Wyznanie Michnika jest tak spektakularne, gdyż niejako przerzuca jego gazetę do innej ligi instytucji. Oznacza bowiem, że plasuje się ona w jakiejś szarej strefie pomiędzy władzą, a wolnym rynkiem. Coś, jak te już przysłowiowe humbugi zwane organizacjami pozarządowymi, co ma chyba sugerować ich niezależność od rządu, lecz przecież żyjące z rządowych dotacji. Te fundacje, które rzekomo funkcjonują w obszarach, których państwo nie zagospodarowuje, ale jak się bliżej przyjrzeć, to cała działalność polega na lipnych, nikomu nieprzydatnych szkoleniach. A potem się okazuje, że połowa rządowych dotacji idzie na opłacenie kierownictwa i pracowników, a niektórzy jeszcze „społecznie” doradzają rządowi, który im płaci pensje w fundacji. To jest zbiorowy numer na miarę Ostapa Bendera.
Inaczej patrzymy także na poparcie dla poprzedniej władzy PO-PSL, które, jak wynika z kontekstu słów Michnika, było po prostu sowicie przez tamtą władzę opłacone. Owszem, „Gazeta Wyborcza” była wtedy opiniotwórcza i może jest w jakiejś mierze do dzisiaj, lecz teraz już wiemy, że jej opinie mają swoją cenę i bynajmniej nie chodzi tu o cenę jednego egzemplarza w kiosku.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wyznanie Michnika jest tak spektakularne, gdyż niejako przerzuca jego gazetę do innej ligi instytucji. Oznacza bowiem, że plasuje się ona w jakiejś szarej strefie pomiędzy władzą, a wolnym rynkiem. Coś, jak te już przysłowiowe humbugi zwane organizacjami pozarządowymi, co ma chyba sugerować ich niezależność od rządu, lecz przecież żyjące z rządowych dotacji. Te fundacje, które rzekomo funkcjonują w obszarach, których państwo nie zagospodarowuje, ale jak się bliżej przyjrzeć, to cała działalność polega na lipnych, nikomu nieprzydatnych szkoleniach. A potem się okazuje, że połowa rządowych dotacji idzie na opłacenie kierownictwa i pracowników, a niektórzy jeszcze „społecznie” doradzają rządowi, który im płaci pensje w fundacji. To jest zbiorowy numer na miarę Ostapa Bendera.
Inaczej patrzymy także na poparcie dla poprzedniej władzy PO-PSL, które, jak wynika z kontekstu słów Michnika, było po prostu sowicie przez tamtą władzę opłacone. Owszem, „Gazeta Wyborcza” była wtedy opiniotwórcza i może jest w jakiejś mierze do dzisiaj, lecz teraz już wiemy, że jej opinie mają swoją cenę i bynajmniej nie chodzi tu o cenę jednego egzemplarza w kiosku.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316624-widmo-krazy-po-polsce-widmo-michnikowszczyzny-nie-moze-byc-demokracji-w-kraju-ktorego-instytucje-nie-prenumeruja-wyborczej?strona=2