Niektórzy myślą, że rezydentura to praca na etat za niewielką kwotę. Jak to wygląda?
To pewnego rodzaju stypendium fundowane przez państwo. Uczestnicy protestu mówią też, że sprzeciwiają się temu, aby pan minister dofinansowywał rezydentury jednej specjalności medycznej, a innych nie, a oni protestują, bo dofinansowanie powinno być równe. Z punktu widzenia organizatora opieki zdrowotnej, który widzi brak lekarzy w jakiejś specjalności, rzeczą oczywistą i zrozumiałą jest zachęcenie młodych lekarzy, żeby się specjalizowali w deficytowej specjalności w imię dobra pacjentów. Czasami lekarze rezydenci zapominają, że oni nie są po to, żeby jedynie dostawać pieniądze, ale po to, aby służyć. Dobrem, któremu służymy jest dobro, zdrowie i interesy pacjentów, które reprezentuje minister zdrowia.
Dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego Jarosław Rosłon w radiu RMF FM powiedział, że proponuje rezydentom nawet 2400 zł za jeden dodatkowy dyżur, ale brakuje chętnych.
Nie rozumiem tego. Protestują, mówią, że mają głodowe pensje, a 2400 zł jest dla nich za mało? Czy to zbyt słaby argument, żeby popracować w wolną sobotę? Można iść w sobotę do pracy, a w niedzielę odpocząć. Zjawisko opisane przez pana dyrektora Rosłonia świadczy o tym, że należy inaczej spojrzeć na mówienie, że rezydentów za ich pensje na niewiele stać.
Jestem profesorem medycyny, pracuję na jednym z uniwersytetów w Polsce jako wykładowca i zarabiam tam 6 tysięcy złotych. Dodam, że jestem profesorem z pięćdziesięcioletnim stażem pracy. Rezydenci żądają 7 czy 9 tysięcy złotych, czyli więcej niż zarabia profesor. Zachowajmy jakieś proporcje. Wszyscy zarabiają za mało, pielęgniarki otrzymują zbyt mało za swoją pracę. Niedługo nie będzie pielęgniarek. Cała organizacja opieki zdrowotnej i jej finansowanie wymaga naprawy. Może dobrze, że ten protest się rozpoczął, ponieważ postulaty zostały wyostrzone i postawione na ostrzu noża. Być może to zmobilizuje to do jakiejś kompleksowej poprawy opieki zdrowotnej i jej finansowania.
Rezydenci przystępują do rozmów, zrywają je, znowu wracają do negocjacji. Trochę niepoważnie to wygląda.
To ludzie młodzi, inteligentni, wygadani, którzy wiedzą co to jest PR. Są wspierani przez polityków, na protestach widzieliśmy pana posła Szczerbę czy pana Frasyniuka. Tworzy się pewną atmosferę. Młody lekarz, który wchodzi do zawodu powinien mieć nieco inne priorytety. Nie chcą brać więcej dyżurów. Nie chce się stawiać na piedestał, ale kiedy byłem młodym lekarzem, cieszyłem się, że latem mogę brać więcej dyżurów. Rezydent nie może nauczyć się zawodu i specjalności, której się poświęca inaczej niż ciężką pracą na dyżurach. Ucząc się z książek nie wejdzie w zawód, nie zdobędzie wystarczającego doświadczenia i nie będzie mógł coraz lepiej służyć ludziom. Zadaniem rezydentów na całym świecie jest ciężka praca na dyżurach. Nie można zaczynać pracy od podnoszenia swoich potrzeb finansowych i mówienia o swojej godności. Nikt nie ujmuje godności młodym lekarzom, oni sami sobie ją troszkę ujmują przez formę protestu, na jaką się zdecydowali.
Rozmawiał TP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niektórzy myślą, że rezydentura to praca na etat za niewielką kwotę. Jak to wygląda?
To pewnego rodzaju stypendium fundowane przez państwo. Uczestnicy protestu mówią też, że sprzeciwiają się temu, aby pan minister dofinansowywał rezydentury jednej specjalności medycznej, a innych nie, a oni protestują, bo dofinansowanie powinno być równe. Z punktu widzenia organizatora opieki zdrowotnej, który widzi brak lekarzy w jakiejś specjalności, rzeczą oczywistą i zrozumiałą jest zachęcenie młodych lekarzy, żeby się specjalizowali w deficytowej specjalności w imię dobra pacjentów. Czasami lekarze rezydenci zapominają, że oni nie są po to, żeby jedynie dostawać pieniądze, ale po to, aby służyć. Dobrem, któremu służymy jest dobro, zdrowie i interesy pacjentów, które reprezentuje minister zdrowia.
Dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego Jarosław Rosłon w radiu RMF FM powiedział, że proponuje rezydentom nawet 2400 zł za jeden dodatkowy dyżur, ale brakuje chętnych.
Nie rozumiem tego. Protestują, mówią, że mają głodowe pensje, a 2400 zł jest dla nich za mało? Czy to zbyt słaby argument, żeby popracować w wolną sobotę? Można iść w sobotę do pracy, a w niedzielę odpocząć. Zjawisko opisane przez pana dyrektora Rosłonia świadczy o tym, że należy inaczej spojrzeć na mówienie, że rezydentów za ich pensje na niewiele stać.
Jestem profesorem medycyny, pracuję na jednym z uniwersytetów w Polsce jako wykładowca i zarabiam tam 6 tysięcy złotych. Dodam, że jestem profesorem z pięćdziesięcioletnim stażem pracy. Rezydenci żądają 7 czy 9 tysięcy złotych, czyli więcej niż zarabia profesor. Zachowajmy jakieś proporcje. Wszyscy zarabiają za mało, pielęgniarki otrzymują zbyt mało za swoją pracę. Niedługo nie będzie pielęgniarek. Cała organizacja opieki zdrowotnej i jej finansowanie wymaga naprawy. Może dobrze, że ten protest się rozpoczął, ponieważ postulaty zostały wyostrzone i postawione na ostrzu noża. Być może to zmobilizuje to do jakiejś kompleksowej poprawy opieki zdrowotnej i jej finansowania.
Rezydenci przystępują do rozmów, zrywają je, znowu wracają do negocjacji. Trochę niepoważnie to wygląda.
To ludzie młodzi, inteligentni, wygadani, którzy wiedzą co to jest PR. Są wspierani przez polityków, na protestach widzieliśmy pana posła Szczerbę czy pana Frasyniuka. Tworzy się pewną atmosferę. Młody lekarz, który wchodzi do zawodu powinien mieć nieco inne priorytety. Nie chcą brać więcej dyżurów. Nie chce się stawiać na piedestał, ale kiedy byłem młodym lekarzem, cieszyłem się, że latem mogę brać więcej dyżurów. Rezydent nie może nauczyć się zawodu i specjalności, której się poświęca inaczej niż ciężką pracą na dyżurach. Ucząc się z książek nie wejdzie w zawód, nie zdobędzie wystarczającego doświadczenia i nie będzie mógł coraz lepiej służyć ludziom. Zadaniem rezydentów na całym świecie jest ciężka praca na dyżurach. Nie można zaczynać pracy od podnoszenia swoich potrzeb finansowych i mówienia o swojej godności. Nikt nie ujmuje godności młodym lekarzom, oni sami sobie ją troszkę ujmują przez formę protestu, na jaką się zdecydowali.
Rozmawiał TP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362391-nasz-wywiad-prof-chazan-o-protescie-rezydentow-nie-mozna-zaczynac-pracy-od-podnoszenia-swoich-potrzeb-finansowych?strona=2