Wanda Zwinogrodzka o skandalu w Filharmonii: "Żałuję, że teraz inspirują raczej demonstracje na widowni niż przejmujące przedstawienia". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.telewizjarepublika
fot.telewizjarepublika

Śmiechy i buczenia rozległy się z krzeseł w tylnej części parteru. To była niezbyt wielka grupa widzów, kilkanaście, może 20-30 osób. Najwidoczniej osoby, które zakłóciły wczorajszą uroczystość uznają taką formę ekspresji za właściwą. Bardzo żałuję, że teraz inspirują raczej demonstracje na widowni niż przejmujące dramaty czy przedstawienia.

– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wanda Zwinogrodzka, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, komentując wtorkowy incydent w Filharmonii Narodowej. Jej wystąpienie w trakcie finałowego koncertu na festiwalu „Chopin i jego Europa” przerwały buczenia zwolenników opozycji.

CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKONAS: Kolejny oburzający incydent! Tym razem na galowym koncercie w Filharmonii Narodowej! Pospieszalski: „To barbarzyńcy!”

wPolityce.pl: Pani Minister, wczoraj doszło do incydentu w trakcie finałowego koncertu festiwalu „Chopin i jego Europa”. Jak wyglądało zajście w Filharmonii Narodowej?

Wanda Zwinogrodzka: Ponieważ był to koncert finałowy, przed jego rozpoczęciem organizatorzy zaplanowali krótką uroczystość oficjalnego zamknięcia festiwalu. Na wstępie ja odczytałam list ministra Piotra Glińskiego. W końcowym fragmencie była mowa o znaczeniu tego festiwalu dla tworzenia wykształconego i kreatywnego społeczeństwa oraz dla promocji polskiego dziedzictwa kulturowego, co jest jednym z priorytetów obecnego rządu. Wówczas część publiczności zareagowała bardzo gwałtownie.

Ile to było osób?

Trudno mi to było dokładnie ocenić z perspektywy jasno oświetlonej sceny, śmiechy i buczenia rozległy się z krzeseł w tylnej części parteru. To była niezbyt wielka grupa widzów, kilkanaście, może 20-30 osób. Zdziwiona, przerwałam na chwilę, po czym dokończyłam lekturę ostatniego zdania listu. Wszystko dość szybko ucichło. Po mnie wystąpił dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, p. Artur Szklener, który z naciskiem podkreślił dobrą współpracę z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. To z kolei wywołało na widowni głośne oklaski. Może się mylę, ale miałam wrażenie, że były one odpowiedzią na poprzednią reakcję części publiczności z parteru.

Czy potem dochodziło do jakichś incydentów?

Nie, nic mi o tym nie wiadomo.

Czy zetknęła się pani później z tymi osobami, które buczały w trakcie odczytywania przez panią listu?

Nie. Za to w trakcie przerwy i po zakończeniu koncertu, podchodziło do mnie wiele osób dając wyraz swojemu oburzeniu z powodu całego zajścia.

Jaka jest pani ocena tego incydentu? Doszło do niego w filharmonii, w miejscu kultury wysokiej.

No cóż, nie czuję się specjalnie zbulwersowana, żyjemy w demokratycznym kraju, którego obywatele mają prawo wyrażać swoje opinie w dowolnej sprawie, w tym także w odniesieniu do polityki rządu. Oczywiście wolałabym, żeby swoje stanowisko formułowali w bardziej cywilizowanej formie. Wszelako każdy artykułuje własne poglądy i emocje tak jak umie. Najwidoczniej osoby, które zakłóciły wczorajszą uroczystość uznają taką formę ekspresji za właściwą. Trudno, pozostaje nam to przyjąć do wiadomości. Jesteśmy urzędnikami państwowymi i wszelkie opinie wyrażane na temat naszej pracy są dla nas jakąś wskazówką.

Dalszy ciąg na następnej stronie…

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych