Jest poszlaka, która mówi, że niemieckie służby, jeszcze przed powstaniem BND zaczęły propagować pojęcie polskich obozów koncentracyjnych.
Autorem tego kłamstwa był oficer wywiadu niemieckiego w czasach III Rzeszy, Reinhard Gehlen (1902-1979)który działał na Froncie Wschodni. Po wojnie przejęty przez Amerykanów, utworzył specjalną komórkę o nazwie 114, która miała przygotować propagandową akcję dotyczącą polskich obozów koncentracyjnych. Cel był bardzo prosty – ocieplenie obrazu Niemiec zwłaszcza w USA. Amerykanie nie chcieli kupować niemieckich towarów w ramach embarga moralnego za wywołanie wojny. Gellen budował też tajne służby RFN – BND. Nie ma jednak dokumentów potwierdzających tę informację. Gdyby się potwierdziła, będzie to kapitalny dowód i niesamowity przykład manipulacji semantycznej.
Wskazała pani podczas swojego wykładu na bardzo ciekawą rzecz. Mianowicie, że zbrodnie popełnione przez SSmanów z Estonii, Łotwy czy z Ukrainy zawsze były zbrodniami popełnianymi w interesie Niemiec.
Były popełniane w interesie III Rzeszy Niemieckiej, ale także w interesie Estończyków czy Łotyszy. Podobnie jak Niemcy, chcieli pozbyć się Żydów. W tym sensie SSman estoński, który brał udział w rozstrzeliwaniu Żydów brał udział w planie niemieckim. To był program przez cały czas zarządzany z Berlina. Siły estońskie były wkalkulowane, w jak to określano w III Rzeszy – ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Wszystkie formacje Waffen SS, poza SS Wallonien składały przysięgę na wierność wodzowi III Rzeszy Adolfowi Hitlerowi.
Tak, Walonowie odmówili złożenia takiej przysięgi. Ale też uczestniczyli w niemieckim planie. Jeszcze raz podkreślam – całą akcją zarządzało państwo niemieckie. To był plan państwa niemieckie, któremu oddziały estońskie, zwłaszcza SS, podporządkowały się realizując również własny interes.
Mówiła pani, że kiedy wpisze się w „Google.de” w języku niemieckim sformułowanie „niemieckie zbrodnie w Polsce”, dowiemy się o polskich zbrodniach na Niemcach.
Obserwuje to, od kilku lat, sprawdzam to, co kilka miesięcy. Przerażające jest to, że 90 proc. wyników dostarczonych nam przez wyszukiwarkę dotyczy zbrodni Polaków na Niemcach i folksdojczach. Można dowiedzieć się o prześladowaniach Niemców na ziemiach polskich od XVII wieku. To przerażające, jeżeli młody Niemiec chciałby się czegoś dowiedzieć, uzyska właśnie takie informacje. Jest to dość interesujący temat, bo przecież w Internecie jest pozycjonowanie stron. Nie zawsze wyniki są przypadkowe.
Co panią najbardziej zaskoczyło?
Zastanawiające jest, że pod takim hasłem, dopiero na 4. miejscu możemy znaleźć artykuł o niemieckiej okupacji w Polsce, a dopiero na 7. znajduje się tekst o zbrodniach Wehrmachtu w Polsce, o których kiedyś się nie pisało, ani nie mówiło. Niestety, kilkanaście rekordów dotyczy zbrodni Polaków na Niemcach. Treść jest kompletnie odwrócona w stosunku do tego, co wpisujemy do wyszukiwarki. To wyniki sprzed dwóch dni.
Co powinna zrobić Polska? Jak powinna walczyć z kłamstwami o rzekomych polskich zbrodniach, o tzw. polskich obozach koncentracyjnych?
Przede wszystkim Polska powinna mieć strategię, której ciągle nie ma. Cały czas zadania są poszatkowane i podzielone pomiędzy różne instytucje. Tak się nie da prowadzić skutecznej polityki historycznej. Powinniśmy się uczyć od Niemców strategii i konsekwencji. W Niemczech jest bardzo silne poczucie racji stanu, niezależnie od tego, która opcja polityczna rządzi. Tak jest także w innych krajach. Wszystkie niemieckie partie polityczne współpracują w tej sprawie ze sobą. To jest jasne, że w komunikatach zagranicą, pewne treści się nie pojawiają, nie trzeba nikomu nic nakazywać, bo to jest oczywiste dla wszystkich. Powinniśmy edukować Polaków, że racja stanu polega na tym, aby trzymać się pewnych treści. Nie ma to nic wspólnego z polityczną poprawnością, ale wynika z troski o dobro naszego kraju.
Jakiej strategii w polityce historycznej potrzebujemy?
Powinna zostać opracowana strategia realizowana przez jedną czy przez wiele instytucji, które realizują polską politykę historyczną. Strategia musi być niezależna od bieżącej polityki.
Strategia państwowa jest niezbędna. Kibice piłkarscy robią bardzo dużo na rzecz polskiej polityki historycznej, ale wszystkiego nie są w stanie załatwić.
Nie są, ale zrobili więcej dobrego niż jakakolwiek instytucja państwowa.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jest poszlaka, która mówi, że niemieckie służby, jeszcze przed powstaniem BND zaczęły propagować pojęcie polskich obozów koncentracyjnych.
