W lutym 1961 r. powstała konspiracyjna Organizacja Tajnej Armii (OAS), która zdecydowała, że walka o francuską Algierię będzie dalej się toczyć. Pułkownik Jean Bastien-Thiry przygotował operację „Charlotte Corday”, jej kryptonim pochodził od imienia i nazwiska francuskiej żyrondystki, która dokonała udanego zamachu na rewolucjonistę Marata. 22 sierpnia 1962 r. dwunastoosobowe komando Delta, którego Pan również był członkiem, podporządkowane OAS-Metropole przeprowadziło zamach na gen. de Gaulle’a w Le Petit-Clamart. Dlaczego akcja się nie powiodła?
Porażki nie da się sprowadzić do jednej przyczyny. Główną przyczyną jednak był kompletny brak pieniędzy. Już wielki węgierski wódz wojen przeciwko Turkom, Miklos Zrinyi mówił: „Do wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze!”. A pieniędzy nam brakowało, dlatego sporą część naszego uzbrojenia mieliśmy od cywilów, którzy podczas II wojny światowej zbierali je na polach bitew. Broń była przez długi czas przechowywana w nieodpowiednich warunkach, w piwnicach, na strychach.
Jaka to była broń?
M. in. dwa karabiny Thompson, dwa karabiny MP 40 Wehrmacht, jeden amerykański 7,62 mm-owy karabin. Wyjątkiem były dwa francuskie karabiny typu 24-29, które zostały przekazane przez francuskich oficerów z arsenału wojskowego dla naszego komanda. Wszyscy członkowie naszej grupy byli ideowymi ochotnikami – wśród nich było trzech węgierskich antykomunistów – jednak nasza drużyna nie stanowiła zgranego zespołu, jak drużyna piłkarska, czy dziesięcioosobowa jednostka wojskowa. Ze względu na zasady konspiracyjne, bardzo dobrze, że tak było, panowały sztywne zasady: był zakaz sprawdzania broni w lesie, tymczasem ochroniarze de Gaulle-a mogli ćwiczyć bez ograniczeń ćwiczyć. Roger Tessier, jeden z „trzech ochroniarzy muszkieterów” de Gaulle’a, ponieważ ich też było czterech, jak d’Artagnan i trzech towarzyszy, opowiadał mi, że w ciągu jednego dnia ćwiczeń zużył 300 sztuk amunicji! Gdzie nam do tego?! Lecz oni i tak tego nie wykorzystali swoich możliwości, w dniu zamachu, 22-go sierpnia, nie oddali ani jednego strzału do nas, nie mieli nawet broni w rękach! Byli „zdziwieni” i w czasie ostrzału samochodu, którym jechał De Gaulle, położyli się przed tylnym siedzeniem samochodu, aby „swoim ciałem przechwycić” kule przeznaczone dla de Gaulle’a! Mówili o tym podczas rozprawy, nawet generał Gardet, przewodniczący sądu, uznał ich zachowanie za wyjątkowo niepoważne…
Może o porażce operacji „Charlotte Corday” zdecydowało miejsce i czas zamachu?
Miejsce zamachu zostało źle wybrane, Avenue de la Libération jest drogą wyjątkowo prostą, Citroën De Gaulle-a mógł jechać tam z dużą prędkością, około 90-100 kilometrów na godzinę. Termin zamachu, godz. 20.10 nie byłą zależna od nas. Wówczas nie istniał jeszcze czas letni i zimowy. Zaczynał zapadać zmierzch, padał drobny deszczu, warunki dość utrudniały celność strzałów. Zbliżanie się samochodu De Gaulle-a zasygnalizował László Varga, który nieco wcześniej wysiadł z furgonetki Renault. Nie można było dobrze zauważyć znaku Bastiena-Thiry’ego, który był około 250 metrów przed nami. Członkowie naszego komanda oddali około 120 – 150 strzałów do auta de Gaulle’a, z których tylko 5 – 6 trafiło w Citroena. Strzelałem z Thompsona, jeden z wystrzelonych przeze mnie pocisków przedziurawił tylną prawą oponę samochodu. Jeśli mielibyśmy wystarczającą ilość pieniędzy, moglibyśmy zakupić szybkie auta i ścigać jadących w kierunku lotniska wojskowego Villacoublay. Gdybyśmy mieli wystarczające środki, zaopatrzylibyśmy się w sprawną i nowoczesną broń. Niestety, nie mieliśmy wystarczających środków finansowych. Dla osiągnięcia naszego celu wystarczyłby jeden pocisk! Do dziś zastanawiam się jaki byłby ciąg dalszy, gdyby nam się udało. Po udanym zamachu na de Gaulle’a władzę miała objąć armia. Czy wojsko stanęłoby na wysokości zadania i wystąpiłoby przeciwko zdrajcom gaullisto-komunistycznym?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W lutym 1961 r. powstała konspiracyjna Organizacja Tajnej Armii (OAS), która zdecydowała, że walka o francuską Algierię będzie dalej się toczyć. Pułkownik Jean Bastien-Thiry przygotował operację „Charlotte Corday”, jej kryptonim pochodził od imienia i nazwiska francuskiej żyrondystki, która dokonała udanego zamachu na rewolucjonistę Marata. 22 sierpnia 1962 r. dwunastoosobowe komando Delta, którego Pan również był członkiem, podporządkowane OAS-Metropole przeprowadziło zamach na gen. de Gaulle’a w Le Petit-Clamart. Dlaczego akcja się nie powiodła?
