Pani Marzena zarobiła na reprywatyzacji kilkadziesiąt milionów, a była tylko urzędniczką w Ministerstwie Sprawiedliwości. Brat pani Marzeny był znanym adwokatem warszawskim, zajmował się bardzo intensywnie reprywatyzacją. Braciszek musiał doskonale znać dziekana warszawskich mecenasów, który również pracowicie orał na gruncie roszczeń do stołecznych działek i kamienic. Żona dziekana pracowała jako ważna urzędniczka w stołecznym ratuszu i – co za traf! – akurat w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Żona dziekana musiała więc doskonale znać wszystkich głównych bossów od reprywatyzacji, do prezydent Warszawy włącznie. Ta zaś jako wiceprezes partii rządzącej miała szefostwo resortu sprawiedliwości na skinienie małego palca upierścienionej ręki. Tak się zamyka to przykładowe kółko.
Warto dodać, że zarówno w ministerstwie, jak i w stołecznym ratuszu wszyscy szefowie się zarzekają, że nie mieli pojęcia o parantelach i koneksjach swoich pracowników. Spotykali się codziennie w pracy, utrzymywali stosunki prywatne, bywali na wspólnych naradach, spotkaniach, bankietach i spędach towarzyskich, lecz o życiu prywatnym ani mru mru. Wprost zapytać nie mogli, bo ustawa zabrania. Tacy dyskretni są u nas wyżsi urzędnicy. A my ciągle narzekamy na przecieki z instytucji państwowych!
Inny przykład. Ojciec-premier tyra w Alejach Ujazdowskich, aby żyło się lepiej wszystkim. Syn-dziennikarz specjalizował się w kolejach, zwłaszcza szybkich, więc dostał robotę na lotnisku, które podlega samorządowi. Prezydent miasta od zawsze znał ojca-premiera, bo byli z jednej partii, więc zarząd lotniska miał pewność co do merytorycznych umiejętności syna. Chłopak chciał jeszcze dorobić do pensji i trafiły mu się prywatne linie lotnicze, spektakularnie promowane także przez prezydenta miasta. Linie akurat potrzebowały fachowca od szybkich pociągów, bo w transporcie lotniczym bez takiego specjalisty nie da się żyć ani pracować. Linie należały do bardzo szemranej postaci, o czym ponoć wiedzieli wszyscy, którzy powinni wiedzieć, łącznie z premierem, ale ten oczywiście nikomu postronnemu nie zdradził, gdyż to była tajemnica państwowa.
Właściciel Amber Gold oszukał tysiące ludzi, zaś państwowe instytucje trwały w bezczynności latami, chociaż jak twierdził ojciec-premier, wszyscy wiedzieli. Może tak być, że prokuratura, sądy, urzędy skarbowe nic nie robiły, gdyż zapatrzyły się na postawę premiera rządu i prezydenta miasta, a może i na koneksje syna. Taki łańcuszek asekurantów – na premiera patrzy sędzia, na sędziego prokurator, na tych obu urzędnik skarbowy. Na złodzieja natomiast nikt nie patrzy, skoro sam premier udaje, że go nie widzi.
Czy to są elementy olbrzymiego układu mafijnego, który oplata Polskę niby monstrualny pająk, jak chcieliby to widzieć niektórzy? Nie sądzę, to raczej jeden z niezliczonej ilości osobnych układów i układzików, które powstały na żyznej glebie rządów partii liberałów-aferałów Donalda Tuska. To jest układ sieciowy, bez centralnego zarządzania, za to rozumiejący się bez słów, czasami powiązany wzajemnymi wierzytelnościami oraz zależnościami, ale niekoniecznie. Nie muszą się spotykać, negocjować ani dogadywać mozolnie o podział stref i łupów.
Ojciec premier pilnował, żeby nieformalna struktura działała sprawnie, bez zgrzytów. Musiał być czytelny porządek dziobania. Hamował nadgorliwców z wymiaru sprawiedliwości i to niekoniecznie bezpośrednio, po prostu dawał do zrozumienia kolegom z rządu, okazywał niesmak czy radosną aprobatę wobec pewnych decyzji. Czasem znowelizował jakąś ustawę, żeby naoliwić system. Futrował sowicie media, których redaktorzy przecież nie w ciemię bici i wiedzieli co napisać, żeby w przyszłym miesiącu otrzymać reklamy od spółek skarbu państwa.
I tak to szło, nic więcej nie było trzeba. Od jakiejś anonimowej pani Marzeny, siostry cwanego adwokata, aż po ojca w Alejach Ujazdowskich. Niby wcale się nie znali w tych rozproszonych układach i układzikach, lecz byli ze sobą za pan brat. Parafrazując poetę – rozumieli się wspólnym interesem i obyczajem. Centralizm demokratyczny nie sprawdził się w komunie, lecz w III RP jak najbardziej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311793-polska-w-sieci-ukladow-i-ukladzikow-centralizm-demokratyczny-sprawdzil-sie-doskonale-w-iii-rp