Autorem tego kłamstwa był oficer wywiadu niemieckiego w czasach III Rzeszy, Reinhard Gehlen (1902-1979)który działał na Froncie Wschodni. Po wojnie przejęty przez Amerykanów, utworzył specjalną komórkę o nazwie 114, która miała przygotować propagandową akcję dotyczącą polskich obozów koncentracyjnych. Cel był bardzo prosty – ocieplenie obrazu Niemiec zwłaszcza w USA. Amerykanie nie chcieli kupować niemieckich towarów w ramach embarga moralnego za wywołanie wojny. Gellen budował też tajne służby RFN – BND. Nie ma jednak dokumentów potwierdzających tę informację. Gdyby się potwierdziła, będzie to kapitalny dowód i niesamowity przykład manipulacji semantycznej.
Wskazała pani podczas swojego wykładu na bardzo ciekawą rzecz. Mianowicie, że zbrodnie popełnione przez SSmanów z Estonii, Łotwy czy z Ukrainy zawsze były zbrodniami popełnianymi w interesie Niemiec.
Były popełniane w interesie III Rzeszy Niemieckiej, ale także w interesie Estończyków czy Łotyszy. Podobnie jak Niemcy, chcieli pozbyć się Żydów. W tym sensie SSman estoński, który brał udział w rozstrzeliwaniu Żydów brał udział w planie niemieckim. To był program przez cały czas zarządzany z Berlina. Siły estońskie były wkalkulowane, w jak to określano w III Rzeszy – ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Wszystkie formacje Waffen SS, poza SS Wallonien składały przysięgę na wierność wodzowi III Rzeszy Adolfowi Hitlerowi.
Tak, Walonowie odmówili złożenia takiej przysięgi. Ale też uczestniczyli w niemieckim planie. Jeszcze raz podkreślam – całą akcją zarządzało państwo niemieckie. To był plan państwa niemieckie, któremu oddziały estońskie, zwłaszcza SS, podporządkowały się realizując również własny interes.
Mówiła pani, że kiedy wpisze się w „Google.de” w języku niemieckim sformułowanie „niemieckie zbrodnie w Polsce”, dowiemy się o polskich zbrodniach na Niemcach.
Obserwuje to, od kilku lat, sprawdzam to, co kilka miesięcy. Przerażające jest to, że 90 proc. wyników dostarczonych nam przez wyszukiwarkę dotyczy zbrodni Polaków na Niemcach i folksdojczach. Można dowiedzieć się o prześladowaniach Niemców na ziemiach polskich od XVII wieku. To przerażające, jeżeli młody Niemiec chciałby się czegoś dowiedzieć, uzyska właśnie takie informacje. Jest to dość interesujący temat, bo przecież w Internecie jest pozycjonowanie stron. Nie zawsze wyniki są przypadkowe.
Co panią najbardziej zaskoczyło?
Zastanawiające jest, że pod takim hasłem, dopiero na 4. miejscu możemy znaleźć artykuł o niemieckiej okupacji w Polsce, a dopiero na 7. znajduje się tekst o zbrodniach Wehrmachtu w Polsce, o których kiedyś się nie pisało, ani nie mówiło. Niestety, kilkanaście rekordów dotyczy zbrodni Polaków na Niemcach. Treść jest kompletnie odwrócona w stosunku do tego, co wpisujemy do wyszukiwarki. To wyniki sprzed dwóch dni.
Co powinna zrobić Polska? Jak powinna walczyć z kłamstwami o rzekomych polskich zbrodniach, o tzw. polskich obozach koncentracyjnych?
Przede wszystkim Polska powinna mieć strategię, której ciągle nie ma. Cały czas zadania są poszatkowane i podzielone pomiędzy różne instytucje. Tak się nie da prowadzić skutecznej polityki historycznej. Powinniśmy się uczyć od Niemców strategii i konsekwencji. W Niemczech jest bardzo silne poczucie racji stanu, niezależnie od tego, która opcja polityczna rządzi. Tak jest także w innych krajach. Wszystkie niemieckie partie polityczne współpracują w tej sprawie ze sobą. To jest jasne, że w komunikatach zagranicą, pewne treści się nie pojawiają, nie trzeba nikomu nic nakazywać, bo to jest oczywiste dla wszystkich. Powinniśmy edukować Polaków, że racja stanu polega na tym, aby trzymać się pewnych treści. Nie ma to nic wspólnego z polityczną poprawnością, ale wynika z troski o dobro naszego kraju.
Jakiej strategii w polityce historycznej potrzebujemy?
Powinna zostać opracowana strategia realizowana przez jedną czy przez wiele instytucji, które realizują polską politykę historyczną. Strategia musi być niezależna od bieżącej polityki.
Strategia państwowa jest niezbędna. Kibice piłkarscy robią bardzo dużo na rzecz polskiej polityki historycznej, ale wszystkiego nie są w stanie załatwić.
Nie są, ale zrobili więcej dobrego niż jakakolwiek instytucja państwowa.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366119-nasz-wywiad-dr-lubecka-niemcy-nigdy-nie-poslugiwali-sie-terminem-niemieckie-zbrodnie-robili-to-celowo?strona=2