To miał być deal dziesięciolecia. W atmosferze skandalu ekipa rządzącego Kołobrzegiem działacza Platformy Obywatelskiej Janusza Gromka próbowała przeforsować szokujące zmiany w zagospodarowaniu przestrzennym uzdrowiskowej części miasta. Opozycja zarzucała lokalnej władzy działanie pod dyktando lobbystów i chodzenie na pasku biznesu, eksperci przestrzegali, że największe polskie uzdrowisko może stracić swój status. O aferze informowały ogólnopolskie media, w tym nasz portal i tygodnik „Sieci”. Teraz dowiadujemy się, że pomysł zarzucono. – Takie działanie nakazał lokalnym platformersom sam Grzegorz Schetyna – słyszymy z dobrze poinformowanych źródeł. Ciekawe…
W telegraficznym skrócie: chodziło o 25 hektarów ziemi w obrębie ulic Wschodniej i Sułkowskiego. To ostatni tak atrakcyjny teren inwestycyjny w mieście. Pierwsza linia brzegowa, tuż obok plaży, najwyższa klasa uzdrowiskowa (strefa A). Ziemia warta, według ostrożnych szacunków, około pół miliarda złotych. Zmiana planu zagospodarowania przestrzennego miała sprawić, że ta wartość znacznie wzrośnie. Chodziło o umożliwienie zabudowy 45 procent terenu (teraz jest to 30 procent) i zgodę na wyższe budynki (do 24 metrów, a nie 20 jak dzisiaj). To bardzo intensywny typ zabudowy, nijak nie przystający do uzdrowiskowego charakteru miasta.
Jak ujawniło nasze dziennikarskie śledztwo, wokół projektu działy się bardzo dziwne rzeczy. Konsultacje społeczne urządzono tak, by trwały w rzeczywistości zaledwie kilka dni (wykorzystano okres wokół Świąt Wielkanocnych). Według naszych informatorów przedstawiciele zainteresowanych firm, lokalni biznesmeni i rozmaici „załatwiacze” szukali wszelkich dróg kontaktu z radnymi i urzędnikami oraz prezydentem Januszem Gromkiem. Padały nazwiska miejscowych działaczy PO, którzy odnaleźli się w roli „lobbystów”, wysokie kwoty i bardzo grube oskarżenia. Chodziło o to, żeby rzecz załatwić jak najszybciej.
To jest całkowita partyzantka, trzeci świat. Spotkania przy wódce, w prywatnych domach, w sklepach. Jest dokładnie odwrotnie, niż być powinno
— słyszeliśmy od kolejnych osób.
Zmiana dawałaby dotychczasowym właścicielom gruntów a także nowym inwestorom, którzy już „zabezpieczyli” sobie tam ziemię możliwość wybudowania ponad 500 dodatkowych pokoi hotelowych i apartamentów. Zysk – 200, może 250 milionów złotych. CZYTAJ WIĘCEJ: Lobbing przy plaży w Kołobrzegu. Szokujące ustalenia dziennikarskiego śledztwa tygodnika „Sieci”!
Plany miasta oburzyły nie tylko miejscową opozycję. Głos zabrał naczelny lekarz uzdrowiskowy dla Kołobrzegu.
Zmiana może realnie zagrozić dalszej działalności miasta uzdrowiskowego Kołobrzeg i zmienić jego status z uzdrowiska na wczasowisko
— mówił Daniel Kołodziejczyk.
Gdyby tak się stało, mielibyśmy dramat
— komentował z kolei europoseł PiS a w przeszłości poseł z okręgu koszalińskiego Czesław Hoc.
Walory naturalne są bogactwem Kołobrzegu i nie możemy tego zaprzepaścić.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kołobrzeg to rządy Platformy w pigułce. Czesław Hoc: Poprosiłem o tarczę antykorupcyjną
Dziś wiele wskazuje jednak na to, że presja miała sens. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w kilku źródłach, w tym także najbliższych kołobrzeskiemu urzędowi miasta, „koncepcja się zmieniła”. Plan zagospodarowania dla najbardziej atrakcyjnych gruntów, położonych w strefie A, ma pozostać bez zmian. Rozważana jest wciąż zmiana planu zagospodarowania terenów oddalonych od plaży, które dziś są w posiadaniu miasta. Stosowną poprawkę ma tu wnieść klub Platformy Obywatelskiej. Byłoby to spełnieniem mglistych zapowiedzi wygłaszanych wcześniej przez radnego Dariusza Zawadzkiego. Oficjalnym przekazem ma być umożliwienie miastu sprzedaży gruntów i zasilenie w ten sposób pustawego budżetu Kołobrzegu.
Oczywiście nie chodzi tu żadną transparentność czy budżet tylko lęk przed „syfem” związanym z aferą
— słyszymy w Kołobrzegu.
To ostatnia kadencja Janusza Gromka i nikt nie chce obciążać się wizerunkowo tylko dlatego, że pan prezydent chce coś na finiszu przeforsować.
Rozmowy na temat tego, jak wydobyć się z kłopotu trwały w kołobrzeskiej Platformie już od sierpnia - początkowo plan miał być „przyklepany” już na pierwszej sesji rady miasta po wakacjach. Tak się nie stało. Ostateczną decyzję miał – według naszych informacji – podjąć, czy raczej: wymusić, sam Grzegorz Schetyna. Przewodniczący PO w minioną sobotę przyjechał do Kołobrzegu z gospodarską wizytą. Na konferencji prasowej straszył „zawłaszczaniem samorządów” przez PiS a w kuluarach ustawiał lokalnych działaczy. Jednym z wątków koleżeńskich rozmów miały być oczywiście zbliżające się wybory samorządowe.
Grzegorz jest zdeterminowany, żeby Platforma w naszym regionie pokazała siłę. Dlatego pacyfikował kolegów jeszcze niedawno ciążących ku Nowoczesnej i kazał stanowczo wyczyścić najgrubsze afery, za które PO mogła być grillowana w kampanii nie tylko lokalnie
— mówi nam jeden z prominentnych działaczy PO w regionie, który zresztą nie ukrywa sporej niechęci do Schetyny.
Władze miasta nie chcą oficjalnie komentować sprawy. Przyznają, że wbrew wcześniejszym plotkom, kwestia planu zagospodarowania nie będzie omawiana na grudniowej sesji kołobrzeskiej rady miasta.
Najbliższa sesja jest poświęcona budżetowi, tego tematu więc na niej nie będzie
— stwierdził Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta Janusza Gromka.
CZYTAJ TAKŻE: Rodzinny Kołobrzeg. Prezydent z PO do radnego z PiS: dureń! W tle afery i piętrowe powiązania biznesu z władzą
Piotr Filipczyk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369776-wystraszyli-sie-afery-w-rzadzonym-przez-po-kolobrzegu-nie-bedzie-szokujacej-zmiany-planu-zagospodarowania-przestrzennego