Wracając do tematu uchodźców, który uważam za godny poruszenia. Kaczyńskiemu udało się wyolbrzymić strach, który jest – tutaj trzeba ważyć słowa – do pewnego stopnia uzasadniony. Świat się zmienia, głodne Południe naciska na przeżartą Północ. Odzywa się instynkt samozachowawczy tej bogatszej Północy, do której się zaliczamy. Można go zagospodarować, zastanawiając się w gronie państw Unii Europejskiej, w jaki sposób ten problem rozwiązywać, a można działać tak jak Kaczyński, przesunąć ten problem w czasie. Tyle że za chwilę będzie już za późno, znajdziemy się poza Unią i sami, ewentualnie z Putinem, będziemy musieli się z tym zmierzyć. Bo będziemy musieli
– wieszczył Fedorowicz.
W rozmowie pojawił się również temat Marcina Wolskiego. Satyryk zaprotestował przeciwko nazywaniu kolegi po fachu „przyjacielem”.
Nie potrafię wczuć się w psychikę – pochodzę od innej małpy – apologetów Kaczyńskiego
– grzmiał aktor.
Jeżeli on tak dalece i bezpowrotnie wszedł w Kaczyńskiego, to może głęboko wierzy, że Kaczyński wygra, że będzie tym dyktatorem w Polsce chronionej przez rosyjską potęgę. Ale jeżeli tak miało być, to ja wolę już do końca życia być po stronie przegranych
– dodał.
Odnosząc się do casusu Lecha Wałęsy, Fedorowicz mówił:
byłby idiotą, gdyby nie podpisał tego, co mu w latach 70. do podpisu podsuwali. Bardzo dobrze, że podpisał i bardzo dobrze, że robił potem to, co robił.
Nie zabrakło akcentów historycznych.
Odbywa się coś na kształt przestępstwa; fałszowanie historii jest przestępstwem. To proces, który dopiero się zaczął, ale za jakieś 10 lat dzieci będą uczone w szkołach, że wbrew działaniom agenta SB Lecha Wałęsy główny dowodzący „Solidarnością” Lech Kaczyński jednak zdołał doprowadzić do niepodległości
– twierdził.
Fedorowicz nawet nie kryje się ze swoim kuriozalnym życiowym celem.
Teraz mam kolejny motor działania pt. Kaczyński. Przeżyć Kaczyńskiego, wspomagając jego upadek
– powiedział satyryk.
I to jest silny motyw działania, dlatego że on jest zgodny z moim całożyciowym patriotyzmem. Niestety, mam takie schorzenie
– dodał.
(…) Nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział, że gdzieś na dnie tych moich czarnych wizji jest wiara, że one się nie spełnią, że Frasyniuk, Wałęsa i inni, którzy zaczynają nowy etap oporu, w sumie wygrają. Wszyscy wygramy
– zakończył satyryk.
W przypadku tak absurdalnych deklaracji najlepszym usprawiedliwieniem jest przypomnienie profesji, jaką wykonuje Jacek Fedorowicz. To wiele wyjaśnia.
gah
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wracając do tematu uchodźców, który uważam za godny poruszenia. Kaczyńskiemu udało się wyolbrzymić strach, który jest – tutaj trzeba ważyć słowa – do pewnego stopnia uzasadniony. Świat się zmienia, głodne Południe naciska na przeżartą Północ. Odzywa się instynkt samozachowawczy tej bogatszej Północy, do której się zaliczamy. Można go zagospodarować, zastanawiając się w gronie państw Unii Europejskiej, w jaki sposób ten problem rozwiązywać, a można działać tak jak Kaczyński, przesunąć ten problem w czasie. Tyle że za chwilę będzie już za późno, znajdziemy się poza Unią i sami, ewentualnie z Putinem, będziemy musieli się z tym zmierzyć. Bo będziemy musieli
– wieszczył Fedorowicz.
W rozmowie pojawił się również temat Marcina Wolskiego. Satyryk zaprotestował przeciwko nazywaniu kolegi po fachu „przyjacielem”.
Nie potrafię wczuć się w psychikę – pochodzę od innej małpy – apologetów Kaczyńskiego
– grzmiał aktor.
Jeżeli on tak dalece i bezpowrotnie wszedł w Kaczyńskiego, to może głęboko wierzy, że Kaczyński wygra, że będzie tym dyktatorem w Polsce chronionej przez rosyjską potęgę. Ale jeżeli tak miało być, to ja wolę już do końca życia być po stronie przegranych
– dodał.
Odnosząc się do casusu Lecha Wałęsy, Fedorowicz mówił:
byłby idiotą, gdyby nie podpisał tego, co mu w latach 70. do podpisu podsuwali. Bardzo dobrze, że podpisał i bardzo dobrze, że robił potem to, co robił.
Nie zabrakło akcentów historycznych.
Odbywa się coś na kształt przestępstwa; fałszowanie historii jest przestępstwem. To proces, który dopiero się zaczął, ale za jakieś 10 lat dzieci będą uczone w szkołach, że wbrew działaniom agenta SB Lecha Wałęsy główny dowodzący „Solidarnością” Lech Kaczyński jednak zdołał doprowadzić do niepodległości
– twierdził.
Fedorowicz nawet nie kryje się ze swoim kuriozalnym życiowym celem.
Teraz mam kolejny motor działania pt. Kaczyński. Przeżyć Kaczyńskiego, wspomagając jego upadek
– powiedział satyryk.
I to jest silny motyw działania, dlatego że on jest zgodny z moim całożyciowym patriotyzmem. Niestety, mam takie schorzenie
– dodał.
(…) Nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział, że gdzieś na dnie tych moich czarnych wizji jest wiara, że one się nie spełnią, że Frasyniuk, Wałęsa i inni, którzy zaczynają nowy etap oporu, w sumie wygrają. Wszyscy wygramy
– zakończył satyryk.
W przypadku tak absurdalnych deklaracji najlepszym usprawiedliwieniem jest przypomnienie profesji, jaką wykonuje Jacek Fedorowicz. To wiele wyjaśnia.
gah
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348922-odlot-fedorowicza-w-gw-jestem-za-wladkiem-frasyniukiem-cenie-go-za-to-co-robil-i-robi-podziwiam-lecha-jestem-mu-wdzieczny-za-niepodleglosc?strona=2