To znaczy, że jest ciągłość między między tymi, którzy strzelali w tył głowy na Mokotowie, a późniejszym pokoleniem esbeków. To cały aparat zbrukany
— mówił w dyskusji o dezubekizacji w programie „Bez Retuszu” (TVP Info) Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”.
Dziennikarz opowiadał o zbrodniczym charakterze aparatu bezpieczeństwa PRL.
Aparat bezpieczeństwa powstał po 1944 roku i przyszedł z Armią Sowiecką. Jest taki charakterystyczny wątek w relacjach esbeków z późniejszych lat: otóż oni zawsze pisali w swoich podaniach o przyjęcie do służby, że chcą służyć, bo „mój ojciec służył”
— opowiedział dziennikarz.
To znaczy, że jest ciągłość między między tymi, którzy strzelali w tył głowy na Mokotowie, a późniejszym pokoleniem esbeków. Cały aparat był zbrukany
— podkreślił Jacek Karnowski i odpowiadał na zarzuty, że sądy nie zgodziłyby się na dezubekizację.
Nie ma wątpliwości, że sądy w III RP uznałyby denazyfikację za niezgodną z prawem i niekonstytucyjną. Te sądy zostały skrojone po to, by chronić system zaprojektowany przy Okrągłym Stole
— powiedział.
Gdy w czasie dyskusji Janusz Schwertner, publicysta Onetu, przywołał historią byłego powstańca i AK-owca, który po wojnie pracował w bibliotece resortowej, żeby próbować udowodnić rzekomy krzywdzący charakter ustawy dezubekizacyjnej, Jacek Karnowski odpowiadał stanowczo:
To jest hańba! Setki ludzi z Solidarności straciło dekady, byli wyrzuceni z pracy, mieli złamane kariery, rozwalone rodziny, a pan mówi o jednym człowieku, próbując zasłaniać rzeczywistość!
I dodał.
Umierający esbecy, skrzywdzeni bibliotekarze, to są falsyfikacje, które mają przesłonić rzeczywistość!
— dodał.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To znaczy, że jest ciągłość między między tymi, którzy strzelali w tył głowy na Mokotowie, a późniejszym pokoleniem esbeków. To cały aparat zbrukany
— mówił w dyskusji o dezubekizacji w programie „Bez Retuszu” (TVP Info) Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”.
Dziennikarz opowiadał o zbrodniczym charakterze aparatu bezpieczeństwa PRL.
Aparat bezpieczeństwa powstał po 1944 roku i przyszedł z Armią Sowiecką. Jest taki charakterystyczny wątek w relacjach esbeków z późniejszych lat: otóż oni zawsze pisali w swoich podaniach o przyjęcie do służby, że chcą służyć, bo „mój ojciec służył”
— opowiedział dziennikarz.
To znaczy, że jest ciągłość między między tymi, którzy strzelali w tył głowy na Mokotowie, a późniejszym pokoleniem esbeków. Cały aparat był zbrukany
— podkreślił Jacek Karnowski i odpowiadał na zarzuty, że sądy nie zgodziłyby się na dezubekizację.
Nie ma wątpliwości, że sądy w III RP uznałyby denazyfikację za niezgodną z prawem i niekonstytucyjną. Te sądy zostały skrojone po to, by chronić system zaprojektowany przy Okrągłym Stole
— powiedział.
Gdy w czasie dyskusji Janusz Schwertner, publicysta Onetu, przywołał historią byłego powstańca i AK-owca, który po wojnie pracował w bibliotece resortowej, żeby próbować udowodnić rzekomy krzywdzący charakter ustawy dezubekizacyjnej, Jacek Karnowski odpowiadał stanowczo:
To jest hańba! Setki ludzi z Solidarności straciło dekady, byli wyrzuceni z pracy, mieli złamane kariery, rozwalone rodziny, a pan mówi o jednym człowieku, próbując zasłaniać rzeczywistość!
I dodał.
Umierający esbecy, skrzywdzeni bibliotekarze, to są falsyfikacje, które mają przesłonić rzeczywistość!
— dodał.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360343-jacek-karnowski-w-tvp-info-jest-ciaglosc-miedzy-tymi-ktorzy-strzelali-w-tyl-glowy-na-mokotowie-a-pozniejszym-pokoleniem-esbekow?strona=1