Porażki nie da się sprowadzić do jednej przyczyny. Główną przyczyną jednak był kompletny brak pieniędzy. Już wielki węgierski wódz wojen przeciwko Turkom, Miklos Zrinyi mówił: „Do wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze!”. A pieniędzy nam brakowało, dlatego sporą część naszego uzbrojenia mieliśmy od cywilów, którzy podczas II wojny światowej zbierali je na polach bitew. Broń była przez długi czas przechowywana w nieodpowiednich warunkach, w piwnicach, na strychach.
Jaka to była broń?
M. in. dwa karabiny Thompson, dwa karabiny MP 40 Wehrmacht, jeden amerykański 7,62 mm-owy karabin. Wyjątkiem były dwa francuskie karabiny typu 24-29, które zostały przekazane przez francuskich oficerów z arsenału wojskowego dla naszego komanda. Wszyscy członkowie naszej grupy byli ideowymi ochotnikami – wśród nich było trzech węgierskich antykomunistów – jednak nasza drużyna nie stanowiła zgranego zespołu, jak drużyna piłkarska, czy dziesięcioosobowa jednostka wojskowa. Ze względu na zasady konspiracyjne, bardzo dobrze, że tak było, panowały sztywne zasady: był zakaz sprawdzania broni w lesie, tymczasem ochroniarze de Gaulle-a mogli ćwiczyć bez ograniczeń ćwiczyć. Roger Tessier, jeden z „trzech ochroniarzy muszkieterów” de Gaulle’a, ponieważ ich też było czterech, jak d’Artagnan i trzech towarzyszy, opowiadał mi, że w ciągu jednego dnia ćwiczeń zużył 300 sztuk amunicji! Gdzie nam do tego?! Lecz oni i tak tego nie wykorzystali swoich możliwości, w dniu zamachu, 22-go sierpnia, nie oddali ani jednego strzału do nas, nie mieli nawet broni w rękach! Byli „zdziwieni” i w czasie ostrzału samochodu, którym jechał De Gaulle, położyli się przed tylnym siedzeniem samochodu, aby „swoim ciałem przechwycić” kule przeznaczone dla de Gaulle’a! Mówili o tym podczas rozprawy, nawet generał Gardet, przewodniczący sądu, uznał ich zachowanie za wyjątkowo niepoważne…
Może o porażce operacji „Charlotte Corday” zdecydowało miejsce i czas zamachu?
Miejsce zamachu zostało źle wybrane, Avenue de la Libération jest drogą wyjątkowo prostą, Citroën De Gaulle-a mógł jechać tam z dużą prędkością, około 90-100 kilometrów na godzinę. Termin zamachu, godz. 20.10 nie byłą zależna od nas. Wówczas nie istniał jeszcze czas letni i zimowy. Zaczynał zapadać zmierzch, padał drobny deszczu, warunki dość utrudniały celność strzałów. Zbliżanie się samochodu De Gaulle-a zasygnalizował László Varga, który nieco wcześniej wysiadł z furgonetki Renault. Nie można było dobrze zauważyć znaku Bastiena-Thiry’ego, który był około 250 metrów przed nami. Członkowie naszego komanda oddali około 120 – 150 strzałów do auta de Gaulle’a, z których tylko 5 – 6 trafiło w Citroena. Strzelałem z Thompsona, jeden z wystrzelonych przeze mnie pocisków przedziurawił tylną prawą oponę samochodu. Jeśli mielibyśmy wystarczającą ilość pieniędzy, moglibyśmy zakupić szybkie auta i ścigać jadących w kierunku lotniska wojskowego Villacoublay. Gdybyśmy mieli wystarczające środki, zaopatrzylibyśmy się w sprawną i nowoczesną broń. Niestety, nie mieliśmy wystarczających środków finansowych. Dla osiągnięcia naszego celu wystarczyłby jeden pocisk! Do dziś zastanawiam się jaki byłby ciąg dalszy, gdyby nam się udało. Po udanym zamachu na de Gaulle’a władzę miała objąć armia. Czy wojsko stanęłoby na wysokości zadania i wystąpiłoby przeciwko zdrajcom gaullisto-komunistycznym?
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306464-gen-marton-is-wypowiedzialo-wojne-calemu-swiatu-to-ich-rewanz-muzulmanie-nie-zapomnieli-przegranych-bitew-pod-lepanto-czy-poitiers-nasz-wywiad?strona=2