Towarzystwo urządzające kontrmanifestacje dziesiątego każdego miesiąca wyraźnie ewoluuje i widać, że zaczyna tam dominować agentura i zawodowi prowokatorzy, co każe odwracać głowy na wschód. Od dwóch miesięcy mamy coś w rodzaju zwiadu (razwiedki) na Krakowskim Przedmieściu – badania przez grupy rozpoznawcze, jak można urządzić najbardziej spektakularne rozruchy. I to takie, w którym polałaby się krew, bo nic tak się dobrze medialnie nie sprzedaje jak przemoc, krew i ewentualnie trupy. Oczywiście ci, którzy to wszystko planują, sami na Krakowskim Przedmieściu się nie pojawiają, ale są tam ich łącznicy oraz wysłani przez nich koordynatorzy i kontrolerzy. Bardzo mnie dziwi, że to towarzystwo nie jest przedmiotem zainteresowania polskiego kontrwywiadu (przede wszystkim ABW), a jeśli jest, to nie widać efektów. Ten zwiad powinien być szczegółowo rozpracowany i powinno się uniemożliwić jego swobodną w zasadzie działalność, dopóki jeszcze nie doszło do wielkiego nieszczęścia. W imię praworządności i demokracji, bo nic im tak nie zagraża, jak prowokacje agentury, dla której ofiary nie mają znaczenia, a wręcz zależy jej na ofiarach i maksymalnym zamęcie.
Ludzie mający znane nazwiska, także ci z czasów pierwszej „Solidarności”, niezależnie od tego, czy robią to świadomie, czy nie, legitymizują prowokacje agentury i zwiadu. I będą za nie współodpowiedzialni, gdyby doszło do nieszczęścia. To jest tak czytelne, że trzeba nie mieć za grosz pomyślunku albo dobrej woli, żeby nie czytać choćby „draftu” złowieszczego scenariusza. A jeśli nie czyta go polski kontrwywiad, to już bardzo źle. Agenturze i zwiadowcom bardzo zależy na zburzeniu obrazu Polski jako kraju spokojnego i bezpiecznego, w którym dobrze się żyje. Ale chyba po to mamy aparat państwa, żeby do tego nie dopuścić. Na razie działania agentury i zwiadu są zastanawiająco bezkarne, a kontrwywiad - bezradny.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Towarzystwo urządzające kontrmanifestacje dziesiątego każdego miesiąca wyraźnie ewoluuje i widać, że zaczyna tam dominować agentura i zawodowi prowokatorzy, co każe odwracać głowy na wschód. Od dwóch miesięcy mamy coś w rodzaju zwiadu (razwiedki) na Krakowskim Przedmieściu – badania przez grupy rozpoznawcze, jak można urządzić najbardziej spektakularne rozruchy. I to takie, w którym polałaby się krew, bo nic tak się dobrze medialnie nie sprzedaje jak przemoc, krew i ewentualnie trupy. Oczywiście ci, którzy to wszystko planują, sami na Krakowskim Przedmieściu się nie pojawiają, ale są tam ich łącznicy oraz wysłani przez nich koordynatorzy i kontrolerzy. Bardzo mnie dziwi, że to towarzystwo nie jest przedmiotem zainteresowania polskiego kontrwywiadu (przede wszystkim ABW), a jeśli jest, to nie widać efektów. Ten zwiad powinien być szczegółowo rozpracowany i powinno się uniemożliwić jego swobodną w zasadzie działalność, dopóki jeszcze nie doszło do wielkiego nieszczęścia. W imię praworządności i demokracji, bo nic im tak nie zagraża, jak prowokacje agentury, dla której ofiary nie mają znaczenia, a wręcz zależy jej na ofiarach i maksymalnym zamęcie.
Ludzie mający znane nazwiska, także ci z czasów pierwszej „Solidarności”, niezależnie od tego, czy robią to świadomie, czy nie, legitymizują prowokacje agentury i zwiadu. I będą za nie współodpowiedzialni, gdyby doszło do nieszczęścia. To jest tak czytelne, że trzeba nie mieć za grosz pomyślunku albo dobrej woli, żeby nie czytać choćby „draftu” złowieszczego scenariusza. A jeśli nie czyta go polski kontrwywiad, to już bardzo źle. Agenturze i zwiadowcom bardzo zależy na zburzeniu obrazu Polski jako kraju spokojnego i bezpiecznego, w którym dobrze się żyje. Ale chyba po to mamy aparat państwa, żeby do tego nie dopuścić. Na razie działania agentury i zwiadu są zastanawiająco bezkarne, a kontrwywiad - bezradny.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347970-10-lipca-agentura-i-razwiedka-chca-zrobic-hamburg-w-warszawie-czy-polski-kontrwywiad-spi?strona=2