Trzeba jeszcze raz podkreślić stale powtarzany refren – protest rezydentów nie ma nic wspólnego z polityką. Nic a nic, a nawet jeszcze mniej. Jako wybitni fachowcy nauk medycznych, młodzi lekarze prędko wzięli na warsztat propozycję rządu mającą ponoć ułatwić im życie podczas startu w tym pięknym zawodzie. Z ich analiz nie wynika jednak nic dobrego ani dla ministra zdrowia, ani dla pacjentów. Zaproponowane 6 proc. niczego nie zmieni i – jak twierdzą panowie rezydenci – kolejki do lekarzy wcale się nie skrócą, a pacjenci nadal będą umierać. Gdyby to było 6,8 proc…. I najlepiej od razu, albo w dwa lub trzy lata. Wówczas byłoby o czym rozmawiać. A tak, pozostaje tylko głuchy telefon.
U ministra Radziwiłła siedziała zapewne nad tym spora grupa lekarzy, finansistów i zapewne specjalistów od organizacji pracy, lecz przecież rezydenci, to znacznie młodsza kadra, więc wszelkie kalkulacje i przewidywania sporządzili w oparciu o swe doświadczenie i bystry umysł. I w związku z tym okazało się, iż 6, to nie to samo, co 6,8. Dlatego pacjenci będą musieli nadal tworzyć bardzo długie kolejki, a często też umierać. Ponadto protestujący rezydenci dali się sfotografować z kilkoma pacjentami, zatem jasne jest, że popierają oni w całej rozciągłości ów protest i gotowi są z powodu strajku oczekiwać jeszcze dłużej na wizytę.
Sytuacja w służbie zdrowia jest od wielu lat, a nawet dziesięcioleci bardzo dla wszystkich denerwująca, często zarówno dla lekarzy, jak i chorych upokarzająca. Oprócz wszelkich niedostatków materialnych, na systemie kładzie się ociężale wszechwładna biurokracja, zapędzanie lekarzy do wypełniania formularzy, zmuszanie ich do poświęcania więcej czasu papierkom niż pacjentom. To jest wiedza powszechna, ale sytuacji tej nikt nie potrafił zmienić przez lata. Nie dwa ostatnie, ale i osiem nieprzerwanych rządów PO. Trudno przy tym wszystkim zapomnieć o pięknym geście prof. Zbigniewa Religi, który przekazując gabinet ministra Ewie Kopacz, przekazał równocześnie komplet dokumentów nakreślających reformę służby zdrowia, nad którą pracował prawie przez dwa lata. Jego następczyni dała znać, że te papiery nie są jej do niczego potrzebne, bo jest już gotowy inny plan, ma się rozumieć jej autorstwa. Po Ewie Kopacz objął gabinet inny wybitny specjalista o nazwisku Arłukowicz, ale wówczas, choć pieniędzy było jeszcze mniej, panom rezydentom nie przyszedł do głowy żaden protest, nie wspominając już o strajku głodowym.
Napisawszy to wszystko, mam pewność, że protest młodych lekarzy daleki jest od politycznych potyczek. Jestem tego pewien tak samo, jak i tego, że gdyby rząd premier Beaty Szydło podał się do dymisji, po strajku pozostałyby jedynie przyjemne wspomnienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364224-rezydenci-zadecydowali-6-proc-nic-nie-da-trzeba-zmienic-rzad-wtedy-co-innego