Zaskakującego kierunku nabiera krucjata stowarzyszenia Miasto Jest Nasze przeciwko dzikiej reprywatyzacji w stolicy.
Podczas dzisiejszej konferencji liderzy organizacji ni stąd ni zowąd uderzyli w… resort obrony! Przekonywali, że podczas swojego dochodzenia trafili „na ludzi z otoczenia szefa MON, którzy posiadają silne związki z rosyjskim kapitałem”.
Wymieniono Jacka Kotasa, prezesa zarządu Fundacji Narodowe Centrum Studiów Strategicznych, zajmującej się bezpieczeństwem Polski. A także byłego członka zarządu firmy deweloperskiej Radius Projekt.
Nie przedstawiono żadnych dowodów na udział wymienionej firmy w reprywatyzacji ani konkretnych zarzutów. Za to na mapie reprywatyzacji umieszczono zdjęcia Jacka Kotasa - obok Hanny Gronkiewicz-Waltz, największe ze wszystkich!
Czyżby Miasto Jest Nasze na siłę poszukiwało „pisowskiej nogi” dzikiej reprywatyzacji w kolejnym etapie budowania swojej pozycji? A może to jakaś niejasna gra wokół obronności Polski?
Poniżej prezentujemy nadesłane do redakcji oświadczenie Jacka Kotasa:
W związku z wymieniem mojego imienia i nazwiska oraz szczególnym wyeksponowaniem mojego zdjęcia w publikacji stowarzyszenia Miasto Jest Nasze oraz insynuacji i pomówień medialnych dotyczących mojego rzekomego udziału w tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie i moich rzekomych powiązań z podmiotami rosyjskimi, oświadczam:
Od 2002 roku, z przerwą czerwiec 2006 – luty 2008, prowadzę indywidualną działalność gospodarczą w zakresie zarządzania, obrotu i obsługi nieruchomości na zlecenie;
W tym okresie, jako wynajęty manager, pracowałem między innymi na rzecz spółek Grupy Radius, pełniąc funkcje prezesa lub prokurenta zarządu;
Spółki te były i są podmiotami prawa polskiego, zarejestrowanymi i działającymi na terenie Polski;
Zarządzane przeze mnie spółki zajmowały się wynajmem powierzchni biurowych, magazynowych i usługowych, a jedynym kluczem doboru najemców była ocena oferty najmu;
Jako prezes i prokurent zarządu spółek z grupy Radius, nigdy nie działałem w sposób niezgodny z prawem i z zasadami etycznymi;
Nie uczestniczyłem osobiście i nic mi nie wiadomo, aby spółki z Grupy Radius (w tym też te wymienione na stronie www.reprywatyzacja.miastojestnasze.org), w okresie kiedy byłem ich prezesem lub prokurentem uczestniczyły w procesie reprywatyzacji;
Wiązanie mojej działalności gospodarczej z pracą w resorcie obrony narodowej w latach 2006-2007 i obecnie w Narodowym Centrum Studiów Strategicznych jest nadużyciem i przekłamaniem, gdyż w żaden sposób zajęcia te nigdy nie były ze sobą powiązane i brak jest miedzy nimi jakichkolwiek związków i zależności;
W trakcie podejmowania pracy w MON, w ramach czynności służbowych Służby Kontrwywiadu Wojskowego, zostało wobec mnie przeprowadzone postępowanie sprawdzające, obejmujące między innymi obszar mojej działalności gospodarczej, zakończone uzyskaniem stosownych poświadczeń bezpieczeństwa;
Narodowe Centrum Studiów Strategicznych jest niezależną organizacją pozarządową, nie jest częścią, w żaden sposób nie podlega i nie ma związków z Ministerstwem Obrony Narodowej;
Nikt z autorów przedstawionych przez stowarzyszenie Miasto Jest Nasze informacji i infografiki nie próbował wcześniej skontaktować się ze mną w celu weryfikacji posiadanych informacji i nie pozwolił mi tym samym na odniesienie się do przedstawionych insynuacji.
Uważam, że tzw. dzika reprywatyzacja jest działaniem sprzecznym z prawem i zasadami obowiązującym w państwie prawa. Powinna być społecznie napiętnowana i ukarana. Wobec powyższego, z oburzeniem przyjąłem umieszczenie mojego imienia i nazwiska oraz szczególne wyeksponowanie mojego zdjęcia w publikacji stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, co odbieram jako nieuzasadnioną i całkowitą manipulację, która godzi w moje dobre imię.
Mogę jedynie się domyślać, że może to wynikać z:
Konfliktu pomiędzy stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze a Grupą Radius, w sprawie przyszłości nieruchomości, gdzie mieści się lokal Syreni Śpiew, którą stowarzyszenie było zainteresowane;
Potrzeby i chęci wpisania przez stowarzyszenie Miasto Jest Nasze innego środowiska niż obecnie rządzące w Warszawie, jako także uczestnika tzw. dzikiej reprywatyzacji i odwrócenie uwagi od bieżących i prawdziwych problemów z nią związanych.
Na koniec, pragnę poinformować wszystkich zainteresowanych, że w powyższej sprawie: rozpowszechniania informacji godzących w moje dobra osobiste i podważanie mojej wiarygodności i zaufania do mnie, co może uniemożliwić mi dalszą działalność gospodarczą i publiczną, podejmę kroki prawne i wystąpię na drogę sądową.
Jacek Kotas
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308221-czy-miasto-jest-nasze-na-sile-poszukuje-pisowskiej-nogi-dzikiej-reprywatyzacji-oswiadczenie-jacka-kotasa