejszych Rosjan, bo tylko robią korki, przez które Ksenia i jej przyjaciele nie mogą przemieszczać się swoimi limuzynami między muzycznymi klubami tak szybko, jak by chcieli – została wymyślona czy przynajmniej dyskretnie poparta przez władze. Bo z jednej strony ośmiesza opozycję, a z drugiej – dodaje kampanii wyborczej szczypty atrakcyjności i kontrowersyjności. Przecież wyglądało na to, że oprócz Putina zauczestniczą w niej tylko nudne i stare marionetki (szefowie komunistów i nacjonalistów Ziuganow i Żyrynowski), bo autentycznemu liderowi demokratów Aleksiejowi Nawalnemu start uniemożliwiono.
A tak jest Sobczak, więc jest ciekawie. I oburzający się na jej kandydaturę zwykły Rosjanin ma motywację, żeby pofatygować się do urny. Głosując rzecz jasna na prezydenta, ale przede wszystkim nabijając frekwencję. Ona jest kluczowa, bo wybór Władimira Włądimirowicza ma przecież być jednoznacznym plebiscytem.
Ale z drugiej strony oglądając programy z udziałem Kseni Anatoliewnej doznałem też innego wrażenia.
Takiego mianowicie, że ta pani ma autentyczny potencjał. Już przedtem wiedziałem, że wbrew image’owi celebrytki, rozbijającej się po knajpach i długo prowadzącej najgłupsze programy rosyjskich telewizji – ona jest inteligentna. A teraz miałem szanse dostrzec coś jeszcze. Że potrafi zachować zimną krew. Konsekwentnie prowadzić swoją narrację. I wychodzić ze stawianych na nią pułapek (bo choć, jako się rzekło, prowadzący ją w pewnym zakresie wyraźnie oszczędzali, to tylko w pewnym zakresie – te programy z pewnością były dla niej stresujące i nieprzyjemne; jeśli były ustawkami, to nie prymitywnymi).
Wniosek - Sobczak może mieć polityczną przyszłość. W obecnej Rosji może odpowiadać tylko bardzo niewielkiemu procentowi wyborców. Ale społeczeństwa, w tym rosyjskie, zmieniają się, a liderzy liberalno-lewicowi starzeją… Gdyby Ksenia Anatoliewna potrafiła na serio zdecydować się na politykę… Przez lata pracować nad własnym image’m, konsekwentnie zacierać ślady pamięci o rozpaskudzonej, opływającej w gigantyczne pieniądze gówniarze-rozpustnicy, pamięci która wisi ciężką kotwicą u łodzi jej politycznej kariery…
I to właśnie wydaje się niemożliwe. Sobczak jest niestała, ta niestałość jest najbardziej stałym elementem jej drogi życiowej. Odgrywała w życiu już tyle ról, że trudno założyć iż będzie w stanie (i że będzie jej się chciało…) zdecydować się konsekwentnie na jedną.
Ale gdyby… Wtedy za kilka lat Rosja bogata, liberalna kulturowo i prozachodnia mogłaby mieć prawdziwą liderkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369969-ksenia-sobczak-chroniona-przez-kreml-ale-ma-potencjal