Nie jest tajemnicą, że ks. Sowa uchodził za postać będącą pod parasolem ks. kard. Nycza. Działał na terenie Warszawy, chociaż jest z Krakowa. Trzeba podkreślić zdecydowaną i opatrznościową decyzję papieża, że znalazła się w Krakowie taka postać, jak ks. abp Marek Jędraszewski, który podjął stanowczą decyzję, żeby wezwać księdza Sowę do Krakowa. On sobie z tym poradzi
— podkreślił w programie „Salon Dziennikarski” ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika „Idziemy”.
W dyskusji na temat ujawnionych nagrań z udziałem ks. Kazimierza Sowy udział wzięli również Piotr Zaremba, mecenas Marek Markiewicz oraz reżyser Arkadiusz Gołębiewski. CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Ks. Henryk Zieliński przyznał, że te taśmy nie są dla niego zaskoczeniem, ale czymś, co szokuje i boli.
Boli mnie to jako księdza, bo to we mnie uderza. Komentuję pewne wydarzenia, ale nie uczestniczę w libacjach z politykami. Ks. Sowa instruuje polityków, jak za pomocą kija i marchewki uderzać w Kościół. Myśmy tego doświadczyli, przy okazji budowy akademików praskich. Usłyszeliśmy, że gdyby polityka ks. abp. Henryka Hosera była inna, nie byłoby problemów. Polityka, którą ks. Sowa doradzał wobec księży, była realizowana przez rząd PO. Poczuliśmy to na własnej skórze. Bogu dziękuję, że ta sprawa znajduje w tej chwili konkretne rozwiazanie
— przyznał ks. Henryk Zieliński.
Zdaniem Piotra Zaremby każda władza prowadzi tego typu gry i rozmowy.
Nie wiemy, czy nie nagrano polityków PiS i ich rozmaitych partnerów i szefów spółek Skarby Państwa. Ta cała historia dzieje się w tygodniu, kiedy PiS stawia się dość poważne zarzuty ws. transferu Małgorzaty Sadurskiej.(…) Wyjątkowym elementem jest udział samego ks. Kazimierza Sowy. To jest historia kuriozalna. Poucza się, że Kościół nie powinien mieszać się do polityki. Trudno sobie wyobrazić bardziej brudny udział w polityce
— stwierdził Piotr Zaremba.
Zdaniem mecenasa Marka Markiewicza mamy do czynienia z postacią, która kiedyś była znacząca.
To człowiek, który pełnił role takiego księdza dla inteligencji liberalnej, który stał w przeciwieństwie dla osoby określanej jako „kiądz dla prostaków” czyli o. Tadeusza Rydzyka. To mocne przerysowanie, ale taka była jego rola. Był w towarzystwie awansowanego po smoleńsku generała i jakiegoś właściciela sklepu z jajkami. Ubolewam, że tu rozważamy o pani Sadurskiej czy o kimkolwiek innym. Ale dla ludzi pokazanie księdza w takiej sytuacji, dla których zdanie osoby duchownej jest ważne, to kolejne zabranie pola autorytetu publicznego i ja nad tym ubolewam
— zwrócił uwagę mec. Markiewicz.
Arkadiusz Gołębiewski zauważył, że te taśmy przypomniały nam język „elit”.
To język przez tyle lat dyktowanych nam autorytetów. Pokazuje osobom, które budowały media z czym trzeba się zmierzyć. Jeśli na górze dochodzi do takiego rozdawnictwa, to co można powiedzieć o Polsce powiatowej. To jest straszny dramat. Wiele się nie zmieniło. Ważne jest wzmocnienie polskich mediów
— zaapelował Gołębiewski.
Prowadzący audycję Michał Karnowski przypomniał słowa Beaty Mazurek o nagraniach. Rzecznik rządu podkreśliła, że te nagrania utwierdzają nas w przekonaniu, że państwo PO było państwem teoretycznym. Z kolei Ryszard Petru twierdzi, że nagrania wyciekły tylko po to, żeby przykryć transfer Małgorzaty Sadurskiej do PZU.
Piotr Zaremba przyznał, że zgadza się z obydwoma komentarzami.
To jest przyczynek do historii państwa PO. Wybór momentu został dokonany, teraz nie mamy fali nagrań związanych z aferą taśmową, jak to było kilka lat temu. To nie są autorytety. Najsmutniejszy jest udział w tym duchownego, dość zasłużonego dla mediów. Uważam, że PiS powinien postawić sobie pytanie, czy gdzieś kiedyś nie zostanie nagrany. Nie jestem pewien czy wszyscy politycy PiS wiedzą, że ich rozmowy też mogą być dość brzydkie. (…) Wolałbym,żeby pani Sadurska dostała stanowisko gdzieś w rządzie, a nie w spółkach. Pod tym względem wiele się nie zmieniło. Być może nie ma ośmiorniczek i tego języka, ale chciałbym, żeby było trochę więcej troski o dobro publiczne
— przyznał Zaremba.
Mecenas Marek Markiewicz uważa jednak, że transfer Małgorzaty Sadurskiej do PZU to dobre posunięcie.
Jako osoba pracująca w Kancelarii Prezydenta jest dobrze zorganizowana, co przyniesie korzyści dla spółki. Problem byłyby wówczas, gdyby na to stanowisko przyszła osoba kompletnie nie znana i bez doświadczenia. Nie widzę żadnego związku między tym, a generałem Janickim czy właścicielem sklepu z jajkami. Uważam, że ktoś nie pomyślał, puszczając te taśmy przed Bożym Ciałem. Pojawia się pytanie o rolę Kościoła i autorytetów. Dobrze byłoby pokazać to za tydzień. To zamyka dla mnie dyskusję o porumienieniu z Danią, o sukcesie z VAT. O ks. Sowie nie warto mówić
— podkreślił mec. Markiewicz.
Arkadiusz Gołębiewski przyznał, że ten transfer go nie oburza.
Jeżeli to zawodowy polityk, prawnik, osoba umiejąca organizować pracę, myślę, że to jest dobrym punktem wyjścia na politykę kadrową. Wiele rzeczy jest świetnie realizowanych, ale w wielu miejscach czujemy niedosyt. Ja to widzę szczególnie w sferze filmowej. Oprócz haseł tego nie ma. Na przykładzie swojego festiwalu widzę, że nie miałem problemu ,żeby w zeszłym roku zagospodarować festiwal. W tym roku chodzę od firmy do firmy. Teraz jej moment, żeby nadrobić straty sprzed kilku lat, dać napęd do rozwoju. Po takim rozbudzeniu różnych apetytów, trochę nasze środowisko osiada
— powiedział Gołębiewski.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343694-ks-henryk-zielinski-w-salonie-dziennikarskim-ks-sowa-instruuje-politykow-jak-za-pomoca-kija-i-marchewki-uderzac-w-kosciol