O ludziach obecnej opozycji już Ci pisałem, dzieląc się narastającym podejrzeniem, iż w istocie jest tam mnóstwo agentów i agentek strasznego (dla was) Jarosława, czyniących z osobistym poświeceniem destrukcję w szeregach przeciwnika politycznego obecnej władzy.
Domagasz się przykładów. Przecież nie mogę być pomocny w odkrywaniu elementów destrukcji lewizny. Ale jeżeli wskaże np. na p. Siemoniaka, który ma za zadanie wzmacnianie, pardon, punktowanie Antoniego Macierewicza, to chyba nie będzie żadnej szkody, ponieważ sam się ujawnił „zarzutami” wobec obecnego ministra obrony. Napisałem „zarzutami” w cudzysłowie, ponieważ każdy z nich wskazywał - przez oczywiste karykaturalne odwrócenie - na prawdziwie skuteczne działania i efekty ministra.
Tak, to zasadniczy problem. Mylne rozpoznanie czy przyjęcie złej definicji, może skrzywdzić wiele osób skierowanych do jądra opozycji i z poświeceniem dających …no…twarz, dla sprawy jej destrukcji. A jak to wygląda w praktyce, przekonujemy się niemal codziennie, szczególnie poprzez starcia, debaty, ustawki telewizyjne – jak się zwał tak się zwał - najważniejsze, że działa. Ofiarność skutkuje. W sondażach też.
Natomiast co do prawdziwego przeciwnika politycznego… Waham się przy używaniu tego pojęcia, bo skoro polityka >to roztropne działanie dla dobra wspólnego< , to trzeba się zastanowić nad „politycznością” na serio. O jakie dobro i o jaką wspólnotę walczą autentyczni kontestatorzy Dudy i Szydło?… I jak ich wyłowić z morza zgiełku medialnego?
Klasyczne – chciałoby się rzec standardowe - klucze: Konkret, wiedza, logika, opanowanie w argumentacji zawodzą. Nie pasują nijak do rozpoznania kto w owych zespołach, w owych chórkach, jest „ich” a kto „nasz”. Kto gra, a kto po prostu opóźnił się w rozwoju intelektualnym (nie mylić ze spryciulstwem) i w pobieraniu wiedzy o Polsce, świecie oraz – to dla prymusów – o sensie i celu życia. Bez mylenia z użyciem.
Wiem, wiem, wypomnisz żeśmy przecie sami - wydaje się nie tak dawno - dziarsko wyśpiewywali „ Co użyjem to dla nas, bo za sto lat nie będzie nas…”.
Jesteśmy jednak, cóż robić, już dosyć daleko od owych wczesnorozwojowych priorytetów niespecjalnie refleksyjnej młodości, zatem wiemy, iż w samodzielnym życiu trzeba podejmować wiele decyzji, których skutki mogą być nieodwracalne bądź bardzo trudne do zmienienia. A wszystko i tak sprowadza się do ostatecznego rozwiązania, po którym zostanie z nas – tutaj garstka prochu i ew. ludzka pamięć, oraz TAM nieodwracalny wyrok po osądzie całego życia i finalnego jego efektu.
Dlatego coraz słabiej oddziaływają na nas sondaże jako wytyczne dla wyborców ( i dla liczenia głosów?) a wyraźniej prowadzi obowiązek tropienia prawdy w tym coraz bardziej zagmatwanym, hałaśliwym świecie. No i wierności. Trudnej wierności na drodze prawdy do Prawdy. Starasz się odłożyć jeszcze i jeszcze spotkanie ze świadomością tego etapu?…
Oby tylko zdążyć z dostrzeżeniem, zrozumieniem i przyjęciem SENSU, zanim całkowicie otorbią zagony i chórki postępu, wypełniające - po zagubieniu, bądź samobójczej sprzedaży pamięci - straszne zadanie destrukcji świadomości o istocie człowieczeństwa. (Jakże często w prymitywnie chamski sposób.) Wiedzy, iż nie tylko z tego świata jesteśmy.
Tak, powtarzam się. Przestanę, kiedy okaże się, że już dotarło J
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/341802-z-listow-do-przyjaciol-i-znajomych-chorki-czesciowo-masowe